Lech Wałęsa chce powstrzymać Putina przed napaścią na Ukrainę! Były prezydent ma własny plan

Lech Wałęsa (79 l.) znów chce grać pierwsze skrzypce w światowej polityce! Legendarny przywódca Solidarności i laureat Pokojowej Nagrody Nobla w rozmowie z „Super Expressem” oświadcza, że chce powstrzymać Putina przed inwazją na Ukrainę! – Zgłaszam gotowość do pomocy Ukrainie. Jestem noblistą i nie będę walczył z bronią w ręku, siłowo. Jestem w stanie spotkać się z Putinem i porozmawiać z nim. Chodzi o to, żeby żadnej wojny nie było! – deklaruje w rozmowie z nami legendarny przywódca Solidarności.

Nie od dziś wiadomo, że Lech Wałęsa jest twardym przeciwnikiem rosyjskich wpływów w Europie Środkowej. Teraz fala liberalnej demokracji powoli dociera na Ukrainę, co bardzo nie podoba się byłemu funkcjonariuszowi KGB, obecnemu prezydentowi Federacji Rosyjskiej Władimirowi Putinowi (70 l.). Ten wystawił wokół granic 130 tys. żołnierzy, przez co cały świat boi się kolejnej krwawej wojny. Tymczasem na front dyplomatyczny chce wkroczyć znany na całym świecie Lech Wałęsa. Ofensywę dyplomatyczną rozpocząłby on właśnie od rozmowy z Putinem.

– Powiedziałbym mu, czy rozumie epokę, w której przyszło mu żyć, i przekonałbym go, że wojna do niczego nie prowadzi – mówi nam Lech Wałęsa. – Gdybym się z nim spotkał, to chciałbym go przekonać do tego, żeby żadnej wojny nie było – dodaje były prezydent.

– Skuteczniejsze niż broń i siła są argumenty, negocjacje i rozmowy. Jestem w stanie nawet na księżyc lecieć, żeby wojny nie było, żeby uniknąć szaleństwa. Putin przestrzelił, wie, że nic nie wygra, narobił bałaganu, a ja pomógłbym go posprzątać – stwierdza Lech Wałęsa.

Nieco mniej optymistycznie na sytuację spoglądają nasi zachodni sojusznicy z NATO. USA oraz Wielka Brytania nawołują swoich obywateli do „jak najszybszego opuszczenia Ukrainy, póki nie jest za późno”. Z kolei generał Roman Polko (60 l.) w rozmowie z „SE” mówi, że decyzja o inwazji zostanie podjęta na dniach. – Jeśli Rosjanie zaatakują, mogą to zrobić nad ranem – kwituje gen. Polko.

Źródło: se.pl