Wiadomości

Jestem drugą żoną mojego męża

Statystyka jest nieubłagana: co trzecia para w Polsce się rozwodzi. Często już kilka miesięcy po ślubie. Powody? Niedopasowanie, nuda, zdrada. Gdy pojawiają się nowi partnerzy, trzeba poukładać sobie życie na nowo. Ale czy nowe żony mogą i powinny zastąpić pierwsze, czy już na zawsze pozostaną „tą drugą”? A może rozwiązaniem jest rodzina patchworkowa?

  • Kiedyś sprawa była prosta: jak miłość, to do grobowej deski. A jeśli nie miłość, to przynajmniej wspólne dzieci, portfel, zobowiązania. Dziś nie tylko żyjemy dłużej, ale i wymagamy od życia większej różnorodności
  • Rozwody przestały być tabu. W Polsce jest dzisiaj ponad milion rodzin zrekonstruowanych, zbudowanych na nowo, patchworkowych. Drugie żony mają do wyboru starać się o to, żeby zająć miejsce tych pierwszych albo stworzyć nową rodzinę nie tylko z mężem, ale i „tą pierwszą”.
  • Kiedyś mówiło się, wychodzi się za mąż nie tylko za ukochanego mężczyznę, ale i całą jego rodzinę. Dziś te rodziny powiększyły się o byłe żony. Jak poradziły sobie z tym Aneta, Kasia i Paulina?

Gdy druga staje się pierwsza

„Mojego Marka poznałam w pracy. Widziałam, że ma obrączkę. Rzucała się w oczy – gruba, złota. Krzyczała – wara od niego, jest zajęty!”, opowiada 32-letnia Aneta. „Często mówił o swojej żonie. Majka to, Majka tamto. Wybierała mu garnitury, gotowała obiadki do pracy, dzwoniła co godzinę. Zaborcza zołza – pomyślałam. Ale przecież był dla mnie tylko kolegą z pracy. Nie chciałam się wtrącać. To on, po szczególnie gorączkowej dyskusji, zakończonej rzuceniem słuchawką, zapytał, czy nie pójdę z nim na papierosa”.

Marek, 45-letni menedżer wyższego szczebla w międzynarodowej korporacji, ożenił się na ostatnim roku studiów z Majką, swoją pierwszą miłością. Od liceum bawili się w dom, więc ślub był tylko formalnością. A przynajmniej tak mu się wydawało. Ale już w noc poślubną Majka zrobiła mu karczemną awanturę o skarpetki na podłodze. A przecież po hucznym weselu cud, że w ogóle doszedł do łóżka. Potem było już tylko gorzej.

Majka, dotąd z powodzeniem stosująca zachowania pasywno-agresywne, nagle wyrosła z młodzieńczej bierności. To ona rozdawała karty – decydowała nie tylko o wakacyjnych destynacjach, ale także wysokości kredytu i wystroju wnętrza w stylu angielskiej wsi. Ciąża, w którą zaszła dwa lata po ślubie, też była jej samodzielną decyzją. Powiedziała o niej Markowi dopiero po wizycie u ginekologa. „Nie planowaliśmy dziecka! Przecież dopiero zaczynam nową pracę. A ty wciąż nie możesz obronić magisterki!”, uniósł się on. Majka chciała być matką – koniec tematu.

Na szczęście Markowi w pracy szło świetnie. Po narodzinach Amelki dostał pierwszy awans i pierwszą podwyżkę. „Widzisz? Wszystko nam się układa!”, triumfowała Majka. Ale on miał 27 lat i już był zmęczony – żoną, która wybierała kumpli, z którymi mógł chodzić na mecze, Amelką, która miała straszne kolki, i pracą w logistyce, która wymagała od niego poświęcenia prawdziwej pasji – psychoterapii. Próbował rozmawiać z żoną. Nie chciał ranić jej słowami: jestem nieszczęśliwy. „Potrzebujemy chwili dla siebie. Może zawieziemy Amelkę do mojej mamy i wyjedziemy na weekend tylko we dwoje. Gdzie tylko chcesz”, obiecywał. Słyszał tylko „nie” albo kontrpropozycję, na którą Majka wiedziała, że on nie przystanie.

Po pewnym czasie przestał próbować. Wstawał, pił kawę, wychodził do pracy. Gdy wracał, Majka czekała z kolacją. Pracy nigdy nie szukała. „Przecież prowadzę ci dom i wychowuję twoje dziecko!”, mówiła z oburzeniem, gdy sugerował, że byłaby bardziej spełniona, gdyby mogła tłumaczyć, choćby krótkie teksty. W końcu skończyła prestiżową lingwistykę. Majka nie chciała o tym słyszeć. „Bycie twoją żoną to praca na pełny etat!”. Etat z czasem stawał się coraz mniej pracochłonny. Amelka miała niedługo zdawać maturę i planowała na studia wyprowadzić się do innego miasta. A od sprzątania i gotowania Majka miała panią Krysię. „Chyba nie po to zarabiasz tyle pieniędzy, żebym musiała być twoją sprzątaczką?”, mówiła. 45. urodziny urządziła mu w najdroższym lokalu w mieście. „Wszystko dla mojego Mareczka!”, mówiła gościom. Ale rachunek w wysokości połowy miesięcznej pensji zapłacił on. Miał dosyć, po raz pierwszy cieszył się na poniedziałek. Zwłaszcza że tego dnia pojawiła się w pracy nowa asystentka.

Aneta – ładna, ale nie piękna, roześmiana, ale nie kokietka, dyskretna, ale nie niedostępna. Spodobała mu się. Była zupełnie inna niż Majka. I wcale nie dlatego, że młodsza. „13 lat to nic”, myślał. Gdy Majka zadzwoniła do niego w środku ważnego spotkania, bo Amelka potrzebowała pieniędzy na korepetycje z matematyki, nie wytrzymał. „Aneta, palisz?”, rzucił. Świetnie im się rozmawiało – o dziwnych tikach szefa, paskudnej kawie z biurowego ekspresu, psychologii, bo ona planowała zdawać tam na studia doktoranckie. Tydzień później zaprosił ją na wino po pracy. Miesiąc później wyznał miłość. Dwa miesiące później powiedział Majce: „odchodzę”.

Dla Anety ekspresowe tempo było ożywcze. Jej dotychczasowi mężczyźni miesiącami zastanawiali się nad tym, czy powinni z nią zamieszkać. Marek był pewny – to jest to. Wyrzutów sumienia wobec Majki nie miała. Zasłużyła sobie, źle go traktowała. Marek wciąż nie mógł uwierzyć, że Aneta naprawdę odwzajemnia jego uczucie. I nie żąda w zamian całej zawartości portfela. Majkę poznała dopiero w sądzie. Przyszła wesprzeć Marka przed rozprawą. Zobaczyła zrozpaczoną kobietę. „Majka to świetna aktorka”, zapewniał on. Miał sprawnego adwokata, rozwód został przeprowadzony błyskawicznie. Dzień później na pierścionku Anety już błyszczał pierścionek z brylantem. Zanim się zorientowała, zarezerwował salę. Wesele miało się odbyć latem.

Aneta czuła się jak w bajce. Aż nie zadzwonił telefon Marka. „Majka”, wyświetliło się.
Choć marzyła o białej sukni z trenem i kościele pełnym gości, siłą rzeczy musiała zgodzić się na cichy ślub w urzędzie. Ale na wesele Marek nie szczędził wydatków. Dworek pod lasem, setka gości, lejący się litrami szampan. Aneta czuła się jak w bajce. I żyła w niej dobre kilka miesięcy. Aż nie zadzwonił telefon Marka. „Majka”, wyświetliło się. „Oddzwonię później, pewnie chce ustalić szczegóły spotkania z Amelką”, tłumaczył Marek. Ale następnego dnia znowu dzwonek. „Nie miałem czasu, dzisiaj zadzwonię”, mówił. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. „Odbierz! Przecież na pewno nie dzwoniłaby bez powodu!”, oburzyła się Aneta. „Kochanie, to moje życie”, spokojnie, ale stanowczo odpowiedział on. W końcu nie wytrzymała. Sama zadzwoniła do Majki.

„Przepraszam, nie znamy się, ale…”, nieśmiało zaczęła rozmowę. Spodziewała się, że usłyszy: „ty …” albo w najlepszym przypadku ciszę w słuchawce. Ale Majka chciała się wyżalić. Powiedziała, że Marek od rozwodu nie płaci alimentów, nie widuje się z córką, nie daje znaku życia. „Teraz ty jesteś jego pierwszą i jedyną żoną. Wiesz, on tak ma – niewygodną przeszłość zamyka i nigdy do niej nie wraca”, powiedziała. A Aneta potrafiła myśleć tylko o jednym: co, jeśli ja kiedyś przestanę być tą pierwszą?

Mój mąż ma dwie żony

„Gosia jedzie dzisiaj z dzieciakami do mojej mamy. Może też pojedziesz z Tadziem?”, pyta 35-letnią Kasię jej mąż, Krzysztof. Gosia to jego była żona. Ale Kasi często wydaje się, że tamto małżeństwo wcale nie zakończyło się rozwodem. Przed snem słyszy, jak Krzysztof zanosi się śmiechem ze słuchawką przy uchu, bo Gosia opowiada mu, że Marysia, ich nastoletnia córka, przedstawiła mamie pierwszego poważnego chłopaka.

W każdą sobotę Krzysztof znika na cały dzień, bo przecież ma zaordynowany przez sąd dzień z Marysią i jej młodszym bratem, Jaśkiem. „Ale sąd nic nie mówił o tym, że masz spędzać cały dzień z Gosią”, przebąkuje pod nosem Kasia. „No coś ty, kochanie! Chyba nie jesteś zazdrosna! Znamy się z Gosią jak łyse konie”, broni się Krzysztof. „A twoja mama dalej uważa, że nie jestem dla ciebie odpowiednia, prawda?”, otwiera wciąż świeżą ranę Kasią.

W ostatnią wigilię Bożena, matka Krzysztofa, znów wygłosiła tyradę na temat tego, że nie kradnie się cudzych mężów. Kasia już sto razy tłumaczyła, że Krzysztof był już w trakcie rozwodu, gdy poznali się na przyjęciu u przyjaciół. I nie zaczęła się z nim spotykać aż do zamknięcia rozprawy. Teściowa nie słucha. „Ty smażyłaś tego karpia? Trochę suchy. Gosia robiła wspaniałego karpia po żydowsku! Krzysiu, może przywieziesz mi jutro odrobinkę?”. Kasia zapada się coraz głębiej w fotel. Nawet lubi Gosię – jest miła, uczynna, zawsze w dobrym humorze. Ale bez przesady z tymi zachwytami – kotlety ostatnio przypaliła, mocno się postarzała, a Jasiek jest naprawdę rozwydrzony… Szybko karci się za mściwe myśli. „Przecież ona jest częścią jego życia. I zawsze będzie”, tłumaczy sobie. Za każdym razem, gdy Krzysiek widzi, że jest zazdrosna, uspokaja: „Przecież jestem z tobą, a nie z nią. O ile łatwiej by ci było, gdybyś się z nią zaprzyjaźniła”.

Najgorsze jest to, że Gosia wyciąga do Kasi rękę. Często dzwoni zapytać, co u małego Tadzia. „Powinnaś zapisać go na angielski – już najwyższy czas”, radzi. Krzysztof wieczorem mówi to samo: „Myślałem, żeby Tadzio poszedł na kurs angielskiego…”. „Czy wy we wszystkim się zgadzacie? Może po prostu do niej wróć! Nie wiem, po co w ogóle się rozwiedliście!”, Kasia wybiega z płaczem. Zastanawia się, po co tak się stara. Nigdy nie będzie lepsza od Gosi. Zawsze będzie dla Krzyśka tylko nagrodą pocieszenia po nieudanym pierwszym małżeństwie.

Jedna wielka rodzina

Dziesiąte urodziny Stasia, syna Mirka z pierwszego małżeństwa z Basią i piąte urodziny Witka, pierwszego dziecka Mirka i Pauliny. Przy stole siedzą kolejno Mirek, Basia, Paulina z małą Julką na kolanach, były mąż Pauliny, Karol, rodzice Mirka i jego obu żon, przyjaciele. Przekrzykują się, śmieją, głośno komplementują obiad, który przygotowały one dwie – Basia i Paulina. Przyjaciółki i rywalki. Rodzina cieszy się z ich kulinarnych zawodów. „W pieczeniach zbliżacie się do perfekcji”, śmieje się Mirek. I tak jest codziennie.

Paulina wozi Witka do Basi, gdy ma wizytę lekarską. Basia dzwoni do Kasi, gdy Staś ma problemy w szkole. Mirek kursuje między jednym domem a drugim. Teściowie na początku byli w szoku. „Rozwód? Przecież kochasz Basię!”. Ale oni wiedzieli, że uczucie się wypaliło. Świetnie im się rozmawiało, ale seksu nie uprawiali od miesięcy. Gdy on poznał na delegacji Paulinę, nie potrafił tego przed Basią ukryć. Odetchnęła z ulgą. „Nie wiedziałam jak ci to powiedzieć, ale od dawna chcę odejść. Kocham cię. Ale to chyba już tylko przyjaźń”.

Paulina poznała Basię jeszcze przed rozwodem. Obie pracują w urzędach, obie lubią gotować, obie wychowały się w małych miasteczkach. Wzbraniały się przed tą przyjaźnią. Że dziwnie, że nie wypada, że Mirek będzie czuł się osaczony. Ale w pierwsze święta w powiększonym gronie okazało się, że wszystko działa. Nawet dziadkowie cieszą się, że jest ich więcej. I tak już zostało. Ale czy to naprawdę działa? Paulina budzi się czasem w nocy zlana potem. Znowu ten sam sen. Stoją we trójkę przed ołtarzem – ona, Mirek i Basia. Karol klaszcze w pierwszym rzędzie. W kolejnym rzędzie nowy chłopak Basi i dziewczyna, z którą od miesiąca spotyka się Karol. Może w jej małżeństwie jest jednak za duży tłum? Patchwork to nie poliamoria, ale czasami chciałaby mieć Mirka tylko dla siebie…

Źródło: ANNA KONIECZYŃSKA onet.pl

Helena

Leave a Comment

Najnowsze posty

Obowiązkowa w każdym domu. Minister podpisał rozporządzenie

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…

3 dni temu

Masowe zatrucie chlorem na basenie w Ustce. Kolejne dziecko trafiło do szpitala

Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…

3 dni temu

Wszystko jest już jasne. Prawda o małżeństwie Jarusia z „Chłopaków do wzięcia” wyszła na jaw

Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…

3 dni temu

Krzysztof Ibisz zdradził płeć dziecka. Nie kryje radości. „Czekałem całe życie”

Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…

3 dni temu

Zostawił rodzinę, wyjechał do Moskwy. Ivan Komarenko szokuje zdjęciami

Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…

3 dni temu

Odszedł Jerzy Majchrzak. Nie doczekał wyjaśnienia śmierci syna

Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…

3 dni temu