Radosław Sikorski w „Kropce nad i” w TVN24 skomentował wyniki niedzielnych wyborów do europarlamentu. – Gdyby wszyscy kandydaci Koalicji Europejskiej pracowali w tej kampanii tak jak moi koledzy z listy, ja i Bartek Arłukowicz oraz paru innych, to ten wynik byłby inny – stwierdził w były szef MSZ. Ocenił jednocześnie, że koalicja partii opozycyjnych stworzyła siłę, z którą PiS może przegrać.
W poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów do europarlamentu. PiS zdobyło 27 mandatów, Koalicja Europejska 22, a Wiosna Roberta Biedronia trzy. Sikorski, który był liderem listy Koalicji Europejskiej w okręgu kujawsko-pomorskim, zdobył 129 339 głosów i dostał się do Parlamentu Europejskiego.
Sikorski przekonywał, że z punktu widzenia Unii Europejskiej wybory wygrała Koalicja Europejska. – To do nas teraz dzwonią, jak będziemy głosować na przykład wybierając szefa Europejskiej Partii Ludowej i to my będziemy brali udział w rozdziale stanowisk, a tam jest prawdziwa władza i tam jest realny wpływ później na budżet i na decyzje. PiS, mimo że będzie miał więcej europosłów, nie będzie miał żadnego wpływu, bo należy do marginalnej partyjki eurofobicznej – ocenił były szef MSZ.
Odnosząc się do wysokiej frekwencji w wyborach do europarlamentu Sikorski ocenił, że w rozmowach z innymi politykami Unii pojawił się argument, że Polacy traktują wspólnotę poważnie. – Poszli gremialnie do wyborów, uznają, że to jest ważne. Prawu i Sprawiedliwości udało się zmobilizować te regiony kraju, w których są najsilniejsi, to trzeba im tylko pogratulować. To jest porażka, którą można odrobić w pół roku. To znaczy, że stworzyliśmy siłę, z którą PiS może przegrać – przekonywał Sikorski.
Źródło: fakt.pl
