Kino i muzyka

Jan Englert został zatrzymany za jazdę pod wpływem. Przyznał się po latach

Jan Englert wyjawił długo skrywany sekret z przeszłości. Popularny aktor prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Gwiazdor uniknął konsekwencji dzięki łapówce. Do wszystkiego przyznał się w swojej najnowszej książce.

Jan Englert zdradził, że w przeszłości zdarzało mu się prowadzić samochód pod wpływem alkoholu. Aktor został dwa razy złapany przez policję i za każdym razem wyszedł cało z opresji.

Jan Englert wręczył łapówkę policjantowi

Jan Englert w wydanej niedawno książce przyznał się do wielu błędów swojej młodości. Jednym z nich była bez wątpienia jazda pod wpływem alkoholu. Aktor zdradza, jak wyglądało zatrzymanie go za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i jakim cudem i uniknął konsekwencji. Okazało się, że gwiazdor wręczył policjantom łapówkę.

-Od razu na miejscu załatwiłem sprawę z milicjantami. Zapytali, ile wypiłem, odpowiedziałem, że jedno piwo, i nie czekając na ich reakcję, postawiłem sprawę jasno: „Możliwości są dwie: albo jedziemy badać krew, albo płacę. A jeśli płacę, to ile?”. Nastąpiła druga pauza i nagle jeden z nich się odezwał: „Nie no, pobranie krwi pana zgubi”. Ale ponieważ byłem wtedy u szczuty popularności, wyciągnąłem banknot. Ten drugi odrzekł: „My nie bierzemy pieniędzy”, ale tak zamaszyście tym banknotem machałem, że wypadło mi z ręki i osiadło na milicyjnym bucie. I tak już zostało. To była jedyna łapówka, jaką dałem w życiu — pisze Jan Englert w swojej autobiografii „Życie bez oklasków”

Jan Englert prowadził pod wpływem alkoholu

Okazało się, że to nie jedyny epizod aktora, dotyczący prowadzenia pod wpływem alkoholu. Druga sytuacja miała miejsce w obecności jego żony. Co ciekawe, to właśnie ona uratowała Jana Englerta przed konsekwencjami prawnymi.

–Zostaliśmy z moją pierwszą żoną zaproszeni na imprezę do Andrzeja Zaorskiego. Wcześniej zapytałem ją, kto prowadzi, a kto się może napić. Odpowiedziała, że nie ma nastroju na alkohol. Więc wypiłem może ze dwie setki, nie więcej. Kiedy jednak wszedłem do kuchni, zobaczyłem, że Marian Kociniak z moją żoną piją w najlepsze. Po jej reakcjach zorientowałem się, że musieli sporo machnąć. Wściekłem się, zarządziłem odwrót i przy głośnych protestach zaholowałem ją do samochodu, zabrałem kluczyki i wyruszyliśmy do domu. Niestety trafiliśmy na obławę: ORMO, milicja. Zatrzymali mnie. Żona śpi. Poprosili o dokumenty. Już wiem, że tak łatwo się nie wymigam. Budzę żonę, proszę, żeby podała mi dokumenty. I nie wierzę własnym uszom, bo ona zaczyna krzyczeć: „I bardzo dobrze, że go złapaliście. On po pijaku jeździ! Zabierzcie mu prawo jazdy!”. Na co milicjant uśmiechnął się szeroko, za zrozumieniem, pochylił się do mnie i rozbawiony powiedział: „Oooo, panie Janku, ale się panu żona upierdzieliła”. Oddali mi dokumenty i puścili wolno — czytamy w książce Jana Englerta „Życie bez oklasków„

Źródło: lelum.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close