Wiadomości

Pięć wniosków z czytania list wyborczych PiS

Nie jest ważne, kto startuje z list PiS i które ma na nich miejsce. Ważne jest to, co listy PiS mówią o strategii Jarosława Kaczyńskiego, bo to może być zwiastun jego planów na kolejną kadencję. Onet przeanalizował wszystkie listy wyborcze PiS w całej Polsce. Wyciągnęliśmy z nich pięć wniosków:

Jarosław Kaczyński

  • Nazwiska kandydatów nie mają większego znaczenia, bo liczy się partyjny szyld PiS
    PiS po raz pierwszy tak otwarcie przytula nacjonalistów, nawet jeśli kochają Rosję, tak jak np. tata premiera Kornel Morawiecki
  • Prezes Kaczyński lubi polityków ze skazą. Na listach znaleźliśmy spore grono aktualnych i dawnych skandalistów
  • Brak kompetencji to nie kłopot. Na listach są bowiem ludzie, których Jarosław Kaczyński w mijającej kadencji wyrzucił z zajmowanych przez nich stanowisk
  • Rodzina jest najważniejsza, dlatego na listach PiS są całe polityczne klany

Szef struktur PiS Krzysztof Sobolewski ogłosił wczoraj pełny skład list wyborczych partii do parlamentu. Łącznie do Sejmu i Senatu z list PiS startuje ponad 900 kandydatów na posłów i 99 kandydatów na senatorów. Co wynika z kształtu tych list?

Po pierwsze: nazwiska nie mają znaczenia…

…bo liczy się partyjny szyld PiS, najcenniejszy dziś towar na politycznym rynku. Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, że elektorat głosował bardziej na listę PiS, niż na znajdujących się na niej konkretnych kandydatów.

Nigdy wcześniej nie było tak, by wszyscy kandydaci z pierwszych miejsc listy PiS — czyli wyselekcjonowani osobiście przez prezesa — uzyskiwali mandaty. A w tegorocznych eurowyborach tak właśnie się stało. Po raz pierwszy wyborcy w ciemno poszli za wolą Jarosława Kaczyńskiego, nie szukali niżej na liście kogoś być może bardziej wartościowego.

Skutek takiego wyniku eurowyborów widać teraz na listach do Sejmu. Patrząc obiektywnie, to są słabsze listy niż cztery lata temu. Nie ma na nich takich lokomotyw jak Beata Szydło, Joachim Brudziński, czy Elżbieta Rafalska — wszyscy wybrali Brukselę. Część nowych „jedynek” PiS to politycy drugiego, a nawet trzeciego szeregu, jak Violetta Porowska w Opolu, Krzysztof Czarnecki w Pile, czy Anna Pieczarka w Tarnowie.

Wielu jest na listach też tzw. spadochroniarzy, czyli działaczy z centrali zesłanych przez prezesa na obcy teren — choćby Mateusz Morawiecki w Katowicach, czy Jacek Sasin w Chełmie. Ale to bez znaczenia, bo szef PiS zakłada, że w wyborach sejmowych głosujący znów będą wybierać szyld partii, nie zaś nazwisko konkretnego kandydata.

W ten sposób Kaczyński staje się jeszcze silniejszy — bo to nie od charyzmy kandydata zależy, czy dostatnie mandat, tylko od tego, w jakim okręgu i na jakim miejscu umieści go szef partii. Takie właśnie są te listy: bardzo „kaczyńskie”, ułożone według subiektywnej wyceny wartości kandydatów w rankingu prezesa PiS.

Po drugie: PiS przytula nacjonalistów…

…nawet jeśli kochają Rosję tak jak Kornel Morawiecki. Było oczywiste, że Morawiecki senior jest satelitą PiS w kończącej się kadencji Sejmu. Ale jednak trzymanie go na dystans dawało Kaczyńskiemu komfort unikania odpowiedzialności za jego kontrowersyjne, proputinowskie tyrady. Teraz tata premiera został oficjalnie przyjęty na listy PiS jako kandydat na senatora z Podlasia.

A zatem od dzisiaj Kaczyński odpowiada za każdy jego prorosyjski wtręt i reżimową pochwałę. A miał ich ostatnio co niemiara. Mówił na przykład, że „Polska powinna przestać uzależniać poprawę stosunków z Rosją od kwestii zwrotu wraku ze Smoleńska”, krytykował też rząd i prezydenta za „nastawianie Polaków przeciwko Rosjanom”.

Ale obecność Morawieckiego seniora i kilkorga jego ludzi na listach to tylko element szerszego zjawiska.

W eurowyborach niemal do ostatniej chwili PiS obawiał się dobrego wyniku nacjonalistycznej koalicji Konfederacja składającej się z narodowców oraz ugrupowań Janusza Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna. Żeby uderzyć w konfederatów, w ostatnich dniach kampanii PiS przejął część ich retoryki, w tym sprzeciw wobec zwrotu przedwojennego mienia żydowskiego. Teraz PiS sięga po prostu po ludzi o poglądach zbliżonych do Konfederacji, żeby pozyskać nacjonalistyczny elektorat. Na listach jest kilku prominentnych narodowców, takich jak Adam Andruszkiewicz czy też kukizowców jak Tomasz Rzymkowski.

Gdy Andruszkiewicz wchodził do rządu PiS jako wiceminister cyfryzacji bez jasno określonych kompetencji, spekulowano, że to gra premiera Morawieckiego na pozyskanie elektoratu narodowego, z czego Jarosław Kaczyński miał być niezadowolony. Być może tak rzeczywiście było. Ale teraz Andruszkiewicz jest kandydatem PiS, a na to już Kaczyński musiał wyrazić zgodę. Na listach jest takich ludzi więcej, a zatem jest to świadoma polityka Kaczyńskiego — PiS się utwardza i nacjonalizuje.

Przyciągając narodowców i rozbijając kukizowców, Kaczyński marginalizuje jednocześnie swych koalicjantów. Partie Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina dostały pojedyncze atrakcyjne miejsca na listach, co oznacza, że po wyborach obaj ministrowie będą znacznie słabsi i mogą zostać zmuszeni do wstąpienia do PiS.

Po trzecie: prezes wielbi upadłe anioły….

… takie właśnie jak np. Andruszkiewicz. Dawny lider Młodzieży Wszechpolskiej jest bohaterem doniesień o fałszowaniu podpisów na listach poparcia w wyborach samorządowych w 2014 r. Nie on jeden budzi kontrowersje. Jest na listach — jako „jedynka” w Krośnie — lider sejmowych globtrotterów Marek Kuchciński. Choć za ponad sto lotów na Podkarpacie, często z rodziną, musiał oddać marszałkowską laskę, to jego pozycji na liście to nie zmieniło.

Kaczyński nie tylko prowokacyjnie podtyka krośnieńskim wyborcom taką świeżą, aferalną „jedynkę”. On przywraca do politycznego życia dawniejszych skandalistów, co jest przecież ryzykiem nieporównanie mniejszym.

Na tej zasadzie do politycznej gry jako kandydat do Senatu wraca Marek Surmacz. To właśnie były milicjant Surmacz — za poprzednich rządów PiS wiceszef MSWiA — wysyłał policjantów, by dostarczyli hamburgery do pociągu, którym jechała wygłodniała Elżbieta Rafalska, ówczesna wiceminister pracy. To także na jego polecenie policjanci odwozili do Siedlec urzędnika ministerstwa i w drodze powrotnej zginęli w wypadku.

Na listach do Sejmu jest także miłośnik picia na umór, Bogdan Pęk. Po tym, jak pod koniec poprzedniej kadencji został sfotografowany nieprzytomny na podłodze sejmowego hotelu, idące akurat po władzę PiS się od niego odcięło. — Pan Pęk na pewno nie będzie startował z naszych list — oświadczyła latem 2015 r. ówczesna rzeczniczka PiS Elżbieta Witek. Dziś PiS ma władzę, Witek jest marszałkiem Sejmu, a Pęk wraca na listy. Choć — po prawdzie — do PiS-u wrócił już w minionym roku, gdy został radnym tej partii w Małopolsce.

Na senackiej liście w Świętokrzyskim znaleźliśmy Jacka Włosowicza. To skarbnik Solidarnej Polski, partii Zbigniewa Ziobry. Jego nazwisko pojawia się w doniesieniach dotyczących nielegalnego finansowania partii politycznych za defraudowane środki z Parlamentu Europejskiego.

Po co Kaczyńskiemu politycy ze skazą? Przede wszystkim, wszystkie badania oraz wyniki wyborów pokazują, że skandale nie szkodzą PiS-owi. Zresztą w partii panuje przekonanie, że Kaczynski lubi polityków z kompromitującymi elementami w życiorysie, bo są bardziej od niego zależni, a przez to także posłuszni.

Po czwarte, brak kompetencji to kompetencja…

… do bycia parlamentarzystą. I nie chodzi o złośliwą ocenę fachowości kandydatów PiS przez opozycję czy media. Chodzi o ocenę kompetencji kandydatów PiS przez sam PiS. Na listach są bowiem ludzie, których Kaczyński w mijającej kadencji wyrzucił z zajmowanych przez nich stanowisk. Tak jest choćby z byłym ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem czy też fatalnie ocenianym byłym prezesem Polskiej Fundacji Narodowej Cezarym Jurkiewiczem. Obaj kandydują do Senatu z Mazowsza.

Skoro Kaczyński tak surowo oceniał ich kompetencje, że pozbawił ich stanowisk, to zadziwia, że zdecydował się ich umieścić na listach do głosowania. Powodów może być kilka, ale jednym z głównych jest krótka ławka PiS. Widać to także przy ostatnich zmianach w rządzie i Sejmie, gdzie na karuzeli stanowisk zasiadają wciąż ci sami gracze.

Po piąte, rodzina jest najważniejsza…

…dlatego na listach PiS są całe polityczne klany. Obok ojca premiera, do Senatu startuje także ojciec prezydenta. O reelekcję stara się m.in. syn europosła Ryszarda Czarneckiego, mandat chce zdobyć także pociecha europosłanki Beaty Kempy. Ponownie do wyborów stają: brat Janusza Wojciechowskiego, byłego europosła PiS, a także Łukasz Schreiber, minister w Kancelarii Premiera i syn byłego posła PiS Grzegorza Schreibera.

Jak widać, zdaniem władz PiS kandydowanie w wyborach członków rodzin polityków PiS nepotyzmem nie jest.

Źródło: wiadomosci.onet.pl

Helena

Leave a Comment

Najnowsze posty

Obowiązkowa w każdym domu. Minister podpisał rozporządzenie

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…

3 dni temu

Masowe zatrucie chlorem na basenie w Ustce. Kolejne dziecko trafiło do szpitala

Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…

3 dni temu

Wszystko jest już jasne. Prawda o małżeństwie Jarusia z „Chłopaków do wzięcia” wyszła na jaw

Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…

3 dni temu

Krzysztof Ibisz zdradził płeć dziecka. Nie kryje radości. „Czekałem całe życie”

Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…

3 dni temu

Zostawił rodzinę, wyjechał do Moskwy. Ivan Komarenko szokuje zdjęciami

Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…

3 dni temu

Odszedł Jerzy Majchrzak. Nie doczekał wyjaśnienia śmierci syna

Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…

3 dni temu