Życie zaczyna się dopiero po… 90 – mawia pani Anna Kusiak (94 l.). I ciężko nie zgodzić się ze słowami 94-latki, która ma w sobie więcej energii niż niejeden młodzian. Żeby nie było zbyt kolorowo, to trzeba przyznać, że 90 lat na karku to również nie zawsze przyjemne obowiązki. I o tym kolejny już raz przekonała się seniorka, która otrzymała pismo w sprawie swojej emerytury. A w nim musi udowodnić, że… żyje.
Pani Anna Kusiak, która od blisko 10 lat mieszka w Wielkiej Brytanii, podzieliła się przykrą historią, jaka ją spotkała, w mediach społecznościowych. 94-latka prowadzi bowiem profil o wdzięcznej nazwie „Życie zaczyna się po 90.”. Seniorka pokazała pismo, które otrzymała z polskiego urzędu. Wcześniej nazwane „Oświadczeniem o pozostawaniu przy życiu”, obecnie zatytułowane „Poświadczeniem dalszego istnienia prawa do pobierania świadczeń emerytalno-rentowych”.
94-latka wskazała, że już wcześniej zwrócono uwagę urzędowi na niestosowność pierwszego sformułowania. Wówczas w odpowiedzi padła odpowiedź „takie są przepisy”. „Po wielu latach jednak sformułowanie uległo zmianie (…) Domyślam się, że być może autor/decydent tego nagłówka sam stał się emerytem. Czyli jednak można” – zauważyła pani Anna.
Pismo ws. emerytury. Bez poświadczenia wypłata pieniędzy zostanie wstrzymana
„Od wielu lat biuro emerytalne w Polsce przysyła mi taki formularz jak na zdjęciach, bo chcą się upewnić, że… jeszcze żyję i mogą mi dalej wypłacać emeryturę” – wskazała 94-latka. Problem nie leży jednak w tym, że takie „poświadczenie” należy przedstawić, lecz to, w jaki sposób należy to zrobić.
„Nie wystarczy moje oświadczenie. To musi potwierdzić jakiś urząd publiczny. Generalnie wszyscy odmawiają, bo nie potwierdzą dokumentu, o którym nigdy w życiu nie słyszeli” – wyjaśniła pani Anna. Rozwiązaniem staje się urząd miasta, lecz tam, jak wskazała 94-latka, należy stawić się osobiście.
„Moi ludzie pytali już kiedyś biuro emerytalne, co w sytuacji, kiedy np. emerytka nie może stawić się osobiście, bo nie może poruszać się? Albo nie może osobiście złożyć podpisu, bo ma niewładną rękę?” – zapytała seniorka. Jak dodała, do domu można zaprosić… notariusza, ale oczywiście za tę usługę trzeba będzie zapłacić.
„Jeśli nie odeśle się tego wypełnionego i poświadczonego formularza do biura emerytalnego, to wypłata świadczeń emerytalnych zostanie wstrzymana” – podkreśliła pani Anna. Seniorka wspomniała, że kiedy pierwszy raz otrzymała rzeczony formularz, to w urzędzie „wędrował on z pokoju do pokoju, z rąk do rąk”.
„Wszyscy, czytając, otwierali bardzo szeroko oczy ze zdumienia i byli naprawdę w szoku. Nikomu tutaj w głowie się nie mieści, że można tak wprost domagać się od prawie 90-latki, by udowodniła, że jeszcze żyje” – napisała starsza kobieta.
Pani Anna, zwracając się do urzędników, podkreśliła, że przecież mieszka legalnie, a nie „na czarno” w Wielkiej Brytanii. „Wszystkie moje dane – łącznie z adresem zamieszkania są w posiadaniu mojego płatnika. Bez trudu możecie ustalić, czy żyję, w ogóle mnie w to nie włączając” – zauważyła. „Ja wiem, ze taki sposób jest bardzo wygodnicki, ale proszę – pokażcie, że system w Polsce może być bardziej empatyczny” – zaapelowała kobieta.
Komentarz internautki rozbawił seniorkę do łez
W kolejnym wpisie pani Anna zamieściła jednej z internautek, który rozbawił ją do łez. „A to urząd nie może sprawdzić Instagrama? Przekonaliby się, że jest Pani osobą nie tylko żywą, ale i pełną życia” – podkreśliła komentująca.
Seniorka wskazała, że, choć wysyłanie rzeczonego pisma praktykuje się w wielu krajach, to nie oznacza to, iż taka „praktyka jest dobra”. Jak przyznała, dobrze wie, że płatnik musi wiedzieć, co się dzieje z emerytem, ale nie zgadza się na pewne kwestie: „by zmuszano mnie do poszukiwania urzędu, który zgodzi się potwierdzić dokument, by – jeśli nie mogę opuścić mojego domu, narażać mnie i w sumie zmuszać do ponoszenia kosztów wizyty notariusza”
Pani Anna zauważyła też, że o wiele mniej problemów miała z założeniem profilem zaufanym i podpisem elektronicznym. „Po wcześniejszej rejestracji przez internet »spotkałam się« przez komputer z panią urzędniczką. Musiałam jej pokazać dokument tożsamości, zadała mi kilka pytań. I to wszystko. Moja tożsamość została potwierdzona” – opowiedziała 94-latka.
I taki sposób na rozwiązanie problemu z pismem dotyczącym emerytury zaproponowała. „Szkoda, że system nie potrafi wykazać się większą empatią. Zawsze trzeba mieć nadzieję, że to się zmieni” – dodała na koniec.
Kim jest Anna Kusiak
„Mam na imię Ania i w wieku 85 lat wyemigrowałam do UK. Kiedy stuknęły mi 92 lata zapragnęłam mieć konto na Instagramie. Pokażę, że jest to możliwe” – czytamy na instagramowym profilu „Życie zaczyna się po 90”, który śledzi ponad 81 tys. osób.
Pani Anna urodziła się w 1927 roku na terenach dzisiejszej Ukrainy. Pracowała m.in. jako nauczycielka w wiejskich szkołach.
Źródło: fakt.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment