Ośmioletni Kamilek z Częstochowy wciąż walczy o życie. Biologiczny ojciec dziecka, któremu w 2015 r. ograniczono prawa rodzicielskie, żali się między innymi na bierność wujostwa. – To niemożliwe, by wujek nic nie widział. Kamilek spał w jego pokoju – tłumaczy.
Skatowany 8-latek trafił do szpitala w Katowicach 3 kwietnia. Miał na ciele rozległe poparzenia i liczne nieleczone złamania. Jego stan był na tyle poważny, że lekarze zdecydowali, aby Kamil został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Służby ustaliły, że Kamil był rzucany przez 27-letniego ojczyma na rozgrzany piec, polewany wrzątkiem oraz przypalany papierosami. Dawid B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Dodatkowo w sprawie zarzuty usłyszała matka chłopca, Magdalena B. Postawiono jej zarzuty narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
Biologiczny ojciec Kamilka, któremu w 2015 r. ograniczono prawa rodzicielskie, żali się między innymi na bierność wujostwa, przyglądającego się gehennie malca – informuje ”Fakt”. – Oni wszyscy kłamią. Patrzyli na cierpienie dziecka i udawali, że nic się nie stało – mówi Artur Topól. – Przez nich mojego dziecko może zostać kaleką do końca życia. Nie pomogli Kamilkowi, a teraz jeszcze bezczelnie kłamią – dodaje.
„Gdy pan Artur pojawił się w domu Kamilka, Aneta J. i jej mąż Wojciech odbierali dzieci ze szkoły. Po powrocie, hardo stawiali się, że nic im nie zrobię, gdy pytałem o to, co stało się z Kamilkiem, co zrobili memu dziecku” – podaje „Fakt”. Wojciech J. miał mu obojętnie odpowiedzieć, że nic nie widział. – To niemożliwe, by nic nie widział. Kamilek spał w jego pokoju – tłumaczy ojciec chłopca.
Częstochowa. Sprawa 8-letniego Kamila. Są zarzuty
Wśród współwinnych mieli być także ciotka oraz wujek chłopca. W piątek Aneta J., siostra matki 8-latka, usłyszała zarzut nieudzielanie pomocy dziecku. Kobieta miała twierdzić, że nie widziała, jak chłopiec jest polewany wrzątkiem. Jednak ze złożonych przez nią wyjaśnień wynika, że miała świadomość, iż Kamil jest poparzony.
Wujek chłopca usłyszał zarzuty w środę. Jak podaje TVN24, cytując Piotra Wróblewskiego z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, „zarzut [dla Wojciecha J. – red.] dotyczy tego, że nie udzielił pomocy małoletniemu, który znajdował się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że nie wezwał właściwych służb ratunkowych ani nie zainicjował żadnych innych czynności w celu udzielenia pomocy pokrzywdzonemu”. Różnica w zarzutach polega na tym, że Aneta J. miała być świadkiem katowania dziecka, ale nie podjęła żadnej interwencji. Małżeństwo nie przyznaje się do winy, przebywa pod nadzorem policji. Wojciech J. w rozmowie z TVN24 mówił, że „wiedział od matki Kamila, że chłopiec poparzył się gorącą wodą z bojlera. Matka miała go zapewniać, że była z synem u lekarza”. Dodał także, że widział, jak matka smarowała dziecko maściami.
Rodzina chłopca była pod nadzorem służb w Częstochowie, a także w Olkuszu w Małopolsce, gdzie wcześniej mieszkali. Odwiedzał ich dzielnicowy, a także przedstawiciele ośrodków pomocy społecznej, ponadto katowane przez bliskich dziecko chodziło cały czas do szkoły.
Źródło: gazeta.pl
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) wprowadziło nowe regulacje, które nakładają obowiązek montażu autonomicznych czujek…
Tragiczne wieści po zatruciu chlorem ośmiorga dzieci na basenie w Ustce. Eska informuje, że kolejny…
Miłosne perypetie Jarusia z “Chłopaków do wzięcia” są bardzo przewrotne. Uczestnik kultowego programu najpierw długo…
Krzysztof Ibisz postanowił podzielić się z fanami kilkoma ważnymi nowinami. Prezenter przy okazji zdradził płeć…
Wokół Ivana Komarenko w ostatnich latach narasta coraz więcej kontrowersji. Muzyk najpierw sprzeciwiał się szczepieniom…
Podobnie jak żona nie doczekał ukarania winnych śmierci ich syna Piotra, najmłodszej ofiary stanu wojennego…
Leave a Comment