Irena Dziedzic była wielką gwiazdą TVP. Zmarła jednak w okropnych warunkach i w zapomnieniu. Po jej mieszkaniu chodziły robaki, ulatniał się gaz i wszędzie czuć było okropny fetor. Co się stało z nią pod koniec życia?
Przez wiele lat Irena Dziedzic była jedną z największych gwiazd polskiej telewizji. Dla wielu dziwnym było jej późniejsze zniknięcie z ekranów i informacja o finansowych problemach.
Irena Dziedzic była gwiazdą TVP. Zmarła w zapomnieniu i okropnych warunkach
Irena Dziedzic była jedną z największych gwiazd TVP – znali ją wszyscy widzowie okresu PRL. W mediach państwowych pracowała od 1956 roku i do 1981 roku prowadziła program „Tele-Echo”, a pojawiała się również jako prezenterka dziennika telewizyjnego.
Jej życie pełne było wzlotów i upadków. Irena Dziedzic nigdy nie chciała mieć dzieci i nigdy się ich nie doczekała, partnerów za to przyciągała jak lep na muchy, wszystkie jej związki skończyły się jednak niezwykle przykro.
Najpierw wyszła za Janusza Bałabana, ale będąc w nim związku zaczęła romansować z Janem Suzinem. Z tym drugim rozstała się po tym, jak odkryła, że romansuje on z Alicją Pawlicką. To jednak nie koniec telenoweli.
Dziennikarką następnie zainteresować się Ignacy Gogolewski, który w tym czasie był jeszcze w związku małżeńskim z aktorką Katarzyną Łaniewską. Wszyscy mieszkali w tym samym budynku i niedługo później Gogolewski przeprowadził się do Dziedzic. Po dwóch latach związku ostatecznie wyprowadził się pod nieobecność dziennikarki, kończąc relację.
Następni mężczyźni w życiu Irena Dziedzic również nie zostali na dłużej. Ostatnie lata życia przebojowa dziennikarka spędziła na Saskiej Kempie w Warszawie.
Irena Dziedzic znana była ze swojej rozrzutności. Często pożyczała pieniądze, których potem nie oddawała, a potrzebowała ich na wszystko – nie było jej stać nawet na podstawowe potrzeby i rachunki. Do podobnych sytuacji dochodziło jeszcze wtedy, gdy pracowała w telewizji.
Pod koniec życia miała dwie opiekunki, które od czasu do czasu ją odwiedzały. Dziedzic nie chciała za nic płacić i niezapłacone rachunki opiewały na kwoty kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jej mieszkanie było w okropnym stanie.
– Było brudne, zarobaczone, panował fetor, nie było ani jednej rzeczy nadającej się do ubrania. Naczynia były brudne, kuchenka gazowa uległa rozszczelnieniu i ulatniał się gaz – opowiadała prokuraturze jedna z opiekunek.
Dziennikarka złamała nogę w lipcu 2018 roku po tym, jak przewróciła się w swoim własnym mieszkaniu. Miała problemy z poruszaniem się, a do szpitala trafiła ostatecznie o wiele za późno, bo dzień przed swoją śmiercią. Prokuratura wykluczyła udział osób trzecich w sprawie złamania i zaniedbania potrzeb Ireny Dziedzic.
Ostatecznie wielka gwiazda zmarła w zapomnieniu, pokazując nieumiejętność zarówno w prowadzeniu własnych rachunków i domu (który wyceniono ostatecznie na 770 tys. zł), jak i w tworzeniu relacji z innymi osobami. Jej pogrzebem zajęły się osoby niemal całkowicie jej obce – plotkowano, że tak bardzo zniechęciła do siebie przyjaciół i bliskich.
Źródło: goniec.pl