Katarzyna Dowbor (62 l.) pracuje obecnie na planie zdjęciowym, nagrywając nowy sezon programu „Nasz Nowy Dom”. Nowe odcinki to kolejne potrzebujące rodziny, którym ekipa Dowbor pomoże stanąć na nogi i zapewni godne warunki do życia. W rozmowie z Faktem dziennikarka opowiedziała o często trudnych emocjach, jakie towarzyszą jej podczas pracy nad programem.
Program „Nasz Nowy Dom”, emitowany w Polsacie od 2013 roku, niezmiennie cieszy się ogromną popularnością wśród widzów. Jego bohaterami są wyjątkowo dotknięte przez los rodziny, które znalazły się w dramatycznej sytuacji mieszkaniowej. Prowadząca Katarzyna Dowbor i jej ekipa budowlana w zaledwie kilka dni odmieniają życie tych osób, oddając w ich ręce kompletnie wyremontowane domy czy mieszkania. Obecnie Katarzyna Dowbor z zespołem pracują nad 17. już sezonem produkcji. Dziennikarka przyznaje w rozmowie z Faktem, że pomimo upływu lat, praca na planie i poznawanie kolejnych rodzin wciąż wywołuje w niej ogromne emocje.
Katarzyna Dowbor: Bardzo często chce mi się płakać
– Najtrudniej było na początku, bo człowiek stykał się z czymś, o czym nie miał zielonego pojęcia. Nie mamy na co dzień do czynienia z tak skrajnymi przypadkami biedy. Więc pierwszych parę lat to był naprawdę szok, bo nie sądziłam, że ludzie w takich warunkach żyją. Natomiast teraz to już jest takie nastawienie się na konkretne pomaganie, na zadaniowość – mówi nam Katarzyna Dowbor.
Nie ukrywa jednak, że wciąż zdarza jej się uronić łzę podczas pracy nad kolejnymi odcinkami.
– Bardzo często chce mi się płakać, ale muszę zachowywać się profesjonalnie. Oczywiście nie oznacza to, że nie zdarza mi się wyjść z planu, by uronić łezkę. Z resztą tak jak całej ekipie. Wszyscy bardzo przeżywamy losy naszych bohaterów. Najwięcej jednak jest u nas łez szczęścia, one są najpiękniejsze – przekonuje dziennikarka.
To jest po prostu ciężkie życie
Program „Nasz Nowy Dom” pomógł już ponad 240 rodzinom. Jak mówi Katarzyna Dowbor, większość z nich przed zgłoszeniem się do programu mieszkała w warunkach, w jakich nikt z nas nie chciałby żyć. Zdaniem Dowbor, obecnie największymi problemami, z jakimi zmagają się najubożsi, jest brak dostępu do ciepłej wody czy brak łazienek.
– U rodzin, które się do nas zgłaszają, najczęściej jest tak, że jest tylko zimna woda w jednym pomieszczeniu. Największym problemem jest brak toalety i łazienki. Latem nie ma z tym takiego problemu, natomiast kiedy przyjdzie zima, te maleńkie dzieci trzeba wyprowadzać na zewnątrz. Poza tym to, że nie można wymyć czy wykąpać tych dzieciaków czy ciężko chorych, niepełnosprawnych osób i jedynym wyjściem jest miska, do której się leje ciepłą wodę podgrzewaną na przykład na kuchni węglowej, to to już jest problem. To jest po prostu ciężkie życie. Tu jest największy problem – opisuje Dowbor warunki, w jakich najczęściej żyją uczestnicy programu.
Robimy, co możemy, ale więcej nie damy rady
– Na pewno bardzo wiele osób mieszka w takich warunkach, w jakich nikt z nas nie chciałby mieszkać i jakich w ogóle nie powinno być. Ale nie można mówić, że tylko u nas ludzie żyją w takich warunkach, bo na całym świecie tak się dzieje. Natomiast to, co jest ważne: my robimy bardzo dużo, ale to jest kropla w morzu. Bo oczywiście takich rodzin, które nie mają łazienki, toalety, takich podstawowych warunków, co jest dla nas szokujące w XXI wieku, jest bardzo dużo. My robimy co możemy, ale więcej nie damy rady – przyznaje niechętnie prowadząca „Nasz Nowy Dom”.
Katarzyna Dowbor przyznaje, że bardzo często zżywa się z bohaterami swoich programów i część z nich zajmuje szczególne miejsce w jej sercu.
– Są takie rodziny, za które dalibyśmy się pokroić, i aż się wierzyć nie chce, że tych ludzi tak doświadczył los. Ostatnio mieliśmy super tatę, jestem nim zachwycona i wsią, która stała za nim murem. Takich ludzi się bardzo zapamiętuje. Oczywiście mam swoich ulubionych bohaterów. Najbardziej zapadają nam w pamięć te rodziny, które są prawdziwe, które niczego nie udają i przyjmują tę pomoc z taką ogromną – nawet nie chcę mówić wdzięcznością, bo to nie o to chodzi – ale z ogromnym zaufaniem do nas. Że im nie zależy na kolorach, czy innych rzeczach, bo to, co my dla nich zrobimy, to i tak będzie fantastyczne. I wtedy bardzo się spinamy i bardzo chcemy zrobić jak najlepiej – mówi Faktowi Dowbor.
Katarzyna Dowbor często pomaga bohaterom także poza planem
Dziennikarka przyznaje też, że choć musi oddzielać sferę prywatną od sfery zawodowej, to często zdarza jej się prywatnie pomóc bohaterom programu.
– Są rzeczy, których nie chcę zdradzać, bo to są bardzo osobiste sprawy. Ale jak wiem, że coś danej rodzinie może się przydać, to to robię. Czasem wożę książki czy kredki dla dzieciaków, czasem pomagam w inny sposób – zdradza nam prowadząca program.
Jak jednak mówi, najbardziej budujące jest dla niej wsparcie lokalnej społeczności dla bohaterów programu.
– Na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje, gdy była zawiść czy niezadowolenie, że komuś remontujemy dom. Zazwyczaj pracujemy w bardzo małych wsiach, miasteczkach, gdzie nie ma takiej znieczulicy. Myślę, że jest tam dużo większe nastawienie na drugiego człowieka. Tam bardzo często jak się kogoś poprosi, można znaleźć pomoc, sąsiedzi pomagają sprzątać. W większych miastach było nam zawsze ciężej znaleźć wolontariuszy – przyznaje.
Kolejny, 17. już sezon programu „Nasz Nowy Dom” będzie emitowany w Polsacie jesienią.
Źródło: fakt.pl