Śmierć każdej bliskiej osoby wywołuje w nas poczucie niesprawiedliwości. Jednak ogromny smutek i cierpienie szczególnie widoczne jest na oddziale onkologii dziecięcej. O tym, jak wygląda tam dzień i to jak mądre i dorosłe potrafią być dzieci dotknięte śmiertelną chorobą, opowiedziała nam Justyna.
„Może nie pracowałam długo na oddziale dziecięcej onkologii, ale ten czas na zawsze wbił się moją pamięć i serce…”
Nigdy nie zapomnę tego, ile było tam cierpienia, ale przy tym i uśmiechu… Ile było tam bólu, ale przy tym i serdecznych słów. Te dzieci są mądrzejsze niż niejeden dorosły, a przeszły tyle, że nie sposób nam sobie nawet tego wyobrazić.
Zajmowałam się sprzedażą książek i pojawiłam się na oddziale 2 razy w tygodniu. Tyle wystarczyło, aby niektóre z tych dzieci bliżej poznać, zaprzyjaźnić się i szczerze płakać, gdy jedno z nich odchodziło
„Jednak najbardziej nie mogłam pozbierać się po śmierci Frania. Cierpiał bardzo z powodu przewlekłej i nieuleczalnej choroby”
Bolało go całe ciało, a on mimo wszystko potrafił uśmiechać się do personelu, łapać mamę za rękę i mówić jej:” Wszystko będzie dobrze i kiedyś się spotkamy”. Pocieszał inne chore dzieci, mówił im, że ból minie, choć dobrze wiedział, że nie jest to prawda…
Bardzo lubił czytać i pochłaniał książki naprawdę hurtowo. Przez te wszystkie miesięcy widywaliśmy się regularnie, gdy oddawał je do mnie, ale tego dnia nie pojawił się.
Zaniepokoiłam się tym i poszłam do niego do sali. On leżał w łóżku cały siny i nie poruszał się. Stała nad nim zapłakana mama, dziadkowie i siostrzyczka. A ten dzielny ośmiolatek miał jeszcze siłę, aby powiedzieć do nich, jak bardzo ich kocha i żeby nie płakali, bo tam gdzie idzie, będzie mu lepiej.
Podeszłam do niego, złapałam go za rękę i po prostu powiedziałam: „Dziękuję”.
On resztkami sił poprosił mamę, żeby dała mu malutką karteczkę i długopis. Zaczął coś pisać, a po kilku minutach dał mi ją i powiedział, że to jest wiadomość tylko dla mnie.
To, co tam było napisane, wywołało u mnie płacz i histerię, których nie byłam w stanie pohamować. Cały dzień dochodziłam do siebie i nie wiedziałam, czy kiedykolwiek jeszcze pójdę do pracy i będę w stanie oglądać cierpienie tych niewinnych istot.
Co było na karteczce? Franiu napisał mi: „Życie jest piękne”.
„Odszedł dwa dni po tym, gdy się ostatnio widzieliśmy”
Nie miałam siły więcej pracować w takich warunkach, gdzie widziałam tyle cierpienia, które moim zdaniem jest niesprawiedliwe. Odeszłam, ale kartkę, którą otrzymałam od Franka cały czas noszę w portfelu. Miał 8 lat, a mądrości tyle, ile życzyłabym każdemu z nas.
Źródło: popularne.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment