W inowrocławskim Kościele pod wezwaniem Świętego Krzyża w województwie kujawsko-pomorskim odbył się pogrzeb braci zamordowanych przez matkę. Ksiądz apelował do żałobników, by nie osądzali zabójczyni chłopców. Trudno powstrzymać łzy.
Nabożeństwo pogrzebowe w intencji trzyletniego Janka i pięcioletniego Wojtusia odbyło się we wtorek 16 lutego. Ciała zamordowanych chłopców spoczywały w białych trumienkach. W mszy i pogrzebie uczestniczyli członkowie rodziny zmarłych dzieci, w tym zrozpaczony ojciec.
Pogrzeb zamordowanych chłopców był niezwykle wzruszający
Do makabrycznej zbrodni doszło 5 lutego w Turzynach. Matka chłopców usiłowała popełnić rozszerzone samobójstwo. Kobieta zadała dzieciom liczne rany kłute w okolicach klatki piersiowej. Sama trafiła do szpitala z obrażeniami ciała. Jej stan psychiczny nie pozwalał na wszczęcie czynności wyjaśniających.
– Kobieta została wypisana ze szpitala i skierowana do zamkniętego szpitala psychiatrycznego w Toruniu po opinii biegłych psychiatrów i psychologa. Jej stan uniemożliwia udział w czynnościach procesowych – mówiła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska w rozmowie z TVP Info.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że matka chłopców leczyła się na depresję. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że tragicznego dnia ojciec chłopców po powrocie do domu znalazł nieżywych synków w łóżeczkach, a żonę w łazience z ranami na ciele.
– To wielka tragedia. Dla tej całej rodziny. Ona jak się obudziła po operacji, to zaczęła krzyczeć, że musi natychmiast jechać do swoich dzieci. Mówiła, że musi do nich jechać natychmiast, bo grozi im wielkie niebezpieczeństwo – mówiła znajoma rodziny w rozmowie z Super Expressem.
Ksiądz, który odprawiał mszę pogrzebową zamordowanych dzieci apelował do żałobników, by powstrzymali się z wyciąganiem wniosków, zanim nie poznają wszystkich okoliczności tragicznych wydarzeń. Przyznał, że sytuacja rodziny jest wyjątkowo skomplikowana.
– Nikogo nie osądzajmy. Żyjmy po Bożemu. Czy my mogliśmy w tej sprawie coś zrobić? Tutaj nie ma łatwych odpowiedzi. Tutaj jest wielkie cierpienie – mówił kapłan.
Po uroczystości ciała chłopców zostały odprowadzone na innowrocławski cmentarz. Janek i Wojtuś spoczęli w jednym grobie. Ich matka nie była w stanie wziąć udziału w nabożeństwie. Z uwagi na sytuację epidemiologiczną, na cmentarzu zjawili się tylko krewni maluchów.
Powody tragedii w dalszym ciągu nie są znane. Regularnie pojawiają się kolejne doniesienia na temat problemów psychicznych, z jakimi borykała się kobieta oraz tego, że była skonfliktowana z mężem oraz teściową. Policja i prokuratura prowadzą śledztwo w tej sprawie.
Źródło: pikio.pl