Wiadomości

Telegram stał się cyfrowym frontem walki między Rosją a Ukrainą

Zachód śledzi najnowsze wiadomości na Twitterze i Facebooku, ale jedyną infosferą, która naprawdę ma znaczenie w wojnie Rosji z Ukrainą, jest Telegram. Bardzo wiele zależy od tej platformy, którą Zachód nie do końca rozumie, podobnie zresztą jak człowieka, który za nią stoi, pisze w POLITICO Darren Lucaides, ekspert w dziedzinie nowych technologii.

  • Twitter i Facebook starają się ograniczać rosyjską dezinformację, ale na Telegramie, powszechnym narzędziu w Ukrainie i Rosji, wciąż rozprzestrzenia się ona swobodnie
  • Zgodnie z sankcjami UE Telegram zamknął dostęp do Russia Today w Europie, ale nie zrobił tego w Rosji ani w Ukrainie, czyli na dwóch terytoriach, które mają znaczenie w tej wojnie
  • Durow, 37-letni emigrant, który od lat nie udzielił żadnego wywiadu i który sam siebie przedstawia jako politycznego uciekiniera, ma dość niejasne relacje z Kremlem
  • Podczas wyborów w 2021 r. Telegram blokował treści i kanały z narzędziami do prowadzenia kampanii wyborczych, w tym kanały wykorzystywane przez Aleksieja Nawalnego
  • Byli pracownicy Telegramu wyrażają zaniepokojenie możliwością, że aplikacja może potencjalnie czytać wiadomości użytkowników

Ta platforma komunikacyjna odgrywa od początku kluczową rolę w konflikcie, zarówno jako narzędzie państwowej propagandy i dezinformacji, jak i nieocenione źródło informacji dla zwykłych Ukraińców i Rosjan.

Oznacza to, że wiele zależy od firmy i aplikacji, która na Zachodzie jest słabo rozumiana. A jak pokazał założyciel firmy Paweł Durow, który w zeszłym tygodniu rozważał zablokowanie Telegramu w obu krajach, wiele tam zależy od decyzji jednego człowieka.

28 lutego urodzony w Rosji przedsiębiorca ujawnił, że zastanawia się nad ograniczeniem swojej platformy w Ukrainie i w Rosji. Na swoim publicznym rosyjskojęzycznym kanale, który ma 650 tys. subskrybentów, napisał, że obawia się, iż Telegram „coraz bardziej staje się źródłem niesprawdzonych informacji”.

Zaapelował do użytkowników z Rosji i Ukrainy, aby byli podejrzliwi wobec wszelkich informacji, na które natkną się na platformie i zaznaczył, że nie chce, aby Telegram był wykorzystywany do zaostrzania konfliktów lub „podżegania do nienawiści etnicznej”.

Kluczowe stwierdzenie pojawiło się na końcu: „W przypadku eskalacji sytuacji, rozważymy możliwość częściowego lub całkowitego ograniczenia działania kanałów Telegramu w zaangażowanych krajach na czas trwania konfliktu”.

Słowa Durowa szybko wywołały lawinę negatywnych komentarzy i „dislajków” na jego kanale – miejscu, w którym polubienia od wielbiących go fanów zwykle znacznie przeważają nad wszelkimi negatywnymi opiniami – a niektóre kanały w Ukrainie skrytykowały to jako domniemaną „cenzurę”.

Niewiele ponad pół godziny później Durow wycofał się z tego zamiaru. Ale szkoda już się stała. W ciągu jednego dnia jego pierwotny post został obejrzany 6 mln razy i zebrał ponad 50 tys. głosów sprzeciwu.

Swoboda dezinformacji

W miarę postępów wojny Twitter, Facebook i tradycyjne serwisy informacyjne starały się ograniczać rosyjskie media państwowe i dezinformację. Jednak na Telegramie, który szczyci się globalną bazą co najmniej 500 mln użytkowników i który obserwuje prawie każdy człowiek w Ukrainie i Rosji, dezinformacja nadal rozprzestrzenia się swobodnie, a Durow przyznaje, że firma nie jest w stanie tego powstrzymać.

Wiele prokremlowskich kanałów, udających otwarte źródła informacji, dodało do swoich nazw literę „Z” – taki sam znak widnieje na niektórych rosyjskich pojazdach wojskowych – a dezinformacja z kanałów powiązanych z Kremlem jest przenoszona na inne platformy i rozpowszechniana na całym świecie.

I choć Telegram dołączył do innych platform, zakazując kanałów Russia Today w Europie, zgodnie z sankcjami Unii Europejskiej, nie zrobił tego ani w Rosji, ani w Ukrainie, czyli na dwóch terytoriach, które mają znaczenie w tej wojnie.

W międzyczasie, gdy Rosja zaczęła blokować platformy mediów społecznościowych i zachodnie media, wicepremier Dmitrij Czernyszenko podjął działania mające na celu „ochronę” rosyjskiej sieci, wydając jedno szczególnie zaskakujące polecenie. 6 marca na oficjalnym kanale rosyjskiego rządu na Telegramie pojawiła się informacja, że „agencjom rządowym zaleca się założenie kont w Telegramie i VKontakte”, rosyjskim portalu społecznościowym, którym w latach 2006-2014 kierował Durow.

Dziwne relacje Durowa z Kremlem

Sam Durow to enigmatyczny 37-letni emigrant, który od lat nie udzielił żadnego wywiadu. Jednak pomimo tego, że sam siebie przedstawia jako półdysydent, który uciekł z kraju pod presją władz, jego relacje z Kremlem pozostają dość niejednoznaczne.

W 2012 r., kiedy Durow był jeszcze dyrektorem generalnym VKontakte, rosyjska „Nowaja Gazieta” opublikowała rzekomą korespondencję między nim a Władisławem Surkowem, ówczesnym zastępcą szefa sztabu prezydenta Rosji Władimira Putina, która sugerowała, że firma przekazywała informacje o użytkownikach na żądanie władz.

Durow zaprzeczył tym twierdzeniom, ale później przyznał, że spotkał się z Surkowem kilka razy.

Jeśli chodzi o Telegram, jego niewielki zespół superinżynierów pokonał w 2018 r. próbę zablokowania aplikacji przez rosyjski urząd regulacji telekomunikacji Roskomnadzor. Wydaje się jednak, że po zniesieniu zakazu w 2020 r. obie strony doszły do porozumienia.

Podczas wyborów parlamentarnych w Rosji w 2021 roku Telegram blokował treści i kanały oferujące narzędzia do prowadzenia kampanii wyborczych, w tym instrumenty wykorzystywane przez lidera opozycji Aleksieja Nawalnego.

Durow obwiniał później Google i Apple o rzekomą uległość wobec Kremla. Telegram mocno zależy od tych firm, bo udostępniają jego aplikację w swoich sklepach online.

Główne źródło informacji w Ukrainie

Po drugiej stronie konfliktu Ukraińcy nadal polegają na Telegramie jako głównym źródle informacji.

W kolejnym poście na swoim anglojęzycznym kanale na Telegramie Durow zapewnił ukraińskich użytkowników, że ich dane są bezpieczne, jednocześnie błędnie sugerując, że został wcześniej zwolniony z VKontakte za odmowę przekazania danych ukraińskich użytkowników podczas protestów w 2014 r.

Jednak wiara Ukraińców w Telegram, z którego korzysta ponad 70 proc. ludzi w tym kraju, może okazać się ryzykowna.

Od momentu powstania w 2013 r. Telegram był agresywnie reklamowany jako aplikacja szyfrowana i dbająca o prywatność, a media wciąż opisywały go błędnie jako „aplikację do szyfrowania wiadomości”.

Jednak oprócz tego, że jest to w równym stopniu sieć społecznościowa, co aplikacja do przesyłania wiadomości, czaty przechowywane są na serwerach w chmurze, a eksperci mają wątpliwości co do tego, jak bezpieczne jest to rozwiązanie.

Telegram „jest domyślnie bazą danych w chmurze z kopią w formacie plaintext każdej wiadomości, którą każdy kiedykolwiek wysłał lub odebrał”, ostrzegł założyciel serwisu Signal Moxie Marlinspike w jednym z niedawnych tweetów.

I choć rzecznik Telegramu zdementował te twierdzenia, to były pracownik firmy Anton Rozenberg, który mieszka w Rosji, powtórzył obawy Marlinspike’a. – Nie możemy wykluczyć, że Ukraińcy (jak również inni użytkownicy) korzystają z Telegramu ze względu na jego wygodę, błędnie sądząc, że jest on niezawodny i bezpieczny, podczas gdy ich dane mogą być dostępne dla pracowników Telegramu i przekazane stronie trzeciej – powiedział w rozmowie ze mną.

Inni byli pracownicy również wyrazili zaniepokojenie możliwością, że Telegram może potencjalnie czytać wiadomości użytkowników.

Większa kontrola zarówno nad Durowem, jak i jego platformą jest pilnie potrzebna, ponieważ wojna Rosji z Ukrainą wciąż się nasila. Próby oczyszczenia internetu z propagandy, podejmowane przez zachodnie rządy i firmy technologiczne, będą miały jedynie symboliczny charakter, dopóki Telegram pozostanie prawdziwym cyfrowym frontem walki między Rosją a Ukrainą.

Źródło: onet.pl

Helena

Leave a Comment

Najnowsze posty

Obowiązkowa w każdym domu. Minister podpisał rozporządzenie

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…

12 godzin temu

Masowe zatrucie chlorem na basenie w Ustce. Kolejne dziecko trafiło do szpitala

Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…

12 godzin temu

Wszystko jest już jasne. Prawda o małżeństwie Jarusia z „Chłopaków do wzięcia” wyszła na jaw

Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…

12 godzin temu

Krzysztof Ibisz zdradził płeć dziecka. Nie kryje radości. „Czekałem całe życie”

Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…

12 godzin temu

Zostawił rodzinę, wyjechał do Moskwy. Ivan Komarenko szokuje zdjęciami

Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…

12 godzin temu

Odszedł Jerzy Majchrzak. Nie doczekał wyjaśnienia śmierci syna

Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…

13 godzin temu