37-letnia Galina B. zmarła w szpitalu w Iwano-Frankowsku na Ukrainie po urodzeniu dziecka. Rodzina kobiety i personel medyczny przerzucają się oskarżeniami o to, kto zaraził ją koronawirusem. Bliscy mają też żal o to, że nie mogli zorganizować trzydniowego czuwania przy trumnie. Kobieta zarażona koronawirusem zmarła tuż po porodzie. Co z dzieckiem?
Kobieta zarażona koronawirusem zmarła
Galina B. trafiła do szpitala w Iwano-Frankowsku na Ukrainie miesiąc temu z powodu powikłań ciążowych. Zdiagnozowano u niej stan przedrzucawkowy oraz choroby współistniejące. Nikomu jednak nie wpadło do głowy, by przeprowadzić u niej test na obecność koronawirusa.
Personel medyczny zdecydował się na to dopiero dzień przed porodem. 30 marca u kobiety rozpoczął się przedwczesny poród. Po wydaniu na świat córeczki, Galina B. zmarła. Dopiero po jej śmierci laboratorium uzyskało wynik testu, który okazał się pozytywny.
Vladimir Czemny, dyrektor do spraw zdrowia w Iwano-Frankowsku ujawnił, że kobieta w listopadzie zeszłego roku przebywała w Polsce, sugerując, że tam mogła zarazić się koronawirusem. To oczywiście nie mogło się zdarzyć, bo koronawirus dotarł do Polski, przynajmniej według oficjalnych informacji, w marcu tego roku.
Wzajemne oskarżenia
W tej sytuacji padło oskarżenie pod adresem rodziny kobiety o przywleczenie koronawirusa do szpitala. Dyrektor Czemny twierdzi, że zaraziła się od męża, który odwiedził ją na oddziale po powrocie z Polski. Nie wyjaśnił jednak, jak to się stało, że mąż został wpuszczony do szpitala bez odbycia kwarantanny.
Z kolei siostra zmarłej twierdzi, że koronawirusem zaraził ją personel medyczny, zwłaszcza że w międzyczasie wykryto zakażenie u dwóch położnych i lekarza. Na dodatek, jak ujawnia rodzeństwo zmarłej pacjentki, nikt spośród personelu nie nosi ubrań ochronnych, ani maseczek.
Co gorsza, jak donosi serwis Obozrevatel, stan przedwcześnie urodzonej dziewczynki nie jest znany. Nikt nie chce ujawnić, czy przeprowadzono u niej test na obecność koronawirusa i jaki uzyskano wynik.
Rodzina Galiny B. jest także oburzona sposobem przeprowadzenia pogrzebu. W przypadku pochówku ofiar koronawirusa, kontakt z ciałem mogą mieć tylko specjalnie przeszkoleni pracownicy zakładu pogrzebowego, a tymczasem rodzina chciała urządzić tradycyjne trzydniowe czuwanie przy otwartej trumnie. Bliscy mają żal, że im tego zabroniono. Jak ujawnili w rozmowie z serwisem Obozrevatel, „nie tak chowa się ludzi”.
Źródło: popularne.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment