Ziobro interweniuje w sprawie żony europosła PiS? Sędzia Karska zaprzecza

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro interweniował, by Elżbieta Karska, która zasiada w Sądzie Najwyższym, otrzymała asystenta na wyłączność — informuje „Gazeta Wyborcza”. Zdaniem gazety, prawo na to nie pozwala. Karska przekonuje w oświadczeniu nadesłanym do redakcji Onetu: „W Sądzie Najwyższym każdy sędzia ma swojego asystenta, niektórzy nawet dwóch.”

Elżbieta Karska zasiada od 2022 r. w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. To właśnie ta izba zajmuje się m.in. rozstrzyganiem o ważności wyborów i rozpatrywaniem protestów wyborczych.

Według „GW”, „sędzia Karska orzeka w SN ze specjalnym wspomaganiem”. Chodzi o pomoc asystenta, który „nie tylko wspomaga Karską w codziennej pracy, a więc np. sporządza projekty uzasadnień jej orzeczeń, ale także wykonuje zadania kierowcy, podwożąc sędzię wszędzie, gdzie potrzebuje”. Sam asystent, Paweł Bucoń, również jest sędzią, tyle że Sądu Okręgowego w Lublinie.

Asystent po interwencji Ziobry

„Asystent musi zaradzić nie lada wyzwaniu: Karska trafiła do SN, choć nie ma doświadczenia związanego z orzekaniem na jakimkolwiek szczeblu sądownictwa” — czytamy w gazecie.

Jak to możliwe, że Karska jest jedyną osobą w Sądzie Najwyższym, która korzysta z pomocy asystenta, który jest sędzią w innym sądzie? „Decyzję o takiej delegacji sędziego podejmuje minister sprawiedliwości na wniosek pierwszego prezesa SN” — twierdzi „GW”.

Asystent ma być jej niezbędny w pracy, ponieważ — jak twierdzą informatorzy gazety — „w SN powszechnie wiadomo, że Karska bez zaufanego asystenta nie byłaby w stanie rozpoznać żadnej sprawy. Nie ma umiejętności sędziego”.

W oświadczeniu przysłanym do redakcji Onetu Karska zaprzecza informacjom „Wyborczej”. „W Sądzie Najwyższym każdy sędzia ma swojego asystenta, niektórzy jak np. sędzia Aleksander Stępkowski, nawet dwóch. Zawsze były to osoby o bardzo wysokich kompetencjach, niekiedy oddelegowani sędziowie sądów powszechnych lub doktorzy habilitowani” — twierdzi. I podaje przykłady — prezes krytykującej sądowe zmiany PiS „Iustitii” Krystian Markiewicz jako sędzia Sądu Rejonowego, był w latach 2007-2009 oddelegowany do SN na stanowisko asystenta sędziego, gdzie współpracował m.in. z sędzią Tadeuszem Erecińskim. „Ja mam jednego asystenta, który został mi przydzielony bez jakiegokolwiek mojego wniosku przez Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Joannę Lemańską. Uczyniła to na początku mojej pracy. Wcześniej był asystentem sędziego SN Pawła Czubika. Został oddelegowany do SN, zanim jeszcze ja zaczęłam tam orzekać”.

Przyznaje, że przed powołaniem do SN nie była sędzią, ale przekonuje, że to częsta sytuacja. „Podnoszenie, że przed powołaniem do SN nie orzekałam i wyciąganie z tego wniosków co do moich kompetencji, jest nieuzasadnione, gdyż do SN często trafiają osoby, które nie były wcześniej sędziami, a były doktorami habilitowanymi lub profesorami nauk prawnych, np. Aleksander Stępkowski, Małgorzata Gersdorf, Krzysztof Rączka, Paweł Czubik, Joanna Lemańska, by wymienić tylko kilkoro. Jestem profesorem nauk prawnych” — podkreśla.

Źródło: onet.pl