Polska

Ostatni tydzień Jacka Jaworka. Pan Tomasz rozmawiał z nim tuż przed morderstwem. O wszystkim opowiedział

Jacek Jaworek (53 l.) na oczach rodziny zamieniał się bestię. W końcu z zimną krwią zabił brata, bratową i bratanka. Ta przemiana, jak mówi „Faktowi” Tomasz Górnicz (52 l.), kuzyn i przyjaciel Jacka Jaworka, następowała bardzo szybko. Co spowodowało, że Jaworek pociągnął za spust?

Liczył, że zaraz wróci za granicę

Jacek Jaworek powrócił do Polski pod koniec 2020 r. ze Szwajcarii. Pandemia koronawirusa zaczęła się rozprzestrzeniać po Europie. Jaworek zabrał ze sobą mercedesa, ukochany motocykl i sprzęt potrzebny na budowie. Liczył, że w Polsce przetrwa trudne czasy i zaraz wróci do pracy za granicą. Nie tracił kontaktu z klientami. Miał przy sobie szwajcarski telefon.

W Polsce nikt nie czekał na Jaworka

Nie miał dokąd wrócić. Byłej żonie zostawił mieszkanie. Z byłą partnerką zerwał kontakty. W rodzinnym domu w Borowcach zadomowił się jego młodszy brat Janusz.

– Miesiąc mieszkał u mnie – wspomina pan Tomasz. Potem Jaworek wynajął na krótko mieszkanie w Częstochowie. W styczniu 2021 r. młodszy brat Janusz zaproponował Jackowi, by się wprowadził do Borowców.

Zajął pokój po ojcu

Jacek zajął pokój po swoim ojcu, w którym do czasu przejazdu wujka urzędował Jakub (†17 l.), starszy syn Janusza. Obecność wujka zza granicy mocno zburzyła uporządkowane życie rodzinne. Sytuacja robiła się napięta.

– Jacek po rozmowie z bratem i bratową wprowadził się do kuchni, zwalniając pokój bratankowi. Kupił sobie składne łóżko i tam spał, by nie przeszkadzać rodzinie – opowiada Górnicz. Wszyscy liczyli, że Jacek szybko wróci za granicę. On podobnie kalkulował. Jednak epidemia wciąż się nasilała.

Alimenty i pierwsza interwencja policji

Tymczasem Jackowi zaczęło przybywać problemów. Miał wyrok w sprawie niezapłaconych alimentów na dwóch synów. Starsza córka skierowała pozew o alimenty. W domu Jaworków robiło się coraz bardziej nerwowo.

W marcu 2021 doszło do pierwszej odnotowanej przez policję interwencji. Bracia pokłócili się o zamknięte drzwi do domu. Janusz z Justyną byli u znajomych, gdy Jacek zastał zamknięty dom. Uważał, że brat nie chce go wpuścić. Domagał się, by natychmiast przywieziono mu klucz. W końcu sam wszedł do domu fortelem, wykorzystując niesprawne częściowo zamki.

Gdy Janusz pojawił się z żoną, doszło do awantury. Justyna powiadomiła policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze pouczyli zwaśnionych braci, by przeprowadzili podział majątku w sądzie. Dom po rodzicach należał się bowiem zarówno Jackowi, jak i Januszowi oraz ich młodszej siostrze Annie. To tylko z pozoru uspokoiło braci.

Jaworek trafia do więzienia

Pod koniec marca znowu do Borowców przybyła policja. Jacek trafił do aresztu z powodu niezapłaconych alimentów. – Był w szoku i przekonany, że to Janusz doniósł policji na niego, by się pozbyć brata – wspomina Górnicz.

W maju, po dwóch miesiącach odsiadki Jacek Jaworek wyszedł na wolność. – To był inny człowiek. Zhardział – wspomina pan Tomasz.

Jaworek nie chciał szukać mieszkania do wynajęcia i postanowił wrócić do Janusza. Przypominał, że dom po rodzicach jest również jego.

Powrót do Borowców i awantury z bratem

Rodzinne piekiełko przybrało na mocy. Codzienne utarczki z młodszym bratem i bratową, wzajemne utrudnianie życia, zakręcanie wody, wyrzucanie jedzenia, robienie sobie zdjęć, awantury o wszystko. Krzyki i wyzwiska. To była codzienność w domu Jaworków.

Jaworek czuł się osaczony

Tymczasem Jacek na wolności miał odpracować więzienie. Znalazł pracę w zakładzie pakowania butelek. Na rękę dawali 1,3 tys. zł, a on do spłaty miał 2,2 tys. zł zobowiązań. Do tego bieżące alimenty. Proponował kuratorowi, by mógł pracować w swoim fachu, bo wtedy realnie szybciej spłaci zobowiązania. Musiał jednak odpracować najpierw wyrok.

– Z tego powodu żył jak w matni. Bez domu, z widmem powrotu do więzienia i biurokracją, której on chłopskim rozumem nie potrafił ogarnąć. Jeździł od jednego urzędu do drugiego, kręcił te kilometry tam i z powrotem – stwierdza Górnicz.

W ostatnim tygodniu przed tragedią rozmawiali ze sobą niemal każdego dnia.

– On z każdym dniem był coraz bardziej nieobecny – dodaje Górnicz. W domu Jaworków rozpętało się piekło. Jacek przychodził pijany. Komornik zajął jego ukochany motocykl na poczet niespłaconych alimentów. Potem działkę.

Kolejne zawiadomienie. Brat boi się o rodzinę

7 lipca Justyna (†44 l.) i Janusz (†44 l.) Jaworkowie złożyli zawiadomienie na policję o groźbach karalnych. Jacek podczas kolejnej kłótni miał słownie odgrażać się, że wszystkich pozabija. Justyna zdążyła zrobić telefonem zdjęcie wiatrówki, którą Jaworek woził w bagażniku mercedesa. Powiększone zdjęcie miała odebrać od fotografa dzień przed tragedią. Chciała dostarczyć je policji. Nie zdążyła.

Jacek bał się więzienia

– Jacek ciągle myślał o powrocie do więzienia. Bał się tego. W końcu zaproponowałem mu, by wyjechał na chwilę z Borowców i odpoczął. Pojechał do Szczyrku, pobył tam dwa dni. Wysłał mi zdjęcie ze Skrzycznego i wyjechał do ukochanego Zakopanego – wspomina. Tam gradobicie uszkodziło mu samochód. Znowu kłopot. Blacharka w mercedesie sporo kosztowała. W piątek 9 lipca, dzień przed tragedią, odebrał auto. Zdecydował się naprawić je w innym warsztacie.

W Borowcach padły strzały

– Widać było, że wszystko go przerasta – opowiada pan Tomasz. Nadciągał weekend. Jacek późnym wieczorem w piątek wrócił do domu. Był pijany. Spotkał się z bratem. Znowu doszło między nimi do kłótni.

Tuż po północy 10 lipca, Jacek Jaworek wyjął broń. Zabił brata Janusza, bratową Justynę i bratanka. Cudem z rodzinnej masakry ocalał 13-letni Gianni, drugi syn Janusza. Chłopiec ukrył się w szafie przed oszalałym wujkiem. Jacek Jaworek po strzelaninie przepadł jak kamień w wodę.

Cztery godziny po dramacie do domu pana Tomasza w Borowcach wpadła policja. – Wyrwali mnie z krzykiem z łóżka, pytali o Jacka. Wsadzili do radiowozu i pojechaliśmy do lasu. Pytali mnie, gdzie razem chodziliśmy, co robiliśmy. Gdzieś po godzinie powiedzieli, że są trzy ciała w domu Jaworków. Nie dowierzałem, świat mi się zawalił, straciłem swoich kuzynów. Nasi dziadkowie byli spokrewnieni ze sobą – opowiada pan Tomasz.

Źródło: fakt.pl

Helena

Leave a Comment

Najnowsze posty

Obowiązkowa w każdym domu. Minister podpisał rozporządzenie

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…

1 dzień temu

Masowe zatrucie chlorem na basenie w Ustce. Kolejne dziecko trafiło do szpitala

Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…

1 dzień temu

Wszystko jest już jasne. Prawda o małżeństwie Jarusia z „Chłopaków do wzięcia” wyszła na jaw

Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…

1 dzień temu

Krzysztof Ibisz zdradził płeć dziecka. Nie kryje radości. „Czekałem całe życie”

Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…

1 dzień temu

Zostawił rodzinę, wyjechał do Moskwy. Ivan Komarenko szokuje zdjęciami

Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…

1 dzień temu

Odszedł Jerzy Majchrzak. Nie doczekał wyjaśnienia śmierci syna

Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…

1 dzień temu