Bohaterską postawą i niezwykłym opanowaniem w kryzysowej sytuacji wykazał się mieszkaniec miejscowości Uciechów (woj. dolnośląskie). Kiedy Piotr Policzkiewicz usłyszał krzyk dobiegający z sąsiedniej posesji, natychmiast ruszył na pomoc. Na miejscu okazało się, że sąsiad został raniony uszkodzoną szlifierką i poraził go prąd. Na szczęście Policzkiewicz prowadzi szkolenia z pierwszej pomocy. Własnym defibrylatorem uratował mu życie.
Dramatyczną historię, która na szczęście zakończyła się happy endem, nagłośniły Telewizja Sudecka i TVN24. Do incydentu doszło 1 lipca. Całe zdarzenie zostało nagrane przez kamerę monitoringu, założoną na domu pana Piotra.
Sąsiada poraził prąd. Pan Piotr uratował go własnym defibrylatorem
Całe zdarzenie zostało nagrane przez kamerę monitoringu, założoną na domu pana Piotra. Widać na nim, jak Policzkiewicz wraz z żoną podbiegają do ranionego mężczyzny — ich sąsiada Pawła. Wokół niego podskakiwała podłączona do prądu szlifierka. Kobieta zajęła się jej odłączeniem, a Piotr natychmiast rozpoczął resuscytację.
— Córka sąsiada, mimo że przerażona, zachowała zimną krew i przyniosła telefon, dzięki któremu szybko wezwaliśmy służby ratunkowe. W międzyczasie sąsiad przestał oddychać, nie dawał oznak życia. Żona pobiegła po defibrylator. Prowadziliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową, użyłem AED. Nie wiem, czy to była minuta, czy dwie, dla mnie cała wieczność, ale po jakimś czasie Paweł zaczął oddychać. Chwilę później usłyszałem syreny, przyjechała policja. Kamień spadł mi z serca — opowiadał dziennikarzowi tvn24.pl Piotr Policzkiewicz.
Karetka przyjechało około 10 minut później. Do tego czasu porażony prądem mężczyzna zaczął znowu samodzielnie oddychać. Ratownicy zabrali go do szpitala, skąd wyszedł tego samego dnia. Jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Pan Piotr skromnie przekonuje, że to nie on uratował mężczyznę, a jego defibrylator
Piotr Policzkiewicz przyznaje, że pomoc w uratowaniu sąsiada, przyniosła wcześniejsza rozmowa z nim. Okazuje się, że porażony prądem tak naprawdę miał wiele szczęścia. — Po pierwsze, dzień wcześniej dowiedziałem się od sąsiada, że jego szlifierka jest uszkodzona, ale chciał skończyć jedno zadanie i wtedy ją wyrzucić. Po drugie, tego samego dnia czytałem w branżowym magazynie artykuł o tym, jak postępować po porażeniu prądem. Po trzecie, mieliśmy pod ręką defibrylator, w dodatku po całym dniu jeżdżenia dopiero co wróciliśmy do domu — wylicza mężczyzna.
Policzkiewicz podkreśla także niezwykle ważną rolę defibrylatora AED. — Gdybym nie miał defibrylatora, szanse przeżycia osoby poszkodowanej malałyby z każdą minutą o 7-10 procent — powiedział pan Piotr. Zaznaczył, że nagranie opublikował między innymi po to, by zachęcić do znalezienia w swoim codziennym otoczeniu defibrylatora AED i zapamiętania jego lokalizacji. — Każdy powinien umieć dać szansę drugiemu człowiekowi — dodał.
Źródło: fakt.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment