Kiedy w szpitalach brakuje miejsc dla chorych na COVID-19, a lekarze i pielęgniarki pracują po kilkadziesiąt godzin ciągiem, posłowie pozostają w dobrych humorach. Zamiast rozmawiać o tym, jak pomóc Polakom w szczycie trzeciej fali pandemii, z mównicy sejmowej prześcigają się w tym, kto powie głupszą rzecz.
Na ostatnim posiedzeniu Sejmu zabłysnąć postanowili posłowie Lewicy i Konfederacji. Zaczęło się od debaty nad zmianą w dowodach osobistych. Według nowych przepisów na nowych dokumentach znajdzie się czip z odciskiem palca posiadacza. I w tym właśnie spisek wywęszył poseł Krzysztof Tuduj (40 l.) z Konfederacji.
– Czy nie jesteśmy krok po kroku przyzwyczajeni do apokaliptycznej wizji umieszczenia czipów pod ludzką skórą? – grzmiał polityk.
– Chciałem zapytać, czy rzeczywiście jest możliwe czipowanie i czy czipowanie będzie pozwalało mierzyć potencję, ewentualnie liczbę orgazmów? – kpił ze słów kolegi poseł Krzysztof Gawkowski (41 l.) z Lewicy. Fakt chciał zapytać posłów, czy nie mają ciekawszych tematów do rozmów, ale do zamknięcia tego wydania byli dla nas nieosiągalni.
Konfederacja daleko od ważnych tematów
Politycy Konfederacji oprócz tematów związanych z czipowaniem ludzi, dali się we znaki innym grupom polityczynym. Najpierw za brak maseczki został wykluczony z obrad Grzegorz Braun, a następnie na mównicę wszedł Krystian Kamiński, by poinformować o cieknącym dachu nad posłami ugrupowania. Nagranie z kąpiącą z sufitu wodą zamieścił na Twitterze Jakub Kulesza. „Akurat nad miejscami Konfederacji. Przypadek?” – skomentował poseł.
– Chciałbym poinformować o spisku. Czy to przypadek, ze akurat nad posłami Konfederacji przecieka dach i zlatuje na nas woda? Czy możemy we wniosku formalnym wnioskować o to, żebyśmy chociaż parasolki dostali? – pytał Kamiński. – Ja uważam, ze to spisek przeciwko naszemu kołu i chcę interwencji marszałka w tym momencie – wezwał.
Źródło: fakt.pl