Joanna Racewicz w drodze na spotkanie autorskie miała wypadek. Doszło do zderzenia jej samochodu z innym – kierowca próbował wymusić pierwszeństwo. Czy gwieździe coś się stało?
Joanna Racewicz miała wypadek samochodowy
Joanna Racewicz miała wypadek samochodowy. Jechała na swój wieczór autorski z książką „Sypiając z prezesem”, gdy z drogi podporządkowanej wyjechał samochód i uderzył w jej pojazd. Chciał wymusić pierwszeństwo.
Na drodze dziennikarka przeżyła z pewnością chwile grozy. Na szczęście nic poważnego jej się nie stało, co nie znaczy, że wszystko było w porządku. Jej samochód był lekko uszkodzony. Na miejsce musiała przyjechać policja, by ocenić straty i dokładnie dowiedzieć się, do czego doszło.
Joanna Racewicz: „Aż mi krew odpłynęła, zrobiło mi się słabo”
Joanna Racewicz ostatecznie dojechała wreszcie na swoje spotkanie autorskie i przeprosiła wszystkich gości za spóźnienie. Postanowiła wytłumaczyć dokładnie, co się wydarzyło.
– Ja bardzo państwa przepraszam. W najczarniejszym scenariuszu nie przypuszczałam, że to się wydarzy. […] Aż mi krew odpłynęła, zrobiło mi się słabo, blado – wyjaśniła.
Gdyby nie jej znajomości, patrol policyjny mógłby pojawić się dwie godziny później, a ona właściwie mogłaby w ogóle nie spotkać się z obecnymi na spotkaniu. Patrol ostatecznie na miejsce przybył bardzo szybko.
– Proszę mi wierzyć, uruchomiłam wszystkie znajomości. Przydała mi się praca w newsach i zapraszanie rzeczników prasowych oraz innych bardzo ważnych panów mundurowych. Wytłumaczyłam, o co chodzi. Naprawdę czasem to się przydaje, a to była wyższa konieczność – twierdziła dziennikarka.
Spotkanie rozpoczęło się więc z pewnym poślizgiem, ale gdyby Racewicz była prostą zjadaczką chleba, zapewne mogłaby w ogóle pożegnać się ze swoją obecnością na spotkaniu. Najważniejsze jednak, że ze zdarzenia wyszła cała i zdrowa.
Źródło: goniec.pl