Paragraf instrukcji HEAD, który opisuje to, kto na pokładzie może przebywać, można interpretować na różne sposoby. Zakładam, że do tej pory wszyscy, którzy z rządowych samolotów korzystali, wykazywali dobrą wolę. Natomiast interpretacje były różne. A teraz przygotowywane przepisy precyzyjnie dookreślą tę sprawę, by miejsca na interpretacje już nie było – mówi w rozmowie z „Super Expressem” szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk.
„Super Express”: – W piątek przedstawiał pan projekt ustawy, która ma ukrócić samowolę notabli w podróżach rządowymi samolotami. Tylko czy spełni ona swoją rolę, skoro dość precyzyjna instrukcja HEAD, która do tej pory to wszystko określała, była beztrosko obchodzona?
Michał Dworczyk: – Przygotowujemy przepisy, które będą jednoznaczne i pozwolą uniknąć różnych ich interpretacji. A tak bywało do tej pory, choćby w przypadku przebywania na pokładzie statku powietrznego osób towarzyszących jednej z najważniejszych osób w państwie. Jestem przekonany, że doprecyzowanie przepisów spowoduje, iż podobne sytuacje nie będą się powtarzały.
– Akurat co do obecności na pokładzie rządowego samolotu różnych osób przepisy były precyzyjne: wymieniały, kto może się tam znaleźć. Rodzin polityków w nich nie było.
– No właśnie, jeśli pan porozmawia z prawnikami, to powiedzą panu, że paragraf instrukcji HEAD, który opisuje to, kto na pokładzie może przebywać, można interpretować na różne sposoby. Zakładam, że do tej pory wszyscy, którzy z rządowych samolotów korzystali, wykazywali dobrą wolę. Natomiast interpretacje były różne. A teraz przygotowywane przepisy precyzyjnie dookreślą tę sprawę, by miejsca na interpretacje już nie było.
– Przepisy mają zakazywać lotów rodzin polityków rządowymi samolotami. Ale „przy okazji” nie będą oni jednak ich przewozić, bo „wiąże się to z żadnymi dodatkowymi kosztami”?
– Przepisy mówią wprost: rodziny polityków mogą im towarzyszyć wyłącznie, gdy są częścią oficjalnej delegacji. Wszystkie pozostałe sytuacje będą niedopuszczalne.
– W ustawie stawiacie na jawność: ma być ogólnodostępny rejestr lotów, ma być wykaz, kto podróżował. Dopuszczacie jednak możliwość utajnienia tych informacji ze względu na bezpieczeństwo lub ważny interes państwa. Ten przepis nie będzie nadużywany, by ukryć niewygodne fakty?
– Jeżelibyśmy mieli w ten sposób myśleć o państwie i obowiązujących przepisach, to równie dobrze można by państwo w ogóle zlikwidować, bo zawsze można podejrzewać, że ktoś, kto ma złą wolę, będzie próbował prawo obchodzić lub go nadużywać. Przepisy, które tworzymy, przewidują możliwość podjęcia decyzji przez szefa KPRM na wniosek szefa Kancelarii Sejmu, Senatu lub samodzielnie o nieujawnianiu w ogólnodostępnym rejestrze informacji o danym locie. Niemniej ten lot i tak jest ewidencjonowany i jeśli jakiekolwiek służby – np. prokuratura – chciałyby zweryfikować te dokumenty, będą miały taką możliwość. Jesteśmy dużym i poważnym państwem i nie możemy lekceważyć potrzeb dyplomacji czy służb specjalnych, których przedstawiciele mogą znajdować się na pokładzie rządowych statków powietrznych.
– PiS również w piątek pokazało listy wyborcze. Kilka rzeczy rzuca się w oczy, ale najbardziej chyba to, że można te listy nazwać „rodziną na swoim”, bo ojców, dzieci, żon i braci polityków PiS tam mnóstwo. Zamieniacie się w partię dynastyczną?
– Nie analizowałem wszystkich list, ale te nazwiska, które znam, to nazwiska osób, które od lat funkcjonują w polskiej polityce. Dla nikogo nie jest chyba zaskoczeniem, że Przemysław Czarnecki będzie ubiegał się o kolejną kadencję w parlamencie. Podobnie dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że mający wielkie zasługi dla Polski Kornel Morawiecki nadal będzie aktywny w polityce.
– Do polityki wchodzą m.in. ojciec Andrzeja Dudy oraz syn Beaty Kempy. Niektórzy widzą w tym zwykły nepotyzm.
– Fakt rodzinnego związku nie powinien nikogo wykluczać z polityki. Nikt przecież takich zarzutów nie kieruje wobec Jarosława Wałęsy czy Tomasza Cimoszewicza. Oczywiście absolutnie nie powinny mieć miejsca sytuacje, w których ktoś do niej trafia tylko dlatego, że jest czyimś krewnym i dzięki jego protekcji znajduje się dla niego miejsce na listach wyborczych.
– I jest pan pewien, że takich sytuacji nie ma?
– Jestem przekonany, że w PiS nikt takiej sytuacji nie znajdzie. Mam całkowitą pewność, że władze partii, które podejmowały decyzje o ostatecznym kształcie naszych list, dobrze je zweryfikowały.
– Wspomniał pan Kornela Morawieckiego, ojca premiera, który ubiega się o mandat senatora. Słynie on z kontrowersyjnych wypowiedzi i wielu uważa, że będzie nimi szkodził PiS. Podziela pan te obawy?
– Kornel Morawiecki ma olbrzymi dorobek polityczny. W PiS politycy prezentują różne poglądy, ale wszystkie wpisują się w nurt polityczno-ideowy, którego celem jest dobro naszego państwa.
– Wypowiedzi ojca premiera wzywającego do opamiętania się w relacjach z Rosją też się mieszczą? Albo te kontrowersyjne enuncjacje na temat Ukrainy? Bo moim zdaniem chyba nie bardzo.
– Na pewno Kornel Morawiecki nie jest osobą, która nie zwracałaby uwagi na poprawność polityczną. Natomiast ja wypowiedzi całkowicie niespójnych z kierunkiem działań PiS nie odnotowałem. Znam oczywiście takie, które były ostre i niekłaniające się poprawności politycznej.
– Jego wypowiedzi usprawiedliwiające zajęcie Krymu przez Rosję nie są kontrowersyjne i niespójne „z kierunkami działań PiS”?
– W tej sprawie stanowisko naszego środowiska politycznego jest jasne – wielokrotnie słowem i czynem krytykowaliśmy agresywną politykę Federacji Rosyjskiej, natomiast wypowiedzi, którą pan przytacza – nie znam.
– No dobrze, to o innych kontrowersjach. Jeszcze niedawno premier Morawiecki mówił, że PiS jest spadkobiercą tradycji Polskiej Partii Socjalistycznej. Dziś na waszych listach widzę narodowców takich jak Tomasz Rzymkowski czy Adam Andruszkiewicz. To jesteście bardziej socjalistami czy endekami? Bo jednym i drugim być nie można.
– Wymienił pan dwa nazwiska z blisko tysiąca osób, które znalazły się na naszych listach. PiS jest partią centro-prawicową i znajdują się w niej ludzie, którzy nawiązują do różnych tradycji politycznych – zarówno do myśli Józefa Piłsudskiego, jak i Romana Dmowskiego.
– Ale panu spadkobiercy endecji nie przeszkadzają?
– Nie widzę w tym nic złego, że PiS jest partią szeroką, w której potrafią się odnaleźć osoby różniące się w niektórych poglądach. Choć sam jestem piłsudczykiem, szanuję dorobek endecji.
– Wróćmy na ziemię: 84 proc. ankietowanych uważa, że ceny produktów i usług wzrosły. 37 proc. z nich kupuje w związku z tym produkty gorszej jakości, 27 proc. kupuje mniej jedzenia. Odbije się to na waszym wyniku wyborczym?
– Trzeba zwrócić uwagę na powody wzrostu cen części produktów – to przede wszystkim susza, która trwa już w naszym kraju drugi rok. To mocno wpływa na ceny owoców i warzyw, a także innych produktów rolnych. Nasze działania od początku były skierowane na wsparcie tych najbiedniejszych. Dzięki 500 plus wiele rodzin wyszło z ubóstwa, systematycznie rosną też wynagrodzenia Polaków.
– Polacy pytani o to, czego powinna dotyczyć kampania wyborcza, wskazują najczęściej służbę zdrowia, która mimo szumnych zapowiedzi reform po czterech latach rządów PiS jak była niewydolna, tak jest. A przynajmniej Polacy poprawy nie odczuwają. Boi się pan, że ten temat rzeczywiście zdominuje kampanię?
– Przez mijające cztery lata bardzo dużo udało się zmienić na lepsze w polskiej służbie zdrowia: bezpłatne leki dla seniorów, skrócenie części kolejek, np. zaćma czy endoprotezy, informatyzacja w postaci eRecept, zbudowanie sieci szpitali, ale zdajemy sobie sprawę, że wyzwania przed systemem opieki medycznej są nadal ogromne. Ten temat na pewno będzie się w kampanii pojawiał, a my mamy propozycje pozytywnych zmian na kolejne cztery lata. Przyjęliśmy ustawę, która systematycznie zwiększa nakłady na zdrowie do poziomu 6 proc. – za tym głosował praktycznie cały Sejm. Te pieniądze będą rok po roku wpływać (już teraz wpływają) na poprawę sytuacji. Absolutnie rozumiemy osoby, które formułują w sprawie służby zdrowia oczekiwania wobec rządu, natomiast podkreślamy, że zaniedbania są wieloletnie i nie wszystko można naprawić w ciągu jednej kadencji.
– Specjaliści wskazują, że reforma szpitali ministra Radziwiłła tylko pogorszyła sytuację, więc chyba nie zrobiliście tyle, ile mogliście.
– Dane statystyczne przeczą takim twierdzeniom, ale podkreślam: mamy świadomość, że wiele wyzwań w reformowaniu służby zdrowia jeszcze przed nami. Sieć szpitali to projekt, który ma zaprowadzić porządek w systemie i to będzie postępowało.
– Znajdziecie pieniądze na jej reformę? Bo wszystko zaczyna się od pieniędzy. Służba zdrowia jest dramatycznie niedofinansowana, a jak sami mówiliście, kiedy ogłaszaliście ostatnie transfery socjalne: „budżet nie jest z gumy”.
– Jak już wspominałem wcześniej, już teraz obowiązuje ustawa, która zwiększa nakłady do 6 proc. PKB – poziomu oczywistego na zachodzie Europy. Dofinansowanie służby zdrowia jest potrzebne i to robimy, ale jest też jeszcze kwestia uszczelnienia systemu i zracjonalizowania procedur. Żeby daleko nie sięgać, podam przykład recept elektronicznych, które już porządkują pewne patologie. Rozumiemy jednak skalę wyzwań i mogę zapewnić, że nie zamierzamy przed nimi uciekać. Rozmawiajmy jednak w realiach, w jakich funkcjonujemy – nasi poprzednicy tylko pogorszyli sytuację, a nakłady na zdrowie relatywnie spadały.
Źródło: Tomasz Walczak, se.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment