Świat

Julia zaginęła, gdy była małą dziewczynką. Odnaleziono ją po 20 latach

25 maja obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziecka Zaginionego, z tej okazji wartą przypomnienia jest historia Julii Moisiejenko z Białorusi, która zaginęła jako 4-letnia dziewczynka i została odnaleziono po 20 latach w Rosji.

Niedawno historię Julii Moisiejenko przypomniała na Facebooku Fundacja Itaka. „Tym razem mamy dla Was wstrząsającą sprawę, która pokazuje jak bardzo należy zachować czujność w opiece nad dzieckiem. Każda potencjalna sytuacja może być dla niego zagrożeniem. Tym razem udało się odnaleźć dziewczynkę, ale nie zawsze udaje się na czas” – napisano we wpisie.

Białoruś. Historia Julii Moisiejenko

Wszystko wydarzyło się w 1999 roku na Białorusi. Julia, wówczas 4-letnia dziewczynka mieszkała wraz z rodzicami – mamą Ludmiłą i tatą Vitją we wsi Nowe Sioło. 1 października, gdy ojciec wybierał się na targ w Puchawiczach, gdzie zamierzał sprzedawać ziemniaki, Julia ubłagała go, by ją zabrał ze sobą.

Podróż na targowisko przebiegła bez problemów, tego co wydarzyło się w drodze powrotnej pan Vitja, który wcześniej nieco wypił, dokładnie nie pamięta. Jak opisywała to gazecie „Nasza Niwa” pani Ludmiła, mąż wieczorem pojawił się w domu bez córki. Miał zakrwawione ubranie i był oszołomiony. Nie potrafił powiedzieć, gdzie jest Julia. Okłamał żonę, że zostawił ją pod opieką pewnej kobiety z targowiska. Pani Luda natychmiast się do niej udała, a ta przyznała, że spotkała ojca z córką, ale zaprzeczyła, by przekazał dziewczynkę pod jej pieczę.

Kto porwał Julię?

Dopiero wtedy mąż przyznał się pani Ludmile, że w miejscowości Asipowicze, zbudził go kierowca. Wtedy odkrył, że Julii nie ma, a on sam jest cały we krwi. Na stacji wsadzono go do pociągu, którym dotarł do rodzinnej miejscowości. Pan Vitja tak obawiał się reakcji żony, że zmyślił historię o kobiecie z targu, zamierzał potem sam poszukać córki.

Jeszcze tego samego wieczora małżonkowie poszli na milicję. Funkcjonariusze początkowo podejrzewali, że ociec skrzywdził córkę, ale okazało się, że krew na ubraniu nie należała do Julki.

Nie wiadomo, co dokładnie się wówczas stało. Wszystko wskazuje na to, że Julkę porwano, wykorzystując do tego stan upojenia alkoholowego jej ojca. Ona sama niewiele pamięta z tego dnia. W jej wspomnienia wrył się obraz szczupłej blondynki i towarzyszącego jej mężczyznę, którzy kazali jej zwracać się do nich „ciociu” i „wujku”. Musiała się z nimi ukrywać przed policją, a potem zostawili ją na stacji kolejowej i kazali poczekać. Stacja znajdowała się w Rosji, w Riazaniu.

Przybrana mama upominał ją, by modliła się za mamę Ludę i tatę Vitję

Tam Julkę dostrzegli stróże prawa i zabrali na komisariat. Dziewczynka pamiętała jedynie, że ma na imię Julia, mama to Luda, a tata Vitja. Policjanci doszli do wniosku, że dziecko porzucono. Takich sytuacji było wówczas w Rosji bez liku, a powodem tego była straszna bieda, która w tamtych czasach panowała w kraju, szczególnie dotkliwa dla mieszkańców mniejszych miejscowości.

I tak Julia Moisiejenko trafiła do domu dziecka. Szczęśliwie szybko znalazła się rodzina, która postanowiła adoptować 4-latkę. Dziewczynka trafiła do kochającego domu, gdzie czekali na nią dwaj starsi bracia. Rodzice adopcyjni nigdy nie ukrywali, że nie jest ich biologicznym dzieckiem, a mama Irina upominała ją przed wieczorną modlitwą, by zmawiała ją także w intencji mamy Ludy i taty Vitji.

Julia była grzecznym dzieckiem, zaczęła się jednak buntować jako nastolatka. Bolały ją docinki rówieśników, którzy naigrawali się, że ją porzucono. Wtedy przestała się modlić za mamę Ludę i tatę Vitję. Była na nich zła.

Chciała wiedzieć, kim jest i skąd pochodzi

Po jakimś czasie złość jej jednak przeszła i zaczęła regularnie przeszukiwać internet w poszukiwaniu odpowiedzi na to, kim jest i skąd pochodzi. Wysiłki te nie przyniosły żadnego efektu. Tajemnicę rozwiązał dopiero chłopak Julii, Ilja. Postanowił sprawdzić doniesienia o zaginięciach dzieci nie tylko w Rosji, ale także innych państwach, w tym Białorusi.

Tak trafił na komunikat o małej Julce. Kiedy Moisiejenko spojrzała na notkę, do której dołączono jej zdjęcie, wiedziała, że to ona. Następnego dnia poszła na policję, która skontaktowała ją z rodzicami w ojczyźnie. Testy DNA potwierdziły, że jest ich zaginionym dzieckiem.

We wrześniu 2019 roku Julia spotkała się z nimi w Riazaniu. Pani Ludmiła i pan Vitja przy okazji wizyty u córki, poznali także swoją 6-letnią wnuczkę oraz drugą rodzinę Julii. (Tseo/hs)

Źródła: fakt.pl

Helena

Leave a Comment

Najnowsze posty

Obowiązkowa w każdym domu. Minister podpisał rozporządzenie

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…

3 dni temu

Masowe zatrucie chlorem na basenie w Ustce. Kolejne dziecko trafiło do szpitala

Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…

3 dni temu

Wszystko jest już jasne. Prawda o małżeństwie Jarusia z „Chłopaków do wzięcia” wyszła na jaw

Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…

3 dni temu

Krzysztof Ibisz zdradził płeć dziecka. Nie kryje radości. „Czekałem całe życie”

Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…

3 dni temu

Zostawił rodzinę, wyjechał do Moskwy. Ivan Komarenko szokuje zdjęciami

Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…

3 dni temu

Odszedł Jerzy Majchrzak. Nie doczekał wyjaśnienia śmierci syna

Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…

3 dni temu