Kino i muzyka

Monika Miller cierpi na mało znaną chorobę. „W Polsce nie ma na nią leków”

Monika Miller (26 l.) od miesięcy zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Wnuczka byłego premiera wyznała, że wykryto u niej kolejną rzadką chorobę. Celebrytka ubolewa, że u nas w kraju mało się o niej mówi, ale to nie największy problem. „Leki, których potrzebuję, nie są dostępne w Polsce” – pożaliła się naszemu reporterowi.

Monika Miller cierpi na mało znaną chorobę. "W Polsce nie ma na nią leków"

W zeszłym roku Monika Miller zamieściła poruszające zdjęcia ze szpitalnego łóżka, co mocno zaniepokoiło jej fanów.

Okazało się, że wnuczka byłego premiera ma poważne problemy zdrowotne.

Na początku lekarze wykryli u niej chorobę Hashimoto, ale podczas pobytu w placówce okazało się, że u Moniki wykryto guzy, które „wyglądają niebezpiecznie”.

Na szczęście po serii badań wykluczono nowotwory złośliwe, ale Monika wyjawiła, że jej zdrowie od dłuższego czasu szwankuje. Konieczne były kolejne badania…

Monika Miller cierpi na mało znaną w Polsce chorobę

W rozmowie z nami Millerówna wyznała, że nie jest w najlepszym stanie. Choć wyszła ze szpitala, nadal ma problemy zdrowotne. Sprawy nie ułatwia fakt, że cierpi na rzadką chorobę, na którą nie ma w Polsce leków. Wszystko musi sprowadzać z zagranicy.

„Nie jest dobrze. Choroby, które już mam zdiagnozowane, są u nas mało znane. Niestety, bardzo mało osób wie o tych chorobach, bo niewiele się o tym mówi. Poza tym leki, których potrzebuję, nie są dostępne w Polsce. Jest problem, żeby je ściągnąć, a jak już się jej ściągnie, to trzeba poczekać, żeby zostały jakoś ustawione przez lekarza. Trzeba zrezygnować z innych leków. To jest długi proces. A przede mną inne badania na inne podejrzenia diagnoz”

WYZNAŁA NAM MONIKA.

Monika Miller cierpi na mało znaną chorobę. "W Polsce nie ma na nią leków"

Monika Miller /Instagram

Monika Miller walczy z hejtem

Po wyjściu ze szpitala Monika wyznała, że jej relacje ze szpitala spotkały się z dużym hejtem, a plotki o jej chorobach były wręcz szokujące.

Sugerowano jej nawet, że „ma HIV, COVID albo raka”. Na szczęście dzięki social mediom szybko mogła wszystko dementować…

„Zarzucali mi jakieś głupoty, plotkowano. Nie przeszkadzało mi to, bo mogłam je łatwo rozwiać. Zaczęło mi przeszkadzać, że ludzie zarzucali mi, że ja próbuję się wybić na chorobach, że się nad sobą użalam, że przesadzam, bo chcę, żeby o mnie pisali, a ludzie się nade mną litowali i mi współczuli. To było bardzo ciężkie, bo dzieląc się z innymi swoimi dolegliwościami, chciałam pokazać, że jest to dla mnie bardzo trudne. To już trwa tak naprawdę sześć miesięcy i były takie momenty, że nie wiedziałam, co mam robić. Nie miałam nadziei. To mnie naprawdę przybiło”

WYZNAŁA.

Do tego obostrzenia związane z pandemią sprawiły, że nie mogli jej odwiedzać bliscy. Monika dostrzegła jednak też plusy tej całej sytuacji, bo mogła „spać do woli i nikt jej nie przeszkadzał”. Martwiła się jednak o ludzi z oddziału, którzy w szpitalu przebywali o wiele dłużej.

„Myślałam więcej o innych niż o sobie, bo ja jestem bardzo empatyczną osobą. Najbardziej martwiły mnie przypadki starszych osób” – podsumowała.

 

Посмотреть эту публикацию в Instagram

 

Публикация от MONAMI Monika Miller (@monika.milller)

Źródło: pomponik.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close