Dwa psy, dwa koty i dwa konie. Bez swoich ukochanych domowników Katarzyna Dowbor nie wyobraża sobie życia. Gwiazda przyznaje, że nie posiada się z radości, kiedy wraca do swoich pupili z planu programu „Nasz nowy dom”. Katarzyna Dowbor sporo czasu spędza w stajni, gdzie karmi i dogląda, a także sprząta po swoich kobyłkach.
Czym Panią zaskoczył nowy sezon programu „Nasz nowy dom”?
– Najbardziej ilością odcinków, bo z 12 wzrosły nam aż do 26! Zdjęcia zaczynaliśmy pod koniec kwietnia, a skończyliśmy je w drugiej połowie września i powiem szczerze, że jeszcze nigdy nie dostałam tak popalić (śmiech). Przejechaliśmy tysiące kilometrów, nie wierzyłam, że to się uda. Podnieśliśmy sobie bardzo wysoko poprzeczkę, ale ja to lubię.
Przyzwyczaiła się Pani do życia w drodze?
– Pracowałam intensywnie przez ostatnich pięć miesięcy, po sześc dni w tygodniu, w ogóle nie miałam urlopu, więc jedyne o czym marzyłam to chwila lenistwa. Mam na szczęście tę umiejętność, że potrafię spać w samochodzie, więc odsypiałam, kiedy przemieszczaliśmy się z jednego miasta do drugiego. Zawsze tęsknię za domem i bardzo doceniam, że go mam. Jest wymarzony, wychuchany, sama go wymyśliłam i stworzyłam, dlatego uwielbiam do niego wracać. Dom jest moim azylem i daje mi siłę do przetrwania wszystkich przełomów życiowych, dlatego tak dobrze rozumiem bohaterów naszego programu, którzy marzą o swoich ukochanych czterech kątach.
Każde spotkanie z uczestnikami programu jest bardzo dojmujące. Przenosi Pani smutki z planu do domu?
– Oczywiście, że tak. Nigdy po zejściu z planu nie zapominam o naszych bohaterach i ich kłopotach. Ich problemy często ze mną zostają i nie dają o sobie zapomnieć. Myślę, że każdy wrażliwy człowiek miałby tak samo na moim miejscu.
Często spotyka się Pani z dowodami sympatii na ulicy?
– To jest niesamowite! Nawet wczoraj miałam taką sytuację, że pani spotkana w sklepie, powiedziała „muszę się do pani przytulić”. Ludzie potrafią zatrzymać samochód, kiedy przechodzę przez pasy i krzyknąć do mnie „pani Katarzyno, uwielbiam pani program”. Kocham te chwile, bo wtedy wiem, że ta praca ma sens. Ludzie widzą, że robimy coś dobrego. Dużo sympatii okazują mi też dzieci. Ostatnio spotkałam się z kolegą ze stacji, który przekazał mi filmik swojego syna nagrany specjalnie dla mnie. Wzruszyłam się, kiedy usłyszałam słowa „pani Kasiu, uwielbiam panią”. Ta praca to dużo wyrzeczeń, ale daje mi mnóstwo satysfakcji.
Na szczęście po powrocie do domu czekają na Panią ukochane zwierzaki…
– Czekają na mnie dwa psy, dwa koty i dwa konie. Mój ukochany zwierzyniec, bez którego nie wyobrażam sobie życia! Zawsze za nimi tęsknię, a one za mną i to tego stopnia, że największy psiak – Beniuś – nie dojada, kiedy mnie nie ma. Na szczęście mniejszy piesek, Pepek, czasem jeździ ze mną do pracy. A kiedy ja nagrywam, a on siedzi w reżyserce i usłyszy w mikrofonie mój głos, kładzie się i zasypia.
Lubi Pani jeździć konno? Ma na to w ogóle czas?
– Kiedy jestem w rozjazdach to oczywiście nie mam, ale kiedy jestem w domu, to pewnie, że jeżdżę. Mam dwie kobyłki. Uwielbiam spędzać z nimi czas w stajni, to mnie bardzo relaksuje. Sprzątam, karmię moje dziewczyny, czyszczę i dbam o nie najlepiej jak potrafię.
To pani jest przywódcą stada?
– Myślę, że tak (śmiech). Fajne jest to, że wszystkie moje zwierzęta tak świetnie się ze sobą dogadują. Kiedy idziemy na spacer to najpierw idą konie, za nimi psy, a jeszcze w tej gromadce kręcą się koty. Na tym polega dom, bo zwierzęta to dla mnie domownicy i nie wyobrażam sobie bez nich życia.
1
Katarzyna Dowbor
2
Dziennikarka na planie programu „Nasz nowy dom”
3
Gwiazda uwielbia pomagać ludziom
4
Katarzyna Dowbor i jej ukochane pieski
5
Dziennikarka jest szczęśliwa, kiedy może pomagać
6
Katarzyna Dowbor
Źródło: fakt.pl