– Liverpool będzie teraz faworytem w finale. Wydaje mi się, że Jürgen Klopp jest zadowolony, że zagra w tym spotkaniu z Tottenhamem. Lepiej go zna – twierdzi Mateusz Borek w felietonie podsumowującym ostatnie wydarzenia w Lidze Mistrzów.
Za nami niesamowity tydzień w europejskich pucharach. Kilka dni temu wszyscy się spodziewali, że w Lidze Mistrzów będzie finał pod auspicjami Johana Cruyffa, ale jeszcze raz okazało się, jak nieprzewidywalna jest piłka. Nawet wielkie legendy Liverpoolu, znające magię Anfield, z Rayem Clemence’em, z którym miałem okazję rozmawiać, i Johnem Aldridge’em na czele były szalenie ostrożne co do możliwości awansu ich dawnego klubu. W piłce jak w życiu dzieją się jednak nieprzewidywalne rzeczy. Na dodatek Liverpool grał bez Mohameda Salaha i Roberto Firmino. To jakby Barcelona miała odrobić straty bez Lionela Messiego i Luisa Suareza. Trzeba jednak przyznać, że Barca miała okazje przy stanie 0:0 czy 1:0 dla Liverpoolu. Dopiero w drugiej połowie gospodarze kompletnie zdominowali rywali. Piłkarze, którzy mieli po 100 meczów w kadrze, snuli się po po boisku. Liverpool będzie teraz faworytem w finale. Wydaje mi się, że Jürgen Klopp jest zadowolony, że zagra w tym spotkaniu z Tottenhamem. Lepiej go zna.
Nie będę ukrywać, że awansu tej drużyny też się kompletnie nie spodziewałem. Ajax pokazał, że potrafi grać zbilansowaną piłkę, trudno było przypuszczać, że odpadnie, przy stanie 3:0 w dwumeczu dla tego zespołu Wyszedł jednak kolejny paradoks futbolu. Szejkowie z PSG kupili Kyliana Mbappe i Neymara, a Lucas Moura, którego się pozbyli, strzelił gole na wagę awansu do finału.
To najciekawsza Liga Mistrzów w historii. W fazie pucharowej królował futbol ofensywny, padło wiele bramek. Stoi też pod znakiem angielskiej dominacji. To przełoży się na biznes poza boiskiem. Ceny biletów lotniczych w terminie finału z 40 funtów wzrosły do tysiąca, to samo będzie z hotelami w Madrycie czy Baku, gdzie zostaną rozegrana finały LM i LE. Wszystko pójdzie kilkaset procent wzwyż. Na wynik sportowy się nie obrażam, ale Liga Mistrzów zmieniła się w dogrywkę Premier League. A żeby było ciekawiej, prawdopodobnie najlepsza drużyna Anglii czyli Manchester City, nie weźmie udziału w ekspozycji angielskiej piłki, jaką będą oba mecze.
W Lidze Europy finał jest już w składzie, jakiego oczekiwano, ale w półfinałach też nie brakowało zaskoczeń. Sądziłem, że Chelsea łatwo przejedzie się po Eintrachcie, po którym widać było zmęczenie mentalne i fizyczne, ale świadomość gry w finale wyzwoliła w piłkarzach tej ekipy dodatkowe siły.
Źródło: przegladsportowy.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment