Marek Torzewski udzielił szczerego wywiadu, w którym zdradził szczegóły swojej walki z nowotworem. Artysta powiedział coś, co zaskoczyło wszystkich – miał zaledwie 8-10 procent szans na przeżycie. Gwiazdor zdaje sobie sprawę z tego, że choroba może powrócić, dlatego planuje skupić się na innych aspektach życia i nie martwić o zdrowie.
Marek Torzewski opowiedział o walce z rakiem. Miał niewielkie szanse
Marek Torzewski to znany polski śpiewak operowy, który zadebiutował w chórze chłopięcym Polskie Słowiki Jerzego Kurczewskiego. Niedługo później, jako zaledwie 11-letni chłopiec, zaśpiewał dla prezydenta USA Richarda Nixona. Choć w show-biznesie nie osiągnął spektakularnych sukcesów, to udało mu się wystąpić na scenach teatrów m.in. w Mediolanie, Belgii, Brukseli, Niemczech, Francji czy Portugalii.
Popularność artysta zyskał w 2001 roku, gdy jako pierwszy artysta w naszym kraju wykonał hymn narodowy przed meczem reprezentacji Polski w piłce nożnej z Ukrainą w Chorzowie. Dotychczas hymn puszczano wyłącznie z taśmy lub grała go orkiestra. Rok później powstał utwór „Do przodu Polsko!”, który został okrzyknięty przez PZPN oficjalnym hymnem reprezentacji.
Niedawno artysta udzielił szczerego wywiadu Dariuszowi Dobkowi z redakcji Onetu, w którym poruszono nie tylko tematy związane z karierą muzyczną, ale również kwestię zdrowia i walki z nowotworem. Muzyk wyznał, że diagnoza go załamała.
Dawano mu niewielkie szanse na wyleczenie, dlatego nie chciał podjąć walki z chorobą, będąc pewnym, że nie przyniesie ona efektów. Do zmiany podejścia przekonała go córka, która planowała ślub i chciała, aby ojciec poprowadził ją do ołtarza. Torzewski wówczas zyskał cel i motywację do walki z nowotworem.
– Ta choroba przyszła znienacka. Podstępnie. Bez żadnej zapowiedzi. Żeby się wyleczyć, musiałbym podjąć bardzo radykalne środki, które uniemożliwiłyby mi dalsze wykonywanie zawodu. Dlatego nie zgodziłem się na operację, tylko zastosowałem eksperymentalną metodę, która dawała mi 8-10 proc. szans na przeżycie. Po prostu nie wyobrażałem sobie, że mógłbym przestać śpiewać. Dla mnie to było nie do zaakceptowania – powiedział w wywiadzie artysta.
Marek Torzewski cieszy się każdą chwilą. Wie, że choroba może wrócić
Diagnozę Marek Torzewski usłyszał trzy lata temu i dzięki wsparciu rodziny udało mu się wyleczyć. Artysta zdaje sobie jednak sprawę z tego, że choroba może powrócić, dlatego planuje skupić się na innych aspektach życia i nie martwić o zdrowie.
– Rak będzie ze mną już zawsze. Już się go nie wyzbędę. Zdaję sobie sprawę, że może nastąpić nawrót choroby, ale staram się o tym nie myśleć. Na razie jest ok. Chcę iść dalej do przodu, bo mam dla kogo żyć i pracować. Mam swoich fanów i uczniów, którym mogę przekazywać swoją wiedzę – podsumował swoje plany artysta.
Świadomy tego, że choroba może powrócić, wokalista skupia się na teraźniejszości i docenia każdy dzień, zamiast zamartwiać się tym, co przyniesie jutro. Jego jedynym celem jest przeżyć dobrze resztę życia, aby na koniec niczego nie żałować.
Źródło: goniec.pl