W ciągu 10 lat małżeństwa przeżyli wiele pięknych chwil, narodziny dwójki dzieci, ale także poważny kryzys. Pokonali wszystkie przeciwności i wciąż razem patrzą w przyszłość.
Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel – przetrwali w małżeństwie, mimo problemów /Kamil Piklikieiwcz /East News
Kiedy 20 września 2008 roku brali ślub w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem, padało. – Pamiętam, jak ksiądz podczas kazania powiedział, że deszcz to zesłanie Ducha Świętego. Czuję, iż jest On z nami ciągle obecny – mówi Kasia Cichopek.
Dom, w którym wychowywała się aktorka, był pełen wiary, miłości, ciepła i przytulania. Mama uczyła Kasię i jej brata Jacka wrażliwości na innych, pomagania. – Miałam naprawdę wspaniałe dzieciństwo, co zawdzięczam swoim rodzicom. Wolałam z mamą lepić pierogi niż siedzieć z koleżankami na podwórku i bawić się lalkami – wspomina.
Rodzice byli dla niej wzorem, jak powinno wyglądać małżeństwo i rodzina. Aktorka zawsze pragnęła wyjść za mąż i mieć dzieci. Dziś udało jej się zrealizować wszystkie marzenia. Jest szczęśliwą żoną i mamą dwójki pociech. Choć na jej drodze nie brakowało zakrętów.
Duch święty nad nami czuwa
Obecnego męża, Marcina Hakiela, poznała w show „Taniec z Gwiazdami” w 2005 roku. – Serce zabiło mocniej, gdy tańczyliśmy rumbę – zdradza Kasia. – Trenowaliśmy taniec miłości. Ja byłem wtedy w pracy, więc starałem się mocno trzymać moje emocje na wodzy – opowiadał Marcin. Jednak uczucie okazało się silniejsze.
Mieli po 23 i 24 lata i wielu traktowało ich związek jak przelotny flirt. Dużym przeżyciem dla tancerza była pierwsza wizyta u państwa Cichopków. Od raz go polubili, z wzajemnością. – Byłem zdziwiony, że z rodzicami właśnie poznanej dziewczyny można czuć się tak swobodnie. Bardzo szybko wciągnęło mnie ciepło tego wyjątkowego domu – mówił.
Długo szukał pierścionka zaręczynowego. W końcu znalazł: delikatny, drobny, ale piękny, jak dłoń, na której będzie noszony, z brylantem. Leżał w pudełku na dnie torby, kiedy zaprosił Kasię w góry. Tam po raz pierwszy usłyszała od niego „Kocham Cię” i „Czy zostaniesz moją żoną?”. – Naprawdę bałem się usłyszeć odpowiedź – wspomina Marcin.
Dwa lata później wrócili do Zakopanego, by miłość przysiąc przed Bogiem. – Ślub jest scementowaniem związku i świadectwem na to, że kocha się bezgranicznie i dojrzale – podkreśla aktorka. – Czuję, że obecny wtedy Duch Święty jest ciągle z nami. Rok później na świat przyszło dziecko, syn Adam. Wkrótce pojawiły się też plotki o pierwszym kryzysie w małżeństwie pary.
Ślub uchronił przed rozstaniem
Kasia i Marcin kupili willę, na którą zaciągnęli kredyt we frankach szwajcarskich. W pewnym momencie spłata rat zaczęła być dla nich problemem. Aktorka wyprowadziła się do rodziców, a 500-metrowa nieruchomość została wynajęta. Okazało się, że nie jest to wystarczające rozwiązanie. Ostatecznie musieli dom sprzedać, by spłacić długi.
Kupili mniejszy apartament na Mokotowie, ale też uratowali małżeństwo. Dziś przyznają, że mogłoby się to nie udać, gdyby nie sakrament, który ich połączył.
– Mieliśmy z Marcinem gorsze chwile i być może gdyby nie ślub, łatwiej byłoby zakończyć wszystko jednym ostrym cięciem. Ale składaliśmy sobie przysięgę, mamy dzieci i choćby dla nich warto się starać. Walczymy o nasz związek – podkreślała Kasia.
Mówiła również, jak bardzo w trudnym czasie pomogli jej rodzice, zarówno pokonać problemy finansowe jak i kryzys w małżeństwie. Wsparcie okazali też teściowie. Więź między małżonkami wzmocniły narodziny drugiego dziecka. Helenka przyszła na świat w 2013 roku i była wielką radością.
Rodzina na pierwszym miejscu
Katarzyna podkreśla, że rola mamy jest dla niej najważniejsza. – To najpiękniejsze, co mogło mnie w życiu spotkać. Nie wiedziałam, że istnieje aż taka piękna forma miłości. Mam głębokie przekonanie, że dzieci nadają sens mojemu życiu – podkreśla. Cieszy się, że dane jest jej wychowywać chłopca i dziewczynkę.
– Myślę, że ten najtrudniejszy etap zaangażowania przy dzieciach mam za sobą, a teraz jesteśmy superpartnerami, przyjaciółmi, dużo rzeczy możemy robić razem, pływać na kajakach, chodzić po górach, zwiedzać, grać w piłkę, odpoczywać – wylicza.
Pamiętają, by czasem znaleźć chwilę tylko dla siebie /VIPHOTO /East News
Wie również, jak ważne jest, by w opiece nad latoroślami się nie zatracić i mieć czas także na pielęgnowanie związku. Hakielowie pamiętają, by celebrować każdą rocznicę ślubu.
– Mąż jest świętym człowiekiem, wytrzymuje moje emocjonalne huśtawki, jest wyrozumiały. To mój najlepszy przyjaciel. Mogę na nim polegać. Nigdy mnie nie zawiódł. Jest mocnym, silnym męskim ramieniem, na którym mogę spokojnie się oprzeć. Do tego wszystkiego jest superojcem – chwali.
Tancerz również docenia życiową partnerkę. – Uwielbiam ciepło, które od niej bije. Kocham ją za domowe ognisko, które mi stworzyła, za to, że jest wspaniałą matką i żoną. Do takiego domu chce się wracać.
Podkreślają, że bycie razem to codzienna ciężka praca, poszukiwanie kompromisów, myślenie o drugiej osobie. Nie za każdym razem się udaje, są potknięcia, błędy, ale nie poddają się. – Jesteśmy małżeństwem i dlatego zawsze staramy się dojść do porozumienia, a „ciche dni” zamieniać w rozmowę i humorem rozpędzać czarne chmury – mówi z uśmiechem Kasia.
Źródło: interia.pl