Już ponad miesiąc trwa inwazja Rosji na Ukrainę. Niedawno Rosjanie przypuścili atak rakietowy na ośrodek wojskowy w Jaworowie, który znajduje się zaledwie 20 km od granicy z Polską. Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego alarmuje, że niewykluczone są akty sabotażu, dywersji, a nawet zamach na terytorium Polski. – Taki scenariusz na pewno leży teraz na kremlowskim stole – mówi Faktowi gen. Piotr Pytel.
Beata Czuma, Fakt: Panie generale, w czasie wojny w Ukrainie bardzo zaktywizował się wywiad niemiecki, który ostatnio zaapelował do firm, aby ograniczyły kontakty z rosyjskimi biznesami oraz swoimi oddziałami w Rosji. O naszych kontrwywiadzie nic nie słychać. Czy to dobrze?
Gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego: To mit, że kontrwywiad jest dobry, kiedy go nie widać. To można powiedzieć o wywiadzie. Kiedyś jeden z szefów kontrwywiadu użył takiego sformułowania. Moim zdaniem, to usprawiedliwienie własnej nieudolności lub lenistwa. O skuteczności kontrwywiadu zawsze będzie świadczyć liczba spraw, które trafiają do prokuratury, a potem do sądu w formie aktu oskarżenia. Pewien procent działań kontrwywiadu musi kończyć się realizacją procesową, czyli postawieniem zarzutów. Nie dotyczy to dyplomatów, których obejmuje immunitet, ale osób, które są obywatelami innego państwa i działają na jego rzecz łamiąc polskie prawo, a także Polaków zwerbowanych przez obce służby, którym jesteśmy w stanie udowodnić współpracę z nimi.
W przypadku kontrwywiadu wojskowego, SKW, nie tylko nie słyszymy o takich sprawach, ale też nie słyszymy o żadnych realizacjach pozaprocesowych. Tak jakby ten kontrwywiad nie istniał. Natomiast, co mnie zawsze mnie zdumiewa, ta firma zakłada wielką liczbę kontroli operacyjnych – podsłuchów czy podglądów. Podejrzewam, że po prostu koncentruje się na pozaustawowych działaniach o charakterze politycznym.
„Rosjanie prowadzą w Polsce szerokie rozpoznanie”
A jak jest z naszym kontrwywiadem cywilnym?
Dzisiaj, w czasie wojny na Ukrainie, Rosjanie prowadzą u nas bardzo szerokie rozpoznanie, wszędzie tam, gdzie stacjonują wojska naszych sojuszników, ale także wokół kluczowych jednostek wojskowych rozsianych na terenie całej Polski, gdzie obsługiwana jest pomoc sprzętowa dla Ukrainy. Działania te są realizowane przez wszystkie rosyjskie instytucje wywiadowcze, ale prym wiedzie tutaj GRU, prowadzące charakterystyczne dla czasu wojennego rozpoznanie wojskowe pod różnorakim przykryciem, np. przyjazdów turystycznych czy tranzytowych.
Kontrwywiad cywilny jest usytuowany w ABW, a zredukowanie jej delegatur z szesnastu do czterech właściwie pozbawiło nas oczu w terenie. Nie mamy ich. Jest jeszcze jakaś grupa ludzi w warszawskiej centrali, której chce się coś robić i która, wprawdzie rzadko, ale jednak wykazuje oznaki życia zatrzymując osoby podejrzane o współpracę z obcym wywiadem. To jednak niewystarczające efekty, biorąc pod uwagę aktualny, bardzo wysoki poziom zagęszczenia rosyjskich operacji wywiadowczych na terenie Polski. Wynika to z ogólnego wzrostu tej aktywności naszego głównego przeciwnika na terenie państw NATO, a szczególnie w Polsce, Litwie, Łotwie i Rumunii od lutego 2014 r., po aneksji Krymu. Teraz trzeba zakładać, że aktywność rosyjskiego wywiadu jest jeszcze większa po włączeniu się Zachodu w pomoc Ukrainie, zatem wyniki naszego kontrwywiadu cywilnego nie są zadowalające.
Jakie działania stoją przed polskim kontrwywiadem w czasie wojny w Ukrainie?
Widzę cały szereg zadań, które stoją przed kontrwywiadem, ponieważ rozpoznawanie aktywności rosyjskiego wywiadu wojskowego przekłada się na bezpieczeństwo naszych jednostek wojskowych i naszych żołnierzy. Chronimy też wojska NATO w Polsce i powinniśmy chronić wszystkie inicjatywy związane z pomocą dla Ukrainy. Z naszego terytorium realizowana jest pomoc wojskowa dla Ukrainy w formie sprzętu, który jest tam wysyłany. Znając sposób działania GRU, zwłaszcza w czasie wojennym, może on zdecydować się działania podobne do tych w Czechach, gdzie w 2014 r. doszło do wybuchu składu amunicji, a Czesi mają dowody, że za eksplozją stoją agenci rosyjskiego GRU. Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której zagrożone są jednostki wojskowe i przedsięwzięcia pomocowe, dlatego kontrwywiad powinien pracować ze zdwojoną siłą, wszystkimi swoimi rezerwami i powinno to przynosić jakieś efekty.
„Rosyjskie GRU jest w trybie wojny”
Co nam może grozić ze strony GRU?
GRU działa w trzech trybach, podobnie jak rzymski żołnierz, który był w trybie roboczym, marszowym i bojowym, ale zawsze z mieczem u boku, na służbie, choć jest to odniesienie zbyt nobilitujące dla rosyjskiego wywiadu wojskowego. Te trzy okresy GRU to czas umownego pokoju, czas bezpośrednio poprzedzający wojnę i czas wojny-kryzysu. Oni teraz są w trzecim trybie. W czasie wojny-kryzysu GRU ma dodatkowe prerogatywy, m.in. może wykonywać działania pozaplanowe. To instrukcyjny eufemizm, obejmujący także przedsięwzięcia o charakterze terrorystycznym. Można mieć pewność, że GRU przygotowało jeszcze w czasie pokoju szczegółowy plan zamachu, aktu sabotażu czy dywersji w Polsce. To jest standard w ich pracy. Może to być wysadzenie jakiegoś obiektu, który kojarzy się z obronnością lub techniką wojskową czy sprowadzenie na niego poważnej katastrofy. Nie musi to być jednostka wojskowa. Takie scenariusze na pewno leżą teraz na kremlowskim stole.
Oczywiście, gdyby GRU przeprowadziło na terenie Polski takie działania, to można byłoby to uznać za atak na państwo sojusznicze NATO z późniejszymi konsekwencjami. Dlatego plan zakłada „usunięcie podpisu”, realizację, która nie da podstaw do jednoznacznego wskazania jego autorstwa. Byłoby to działanie typowe dla ducha i strategii rosyjskich służb wojskowych: „jeżeli ktoś występuje przeciwko nam, musimy dać mu srogą nauczkę, która go zniechęci”.
GRU bardzo się teraz stara odkupić dotkliwą porażkę, którą poniosło w przygotowywaniu działań bojowych armii rosyjskiej na Ukrainie. Rosyjski wywiad poniósł klęskę, ponieważ dostarczał dane niezgodne ze stanem faktycznym i nie przygotował, działaniami informacyjnymi i psychologicznymi, przestrzeni walki. Podbój Ukrainy miał być szybki i łatwy, miała tam zadziałać sieć agentury, ułatwiająca skuteczne opanowanie kluczowych miast i instytucji. To wszystko nie wypaliło, dlatego teraz wchodzą w grę operacje pokazowe, które mogłyby – w ocenie rosyjskich decydentów – osłabić motywację Polaków do pomocy Ukraińcom i pokazać nam, że to się nie opłaca.
Niewykluczony, choć mniej prawdopodobny, jest akt terrorystyczny skierowany przeciwko uchodźcom ukraińskim. Musimy się z tym liczyć i takie zagrożenie należy potraktować bardzo poważnie.
Uważam, że pierwszy raz od czasów zakończenia II wojny światowej nasze służby odpowiedzialne za kontrwywiad i bezpieczeństwo wewnętrzne stanęły przed realnym zagrożeniem tego rodzaju. Tu istotna jest rola kontrwywiadu wojskowego, ale przede wszystkim policji, formacji mundurowych oraz sprawna koordynacja w ramach zarządzania kryzysowego. Nie sądzę, a raczej wykluczam, aby groziła nam fala zamachów czy przygotowany przez Rosjan akt terrorystyczny na dużą skalę. Raczej, jeśli w ogóle nastąpi, będzie to przedsięwzięcie pojedyncze o ograniczonej skali, obliczone na zastraszenie naszego społeczeństwa fałszywą perspektywą jego powtórzenia
„To niebezpieczna sytuacja dla kontrwywiadu”
Na jednej z uczelni w Białymstoku ukazało się ogłoszenie kontrwywiadu wojskowego, zapraszające na spotkanie rekrutacyjne studentów rusycystyki. Czy to normalny i bezpieczny sposób werbowania ludzi?
Wywiady działają w ten sposób, że typują pewne grupy osób, które mają szanse na podjęcie pracy w administracji państwowej, zostanie działaczami wiodących partii, nie mówiąc już o służbie w wojsku, policji, służbach specjalnych, gdzie typowanie jest najtrudniejsze. Podejmuje się więc aktywne środki, np. werbując jakiegoś młodego człowieka, któremu urządza się życie tak, żeby w pewnym momencie złożył podanie o przyjęcie do służby specjalnej. Innym sposobem działania jest szukanie informacji o osobach, które podjęły decyzję o aplikacji do służb. Wtedy wywiad naszego rzeciwnika sprawdza, czy w posiadanych przez niego zasobach są informacje dotyczące rodziny kandydata, kontakty na osoby z jego otoczenia, które współpracują, co ułatwia podejście do takiej osoby.
Moim zdaniem, nie jest to normalny i bezpieczny sposób rekrutacji, ponieważ organizator zastawia pułapkę na swoich potencjalnych przyszłych funkcjonariuszy. Gdyby takie zaproszenia pojawiły się na każdej polskiej uczelni, nie byłoby problemu. Ogłoszenie ukazało się jednak w Białymstoku, w regionie o pewnej specyfice kontrwywiadowczej, gdzie istnieją pewne specyficzne zagrożenia, np. związane z bliskością granicy, ludnością, która utrzymuje kontakty rodzinne i religijno-towarzyskie z Białorusią. W ten sposób została zdefiniowana grupa osób, które stosunkowo łatwo można zidentyfikować, namierzyć.
Takie osoby są bardzo interesujące dla rosyjskiego wywiadu. Jednym z głównych i najtrudniejszych zadań wszystkich wywiadów na świecie jest infiltracja służb przeciwnika, w szczególności zaś służb kontrwywiadowczych, ponieważ umieszczenie agentury w kontrwywiadzie adwersarza umożliwia rozpoznanie aktualnych kierunków jego aktywności i ominięcie przez oficerów wywiadu niebezpiecznych obszarów czy pułapek.
Jeżeli mówimy, że będziemy oferować pracę konkretnej grupie studentów, to odwalamy za Rosjan robotę. Dajemy im na tacy potencjalnych kandydatów do werbunku. Nawet jeśli taka osoba nie dostanie się do kontrwywiadu wojskowego, będzie w stanie przekazać wywiadowi rosyjskiemu aktualne informacje na temat procesu rekrutacji, wymagań i testów, które się przeprowadza. Na podstawie tych informacji można opracować szkolenie innej osoby, która zostanie przygotowana przez wywiad rosyjski i będzie miała większe szanse pomyślnie przejść proces rekrutacji. Inna osoba, odrzucona przez służbę, też jest potencjalnie atrakcyjnym celem, zwłaszcza jeśli jest sfrustrowana odmową i ma poczucie krzywdy.
Moim zdaniem takie ogłoszenie to bardzo poważny błąd. Doszło do wykreowania potencjalnie niebezpiecznej sytuacji dla bezpieczeństwa wewnętrznego służby kontrwywiadu wojskowego. Taka praktyka jest niedopuszczalna, być może stoi za nią jedynie bezmyślność albo lenistwo kadr.
Źródło: fakt.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment