Wojsko Polskie czekają duże zmiany. Minister obrony poinformował, że jego resort rusza na wielkie zakupy. Tym razem nie będą to jednak pachnące nowością czołgi i haubice. Armia ma się skupić na potrzebach indywidualnych żołnierzy. Gen. Mieczysław Gocuł, były szef Sztabu Generalnego WP, w rozmowie z „Faktem” wskazuje, że w ostatnim czasie w większości ogołociliśmy wojskowe magazyny. Decyzję MON-u ocenia zatem pozytywnie i podsumowuje jasno: — Szykują wojsko do walki, a nie na pikniki.
Za czasów rządów Mariusza Błaszczaka w MON przywykliśmy do tego, że co chwilę ogłaszane były nowe zakupy sprzętu wojskowego, a każde takie ogłoszenie wymagało konferencji prasowej, na której minister na tle żołnierzy i sprzętu mówił o zbrojnej sile Polski. Na początku swojego urzędowania Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że MON zmienia podejście.
Najpierw minister zadeklarował, że żołnierze nie będą już wykorzystywani jako tło na konferencjach prasowych. Teraz, po piątkowym (26 stycznia) spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą, obiecał im nie tylko podwyżki, ale i to, że resort zajmie się ich indywidualnym wyposażeniem. Podkreślił przy tym, że MON obecnie dysponuje rekordowym budżetem 160 mld zł. Jak to, że rząd sypnął kasą, przełoży się na realną sytuację żołnierzy?
— Premier już od dłuższego czasu mówi, że postawił takie zadanie Sztabowi Generalnemu. Chodzi o indywidualne wyposażenie, czyli wszystko: od butów, przez plecaki, po hełmy. Może szczególnie hełmy, bo czas tak zwanych blaszanych orzeszków sprzed wielu lat powinien się zdecydowanie skończyć. To indywidualne wyposażenie żołnierza jest niezwykle ważne i na placu ćwiczeń, i, nie daj Boże, na placu boju. Niech ono będzie takim wyznacznikiem modernizacji i transformacji naszej armii — powiedział „Faktowi” rzecznik MON Janusz Sejmej.
Były szef sztabu stawia sprawę jasno: Szykują wojsko do walki, a nie na pikniki
„Fakt” zapytał o tę zmianę podejścia byłego szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysława Gocuła. Wojskowy nie ma najmniejszych wątpliwości — to dobry kierunek.
— Gdy chodzi o PR, nikt nie powie, że trzeba wyposażyć żołnierzy w buty, kamizelki kuloodporne, dobre hełmy, w środki ochrony indywidualnej i tak dalej. Zatem przechodzimy ze zmiany PR-owej do rzeczywistej. MON bierze się faktycznie za rzeczy elementarne, podstawowe, ale praktyczne. Takie, które spowodują, że armia w przyszłości, gdyby doszło do konfliktu, będzie do niego gotowa. Nieważne, czy mamy sto czołgów, czy sto dziesięć czołgów. Gdybyśmy w miejsce tych dziesięciu czołgów kupili przyzwoite wyposażenie indywidualne, to bez tych dziesięciu czołgów sobie poradzimy, a żołnierz będzie przekonany, że państwo się o niego troszczy i z takim wyposażeniem może iść na wojnę.
— MON rozpoczyna przygotowania armii profesjonalnej, zawodowej do realizacji zadań zgodnie z tym, co do czego jest przeznaczona, a nie na pikniki. Tu chodzi nie o PR, tylko o realne, rzeczywiste działania, które już dawno powinny być zrobione. Wojsko musi być gotowe również do mobilizacyjnego rozwinięcia i ci, którzy ewentualnie zostaliby powołani, także muszą mieć indywidualne wyposażenie na najwyższym poziomie — komentuje gen. Gocuł.
— Patrząc na Ukrainę, warto sobie przypomnieć, że wojna to nie jest jednorazowy, kilkudniowy epizod, tylko toczy się miesiącami, nawet latami. To bardzo dobra, realna i odpowiedzialna decyzja ministra. Wcześniej to były wszystko działania PR-owe. Czołgi się sprzedawały, armaty się sprzedawały, haubice, samoloty tak samo. Wszystko elegancko szło, a żołnierze chodzili, jak chodzili — przypomina wojskowy.
Gen. Gocuł: Ogołociliśmy magazyny
Gen. Gocuł w rozmowie z „Faktem” podkreśla, że w ostatnich latach prawdopodobnie wszystkie kraje europejskie dbały o wyposażenie żołnierza lepiej niż Polska.
— Te ostatnie lata to chyba nie tylko kwestia tego, że to wyposażenie podupadło, ale też tego, że w większości ogołociliśmy magazyny. Wyciągnęliśmy to, co było dobre, i to się zużywało, a pieniądze się przyznawało na wielkie zakupy — komentuje generał.
— Poprzednia władza mówiła, że będziemy mieli największą armię lądową w Europie. To trzeba równać do najlepszych armii, także indywidualnym wyposażeniem. Krótko mówiąc, żołnierz jest na pierwszym miejscu, nie ma ważniejszych rzeczy. To pokazała wojna w Ukrainie. Nie ma istotniejszych rzeczy niż personel w siłach zbrojnych. To jest nasze dobro i o to dobro powinniśmy dbać — podkreśla były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Źródło: fakt.pl
Dramatycznie rozpoczęła się niedziela w Piotrkowie Trybunalskim. Na ul. Rakowskiej 35-letnia kobieta, która wiozła dwoje…
Temat emerytur gwiazd nie przestaje zaskakiwać. Okazuje się, że wśród grona osób, którym przysługuje wyjątkowo…
Program "Kuchenne rewolucje" odmienił życia wielu właścicielom restauracji. Choć prowadząca program Magda Gessler wielokrotnie podnosiła…
Reprezentacja Polski przegrała 1:3 z Portugalią w ramach trzeciej kolejki Ligi Narodów UEFA. Biało-Czerwoni zagrali…
Po porażce reprezentacji Polski z Portugalią (1:3) trudno szukać powodów do zadowolenia, z kolei nie…
Niepokojące wieści znad Bałtyku. Tuż przy granicy z Polską pojawiła się niebezpieczna bakteria. Zanotowano już…
Leave a Comment