Rodzice poinformowali o śmierci własnego dziecka, bo chcieli wyłudzić pieniądze. Przez pewien czas udawanie szło im dobrze, ale zdradził ich jeden szczegół. Dopóki wszystko się nie wydało, kilkanaście osób wpłaciło darowizny na zorganizowaną przez nich zbiórkę. Trudno uwierzyć, że bez żadnych skrupułów planowali to od wielu miesięcy.
Rodzice Eastona wmówili najbliższym, że ich syn zmarł kilka godzin po porodzie. Sprawę postanowili nagłośnić, ale wyłudzić pieniądze od znajomych, ale też od zupełnie obcych osób. Opublikowali nawet poruszający nekrolog, w którym zapewniali o swoim cierpieniu. Chcieli się wzbogacić, wykorzystując platformę fundraisingową, ale po kilkunastu wpłatach ich kłamstwo wyszło na jaw.
Rodzice udawali śmierć własnego dziecka
Kaycee i jej mąż Geoffrey z radością poinformowali, że wkrótce po raz pierwszy zostaną rodzicami. Po pewnym czasie wyznali, że ciąża jest zagrożona, a kobieta musi leżeć w domu. Było to bardzo wygodne, bo… wcale nie spodziewali się dziecka. W mediach społecznościowych pojawiały się jednak zdjęcia ciężarnej, dzięki czemu ich historia była dość wiarygodna.
Po kilku miesiącach para ze smutkiem opublikowała zdjęcie realistycznej lalki udającej dziecko i przekazała, że chłopiec zmarł po kilku godzinach od porodu. Przyczyną śmierci miała być niewydolność oddechowa. Rodzice utrzymywali, że za wszelką cenę chcieli ratować syna, co wiązało się z kosztami.
Zbierali pieniądze, zdradził ich jeden szczegół
Para założyła konto na jednej z platform, gdzie darczyńcy mieli wspierać finansowo załamanych rodziców. W opisie zbiórki pisali, że potrzebują pieniędzy na pokrycie opłat za skremowanie ciała, pogrzeb i uregulowanie należności wobec szpitala. Aby wszystko wyglądało wiarygodnie, wpisali dane dotyczące dziecka, takie jak waga i wzrost, ale też nazwę szpitala i firmy pogrzebowej.
W sumie para zebrała ponad 2 tysiące złotych i pewnie kwota wciąż by rosła, gdyby nie jedna z ich znajomych. Kobieta miała wrażenie, że rodzice nie są tak smutni, jak powinni, dlatego zadzwoniła do firmy pogrzebowej. Kiedy usłyszała, że pracownicy nie mają pojęcia o Eastonie, zadzwoniła do szpitala, a później na policję. W domu oszustów znaleziono lalkę, a oni sami staną przed sądem
Źródło: lelum.pl