Kino i muzyka

Jan Englert nie wytrzymał, padły mocne słowa. Emil Stępień nie pozostał w tyle, niebywałe, do czego doszło

Po niedawnej premierze filmu „Dziewczyny z Dubaju” wybuchło kilka afer. Jedną z nich wywołał Jan Englert, który publicznie nazwał swój udział w produkcji „żartem”. Odpowiedział mu jeden z producentów filmu, Emil Stępień, który uznał, że aktor nigdy nie powinien używać takich słów.

Wiele wskazuje na to, że omawiany film poniesie za sobą żniwa na podłożu prywatnych relacji mnóstwa znanych osób. Słowa Jana Englerta utwierdzają w przekonaniu, że nie jest zadowolony ze swojego uczestnictwa w produkcji.

Jan Englert i Emil Stępień w potyczce słownej

W ostatnich tygodniach Jan Englert dwukrotnie dał o sobie znać. Pierwszy raz niestety nie był najlepszy, gdyż dyrektor Teatru Narodowego przyznał, że ma tętniaka. Tym razem zrobiło się głośno w jego sprawie po tym, jak udzielił wywiadu „Plejadzie”, w którym powiedział, co myśli na temat swojej roli w „Dziewczynach z Dubaju”.

– Moja rola tam jest żartem. Na początku nie wiedziałem, kto, co i jak, ale gdy przyszedłem na plan i zobaczyłem stado paparazzich, a pomiędzy nimi panią Dodę, to zrozumiałem już, dlaczego zostałem zaangażowany i dostałem dużą stawkę – powiedział aktor.

Na te słowa zareagował producent filmu oraz były mąż Dody, Emil Stępień, który stwierdził, że Englert nigdy nie powinien używać takich słów. Dodał, że gdy wcześniej doszło do ich spotkania miał być zadowolony ze swojej roli. Stępień nie rozumie, dlaczego aktor uznał występ w „Dziewczynach w Dubaju” za żart, gdyż wziął udział w produkcji po przeczytaniu scenariusza.

– Skoro tę rolę brał i został za nią wynagrodzony, nie powinien używać takich słów deprecjonujących. Udział Jana Englerta w tym filmie, to wizytówka, jako dyrektora Teatru Narodowego, który zgodził się grać w tym filmie, przeczytawszy scenariusz, wystawia mu laurkę w postaci jakości tego scenariusza, ale nie nazwałbym kpiną tej roli – mówi Emil Stępień.

Źródło: lelum.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close