– „W głowie ci się poprzewracało. Ile ty kasy wydajesz? Myślisz, że jesteś jakąś luksusową utrzymanką? Za brzydka na to jesteś. I za stara” – mąż się roześmiał – wspomina Beata. – Przemoc domowa? Myślałam, że jest w domach, gdzie nie ma pieniędzy, pracy, on pije, a ona jest słaba, bezwolna. A jednak to zdarzyło się w moim domu – z kasą, basenem, mężem, który nie pił – mówi Beata, żona warszawskiego biznesmena.
Beata jest w trzecim miesiącu ciąży, jeszcze niewidocznej. Od ślubu, czyli od pięciu lat nie pracuje zawodowo. Oficjalnie, bo całe dnie pomaga mężowi w firmie. I prowadzi dom. Ta „rozrzutność” to zakupy w… Biedronce. – Tak, nie żadne torebki Louis Vuitton, z którymi kojarzy się żony biznesmenów! – tłumaczy Beata. I jeszcze, że owszem, torebki i drogie buty były, ale się skończyły. Dwa lata po ślubie. – Nie, mąż nie splajtował, nie chodzi o kryzys. To się zaczęło nagle, ot tak. A właściwie wtedy, gdy już nie miałam prawie żadnych dawnych znajomych, zostali mi tylko ci jego – mówi. – A już apogeum nastąpiło, gdy okazało się, że jestem w ciąży. Chyba mąż poczuł, że ma mnie w garści – wspomina Beata.
Paragon na serek
Jej mąż prowadzi trzy firmy produkujące ekskluzywne meble. Ich wspólny majątek (oprócz pieniędzy w kilku bankach) to: biurowiec z hotelem dla pracowników, dwupoziomowe mieszkanie pod Warszawą, trzypokojowe mieszkanie w Warszawie, mały jacht i dwie paralotnie, dom z basenem w Warszawie i dom w górach. Tylko że wszystko zarejestrowane na niego nie na nią. O tym, że jest jeszcze trzecia firma, i to na nią, dowiaduje się, że gdy mąż pierwszy raz ją uderzył. Natychmiast zagroziła rozwodem.
– Byłam już w ciąży, uznałam, że te paragony jeszcze zniosę, uznam za dziwactwo, ale przemocy nie – mówi. I dodaje: – Roześmiał się tylko, powiedział: „Tylko spróbuj. Wszystko jest na mnie. Nic nie dostaniesz. O, jeszcze mi dopłacisz. Ta firma, która jest na ciebie, przynosi straty. Powiem w sądzie, że jesteś pazerną leniwą babą i nawet jednej firemki nie potrafisz dopilnować!”.
W ciąży jest od trzech miesięcy. I właśnie od tego czasu musi zbierać te paragony – dowody na wszystkie zakupy. – Nawet na serek czy gazetę – mówi Beata. Mąż zabrał jej karty kredytowe. Wszystkie zawsze były na niego, ale nie widziała w tym problemu, bo mąż mówił, że przecież wszystko jest wspólne. I było.
– Teraz nie mogę płacić kartą, bo wtedy na wyciągu z konta widać tylko kwotę i nazwę sklepu, nie ma wyszczególnionych wszystkich produktów – tłumaczy Beata. – Mąż podlicza kwoty na koniec miesiąca, ma specjalny plik w Excelu – dodaje. W tym miesiącu na jedzenie na dwie osoby (ona i mąż) wydała tylko 1450 zł. – Mąż krzyczał, że udowodni mi, że można przeżyć miesiąc za 500. Kupuję soki 100-procentowe, on poszedł do sklepu, kupił litrowy karton za złotówkę. Choć trudno nazwać to sokiem, bo dla mnie to woda z cukrem, barwnikiem i aromatem. Chyba żadna kobieta w ciąży nie chciałaby tego pić, by nie zatruwać dziecka tą chemią! – mówi Beata.
Mąż ma zły czas
Gdy drugi raz straszył, że ją uderzy, ale tylko się zamachnął, zaczęła pakować rzeczy. Zamówiła taksówkę bagażową, powiedziała, że wyprowadza się do rodziców. – Zaczął płakać, przepraszać. Mówił, że ma zły czas w pracy, że w Polsce kryzys, że teraz urzędy skarbowe mają wszystkich bogatych na widelcu, i że bardzo przeżywa to, że będziemy mieli wreszcie dziecko – wspomina Beata. Uwierzyła, poczuła ulgę, że nie wyprowadzi się do rodziców. Był fajny seks na zgodę. Nazajutrz przyszedł do domu, poprosił, żeby spakowała letnie sukienki do walizki. – Dwie godziny później byliśmy już na lotnisku. Ta niespodzianka to były dwa tygodnie na Malediwach – opowiada Beata. Dwa tygodnie bez kłótni. Tydzień po powrocie znów się zaczęło.
Beata poszła do fryzjera i do kosmetyczki. Tego samego dnia. – Zrobił mi aferę, że zrobiłam manicure hybrydowy, a nie tradycyjny – tańszy. Powiedział, że żona jego kolegi kupiła sobie lampę do hybrydy i robi sobie sama manicure w domu, i sama farbuje włosy. Zaczęłam myśleć, że może rzeczywiście jestem rozpieszczona, bo przecież tyle kobiet kupuje farbę za 20 zł w Rossmanie – opowiada Beata. Mówi, że jej życie to roller coaster, że nigdy nie wie, czy mąż ją przytuli, czy upokorzy.
Selfie z telewizorem
Miesiąc temu znów ją uderzył. Była u lekarza i wróciła do domu 40 minut później niż zwykle. I znów przepraszał. – Ukląkł i powiedział, że po prostu się o mnie boi, bo przecież będziemy mieli dziecko, i że nie wiedział, że telefon mi się rozładował, że się o mnie bardzo martwił, że szalał z rozpaczy, i że nerwy mu puściły, gdy wreszcie wróciłam – opowiada Beata.
Miała poczucie winy, że nie naładowała telefonu przed wyjściem do lekarza, i że nie miała w samochodzie ładowarki. Zaczęła bardziej się starać, by nie prowokować męża. Wkrótce uznał, że musi wiedzieć, gdzie ona jest w ciągu dnia, na wypadek, gdyby zaczęła przedwcześnie rodzić. – Kazał mi mieć włączoną lokalizację w iPhonie – opowiada.
Raz pojechała do koleżanki, które kupiła mieszkanie na Kabatach. Zdziwił się, że Beata tam jest, bo nie miała tam dotąd znajomych. – Zadzwonił, powiedziałam, że jestem u Gośki. Kazał mi natychmiast zrobić z nią selfie. A wcześniej włączyć TVN, żeby widział w tle, co jest na pasku w telewizorze! Uznałam, że to już jakaś paranoja. Nie zrobiłam tego – mówi.
Gdy wróciła do domu, znów ją uderzył. Pojechała do rodziców. – Byłam pewna, że powiedzą, żebym już nigdy nie wróciła do męża. A mama powiedziała coś w stylu: „Córeczko, masz dom z basenem, wycieczki, samochód. Wiele kobiet by się dało za to pokroić! No i jeszcze będziesz miała dziecko. Przecież my cię nie utrzymamy, tym bardziej z dzieckiem. Myśl o nim i o nas wszystkich!”. A ojciec: „Już ja wiem, jak ty umiesz dać popalić! Nam nieraz dałaś, pamiętasz?! Po co ty męża prowokujesz? Zawsze byłaś niewdzięczna” – wspomina Beata. – Poczułam się, jakbym straciła rodziców, jakbym została w jeden wieczór sierotą – mówi.
Odejść, ale nie dziś
Chce zadzwonić do dawnych koleżanek ze studiów i z liceum. Wyżalić się. Uświadomiła sobie, że nie ma do kogo. – Ludzie się wykruszyli w ciągu dwóch lat po moim ślubie. Może z zazdrości? Może za bardzo epatowałam swoim szczęściem? Czułam się z moim mężem jak Kopciuszek, który złapał Pana Boga za nogi. Nie kryłam się z tym – mówi.
Żałuje, że wrzucała na Facebooka zdjęcia z „wypasionych” wakacji. – Straciłam chyba kontakt z rzeczywistością, nie zauważałam, że większość ludzi żyje inaczej. Otoczyłam się tylko znajomymi męża, bo moje dawne koleżanki nie miały tyle kasy, by jeździć z nami na wakacje, które wymyślał mąż – tłumaczy.
I jeszcze, że wśród żon jego kolegów sporo jest takich, które nawet wieczorem nie zdejmują z twarzy okularów słonecznych.- Zawsze myślałam, że pewnie są ofiarami nieudanych botoksów i liftingów wokół oczu. Dopiero teraz zorientowałam się, że to ofiary przemocy domowej! Przyznały się, gdy zaczęłam im się żalić na męża, że mnie uderzył – opowiada.
– Co powiedziały? Jedne, że boją się odejść, bo są po „50”, nigdy nie pracowały i nie znajdą pracy. A inne? Głupio o tym mówić, ale myślę, że nie odchodzą, bo traktują podbite oko jako cenę za dobre życie. Domy i futra za sporadyczną przemoc. Niektóre z tych kobiet były bite przez ojców albo widziały, jak ich ojcowie biją ich mamy. Ojcowie, którzy kiepsko zarabiali albo bezrobotni. Uważają, że tak bywa i cieszą się, że przynajmniej nie żyją w biedzie, jak w dzieciństwie – mówi Beata.
Czuje się jak w matni. Chce odejść. Czuje, że kiedyś to zrobi. Jeszcze nie dziś. – Boję się zostać sama w ciąży, że nie będę miała z czego żyć. I jeszcze tego, że wszyscy, którzy widzieli, że tak mi się udało, zobaczą, że to wszystko to był domek z kart. Boję się, że w głębi duszy się ucieszą. Wstyd mi, że jestem jak Dulska, bardziej niż biedy, boję się, że wszyscy zobaczą moje upokorzenie. I wstyd mi, ale wciąż się łudzę, że mąż mnie kocha, że jak urodzi się dziecko, to się zmieni. Może namówię go i pójdziemy razem na terapię?
Źródło: onet.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment