Halina Kowalska (78 l.) wraz z mężem trafiła do domu opieki w Skolimowie. Jak dzisiaj wygląda jej życie?
Halina Kowalska w filmie „Nie ma róży bez ognia” /archiwum /Agencja FORUM
W komedii Stanisława Barei z 1974 roku absurd goni absurd. Już sam tytuł „Nie ma róży bez ognia”, zlepiony z dwóch przysłów: „Nie ma róży bez kolców” oraz „Nie ma dymu bez ognia”, zapowiada totalny galimatias.
Młode małżeństwo nauczycieli, Jan i Wanda, zamienia mieszkanie na większe, a wraz z nim otrzymuje sublokatora oraz masę nieoczekiwanych problemów. Wprowadzają się do nich coraz to nowe osoby, a oni nic nie mogą na to poradzić. Bo w PRL-u warszawski meldunek był nie tylko marzeniem, ale także polem spekulacji dla wszelkiego rodzaju oszustów i naciągaczy.
Jeden z bohaterów posunął się nawet do podpalenia własnego gospodarstwa i plantacji róż, aby jego córka mogła zameldować się w Warszawie.
Obok znakomitego satyryka i współautora scenariusza, Jacka Fedorowicza, główną rolę zagrała Halina Kowalska, kojarzona również z roli uroczej sprzedawczyni w komedii „Nie lubię poniedziałku” czy śpiewaczki operowej w serialu „Alternatywy 4”. Wcześniej błysnęła już w filmie „Sanatorium pod klepsydrą”, który został dostrzeżony na festiwalu w Cannes. Pojechała na niego z reżyserem Wojciechem Hassem.
Halina Kowalska i Jerzy Turek w filmie „Alternatywy 4” /INPLUS /East News
W trakcie pobytu dostała zaproszenie na przyjęcie od piosenkarki Diany Ross! (sprawdź!) – Największe amerykańskie gwiazdy chciały się z nami bratać. Nie miałam jednak odpowiedniej sukienki, siedziałam więc w hotelu, sącząc wino – zdradziła po latach.
Już w szkole marzyła, by występować. Do szkoły filmowej dostała się dopiero za drugim razem i od tego momentu, jak sama wspominała, szczęście unosiło ją nad ziemią. Wraz z paczką kolegów, w której byli m.in. Janusz Gajos, założyli kabaret Piątka z ulicy Gdańskiej i zjeździli z nim niemal cały kraj.
W tej grupie był również jej przyszły mąż, starszy o rok Włodzimierz Nowak. Pobrali się jeszcze w czasie studiów. Jednak początek ich wspólnej drogi nie należał do najłatwiejszych…
Wraz z propozycją pracy w Teatrze Wielkim w Łodzi otrzymali gwarancję służbowego lokum. Cóż z tego, gdy okazało się, że to samo mieszkanie obiecano wcześniej Barbarze Horowiance i Mieczysławowi Voightowi. W środowisku wybuchł skandal, a Halina Kowalska wraz z mężem znaleźli się w ogniu oskarżeń, że próbują podstępnie załatwić sobie coś kosztem innych.
Doszło nawet do tego, że część znajomych zerwała z nimi kontakt. Zdruzgotani pomówieniami postanowili wyjechać do Warszawy. Tu pomocną dłoń wyciągnął do nich Wojciech Siemion.
– Pomógł nam zainstalować się w Warszawie, załatwił meldunek, wprowadził do telewizji – mówiła.
Halina Kowalska /INPLUS /East News
Podobieństwo do francuskiej piękności Brigitte Bardot sprawiło, że kino zaczęło w niej widzieć przede wszystkim amantkę. Proponowano jej filmy, w których miała się rozbierać, a ona wstydziła się zdjąć chociażby bluzkę. Na okładkach filmowych magazynów pojawiała się wyłącznie jako demon seksu, a na ekranie obsadzano ją wyłącznie w rolach kobiet bezpruderyjnych. Reżyserzy, wiedząc o jej oporach przed tego typu scenami, uciekali się do chytrego zabiegu: by przełamać jej wstyd, angażowali ją i jej męża i sceny łóżkowe odgrywali razem.
Nigdy o sobie nie pomyślałam, że jestem ładną kobietą. Dzisiaj patrzę na stare zdjęcie i myślę: Boże to ja?! To ja tak wyglądałam? – mówiła w książce „Demony seksu”.
Sukces ekranowy miał jednak i ciemną stronę. Zaczęto posądzać ją o rywalizację z Barbarą Brylską i Beatą Tyszkiewicz. – Traktowano mnie jak wroga. A ja z nikim nie rywalizowałam – tłumaczyła. Kiedyś usłyszała od swego mentora i przyjaciela, Edwarda Dziewońskiego, że istnieje tylko na scenie, a po zejściu z niej staje się szarą myszką.
– Miał rację. Mąż, dom, zakupy – przyznała w 2017 roku. – Nie należę do osób, które potrafią walczyć o swoje. Nie czuję się jednak niespełniona. Przez 35 lat niemal nie schodziłam ze sceny. Jest jednak coś, czego żałuje. Marzyła, by zostać matką. Wciąż jednak coś stawało tym planom na drodze. Propozycji zawodowych było tak dużo, że nie miała czasu na dziecko. Gdy przestała grać, okazało się, że na zostanie matką jest już zdecydowanie za późno…
Halina Kowalska w serialu „W labiryncie” /INPLUS /East News
Przez wiele lat mieszkała z mężem i ukochanym pieskiem yorkiem w 2-pokojowym mieszkaniu na Stawki. Opiekowała się też ptakami na osiedlu. To właśnie z nimi wiąże się historia, którą pani Halina nie raz opowiadała ze wzruszeniem.
– Szłam chodnikiem, gdy nagle pojawił się gołąb. Za nim kolejne, na końcu wrony i wróble. Uszeregowane jak wojsko, torowały mi drogę. Ci, którzy to widzieli, byli w szoku. Po chwili zrozumiałam, że te ptaki dziękują mi za opiekę.
Obecnie pani Halina wraz z mężem mieszka w Domu Aktora Weterana w Skolimowie. – Dwa lata temu doszliśmy z mężem do wniosku, że skoro nie mamy dzieci, które by się nami zaopiekowały na starość, powinniśmy sprzedać mieszkanie i przeprowadzić się do Skolimowa. Dzięki temu możemy cieszyć się jesienią życia oraz korzystać z czasu, który nam jeszcze pozostał.
A małżeństwem są nadzwyczaj dobranym. Niedawno świętowali złote gody, czyli 50. rocznicę ślubu!
Halina Kowalska /Krzysztof Kuczyk /Agencja FORUM
Źródło: pomponik.pl