Polscy dziennikarze, którzy pojechali do Smoleńska, razem z grupą śledczych, są praktycznie pozbawieni możliwości relacjonowania pracy prokuratorów. Również rosyjskie media nie podają informacji na temat efektów prac zespołu.
10 kwietnia 2010 r. samolot Tu-154M z polską delegacją rozbił się pod Smoleńskiem. (Forum)
Informację udostępnili dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej. Ich zdaniem, rosyjskie służby robią wszystko, by polskie media nie mogły relacjonować pracy polskich prokuratorów. Przypomnijmy, śledczy z Prokuratury Krajowej pracują w Smoleńsku od poniedziałku. Jak informowała PK w komunikacie, chodzi o zaplanowane czynności procesowe dotyczące oględzin wraku. Czynności są prowadzone z zastosowaniem zdjęć i nagrań wideo przy udziale pracowników Głównego Zarządu Śledczego i Głównego Zarządu Kryminalistyki (Ośrodka Kryminalistyki) Komitetu Śledczego.
Jakie problemy mają polscy dziennikarze? Na drodze wjazdowej prowadzącej do lotniska samochód policji drogowej uniemożliwia dalszą jazdę, brak jest możliwości robienia zdjęć i filmowania. Przedstawiciele mediów są zawracani, blokowani i nie mogą nawet z pewnej odległości patrzeć co się dzieje.
Z dziennikarzami nie rozmawiają też polscy prokuratorzy. Nieoficjalnie mówi się, że Prokuratura Krajowa dopiero po zakończeniu prac śledczych wyda komunikat w tej sprawie.
Dla porównania, rok temu dziennikarze mogli wjechać na drogę wiodącą do bramy, fotografować i filmować. Ograniczeniem dla kamer była duża ciężarówka wojskowa, którą ustawiono tak, aby zasłaniała widok na to, co znajduje się w głębi, już za wjazdem.
Wrak polskiego samolotu znajduje się w hangarze na płycie lotniska Smoleńsk Północny. Przedstawiciele polskich władz wielokrotnie podnosili sprawę jego zwrotu w rozmowach ze stroną rosyjską. W maju br. szef MSZ Jacek Czaputowicz poruszył ten temat na spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem.
Źródło: wp.pl