Kim trzeba być, aby tak potraktować własne zwierzę, dla którego jest się całym światem? Podczas gdy 8-letnia suczka rasy husky konała w męczarniach bez wody i jedzenia, niewzruszona właścicielka prowadziła zwyczajne życie w swoim luksusowym domu. Tragedia rozegrała się na osiedlu domków jednorodzinnych w Wołowie (Dolny Śląsk). Wszystko wskazuje na to, że Lusia padła z głodu, bo Agnieszka P. (44 l.) chciała się odegrać na byłym mężu.
– W tym domu był perturbacje, ale do głowy by mi nie przyszło, że swoje konflikty przeniosą na zwierzę. Kojec znajdował się z tyłu budynku, od strony pól, więc siłą rzeczy nikt tam nie zaglądał. Inaczej byśmy zareagowali – mówi jeden z sąsiadów Agnieszki P.
Dramat Lusi mógł trwać tygodniami. Gdy piesek miał jeszcze siłę wzywać pomocy, zagłuszały go samochody z pobliskiej szosy i szum pól. Suczka konała w samotności przy pustych miskach. Gdy w piątek odnalazł ją były mąż 44-latki, który mimo rozwodu wciąż ma klucze do domu, na betonie, w kojcu na tyłach posiadłości leżała już tylko sama skóra i kości.
– Agnieszka rozstała się z mężem już ponad rok temu, prowadzą ze sobą wciąż wojny, m.in. o dzieci. Dom jest jednak ich wspólny, dlatego ex partner też ma klucze. On pracuje za granicą, a pies został z nią – opowiada znajomy rodziny. I dodaje, że mężczyzna już po rozwodzie wyjeżdżając za granicę wysłał swojego ojca z karmą dla Lusi, ale wtedy była żona nasłała na niego policję. – Na staruszka policję! Nie przyszło jednak nikomu do głowy, że ona tego psa będzie dręczyła – dodaje rozmówca „Faktu”.
Niestety, gdy ktoś zainteresował się losem suczki, było już za późno. – Lusia – bo tak nazywała się ofiara okrucieństwa, była skrajnie wychudzona, widoczne były u niej wszystkie kości szkieletu. W przydomowym boksie wszystkie miski były puste. Pies nie mógł liczyć chociażby na kroplę wody. W ogromnych męczarniach suczka odeszła z tego świata – mówią przedstawiciele Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
Zapowiedzieli, że złożą oficjalne zawiadomienie na policję, gdy zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. – Takie się rzeczy dzieją w naszych czasach. To średniowiecze, skandal! Brakuje edukacji w tym temacie, bo ludzie z empatią się nie rodzą. Trzeba zerwać łańcuchy! Podobnych interwencji jak tutaj mamy tysiące, co chwilę, ludzie są okrutni, a prawo nie jest egzekwowane – wyjaśnia Krystyna Pietruszka z DIOZ. I dodaje, że zarówno ona, jak i inni działacze pomagają z miłości do zwierząt, za darmo, poza pracą zawodową, na którą już nawet brakuje czasu. Niestety, nie czują wsparcia państwa i walka o prawa zwierząt to walka z wiatrakami.
Policja w Wołowie przygląda się sprawie zagłodzenia Lusi. – Na chwilę obecną trwają czynności policji mające na celu ustalenie m.in. tego, kto był właścicielem psa. Trzeba też poznać dokładną przyczynę zgonu psa, wtedy będziemy wiedzieć czy zdechł z głodu, czy może chorował. Wstrzymajmy się jednak od osądów – powiedziała rzeczniczka wołowskiej policji, sierż.szt. Marzena Pawlik.
1
Nie wiadomo jak długo zwłoki psa leżały przy domu kobiety
2
Lusi zdechła w przydomowym kojcu
3
W tym domu toczyło się normalne życie, a pies konał tuż obok
4
– To co zastaliśmy w kojcu było wstrząsające. Niestety, to nie odosobniony przypadek – wyjaśnia Patrycja Kanarczuk Wąsosz
Źródło: fakt.pl
Niepokojące wieści znad Bałtyku. Tuż przy granicy z Polską pojawiła się niebezpieczna bakteria. Zanotowano już…
Czy rosyjskie wojsko się wykrwawia? Po co Ukraińcy wjechali do obwodu kurskiego? Jak reaguje na…
Za byłym szefem RARS zostanie wystawiony list gończy. Prokuratura wydała oświadczenie, w którym argumentuje taką…
Szymon Hołownia zorganizował konferencję prasową, na której zaprezentował się w letnim garniturze, stawiając na błękitny…
Premier Indii Narendra Modi przybył z wizytą do Polski. Pojawiły się jednak wątpliwości, czy jego…
Policjanci z Sopotu prowadzą postępowanie w sprawie kradzieży sklepowej, do której doszło w czerwcu 2024…
Leave a Comment