Wybuch wojny w Ukrainie wywołał panikę u wielu Polaków. W ostatnich dniach, oprócz kolejek na stacjach paliw i do bankomatów, mogliśmy zauważyć również wzmożone zainteresowanie płynem Lugola. Strach dodatkowo wzbudzają doniesienia o ataku rosyjskich sił na elektrownię atomową w Zaporożu. Państwowa Agencja Atomistyki zapewnia jednak, że nie ma powodu do niepokoju, a przyjmowanie płynu Lugola na własną rękę może być bardzo niebezpieczne.
W świadomości wielu Polaków płyn Lugola widnieje jako jednoznaczne skojarzenie z wybuchem elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 r. Kiedy więc kilka dni temu pojawiły się doniesienia o przejęciu jej przed Rosję, wzrósł niepokój. Dodatkowo podsyciły go informacje o nocnych atakach rosyjskiej armii na największą w Europie elektrownię atomową w Zaporożu.
Elektrownia w Zaporożu a wzmożone zainteresowanie płynem Lugola
Jak podają ukraińskie służby ratownicze, udało się ugasić pożar w elektrowni, który wybuchł w wyniku rosyjskiego ostrzału. Aktualnie nie ma powodu po obaw. Amerykańska sekretarz energii Jennifer Granholm po rozmowach z przedstawicielami Ukrainy poinformowała, że „reaktory elektrowni w Zaporożu są bezpiecznie wyłączane”. Dodała również, że mimo stałego monitorowania sytuacji, nie zanotowano podwyższonego poziomu promieniowania.
Zdanie Granholm potwierdza Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej oraz Państwowa Agencja Atomistyki, która udostępniła jednoznaczną informację o treści: „Nie ma uszkodzeń systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego Zaporoskiej EJ w zw. z ostrzałem artyleryjskim – informuje ukraiński dozór jądrowy. Na terenie elektrowni nie odnotowano wzrostu poziomu promieniowania. Sytuacja radiacyjna w Polsce pozostaje w normie”.
‼️Nie ma uszkodzeń systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego Zaporoskiej EJ w zw. z ostrzałem artyleryjskim – informuje ukraiński dozór jądrowy. Na terenie elektrowni nie odnotowano wzrostu poziomu promieniowania. Sytuacja radiacyjna w Polsce pozostaje w normie. pic.twitter.com/p76jMDvxkc
— Państwowa Agencja Atomistyki (@PAAtomistyki) March 4, 2022
Płyn Lugola tematem numer jeden w mediach społecznościowych – to atak dezinformacji
Mimo to dziś od rana notuje się bardzo dużą ilość rozpowszechnianych w social mediach nieprawdziwych informacji o zagrożeniu zdrowia i konieczności przyjmowania płynu Lugola. O zmasowanej akcji dezinformacyjnej ostrzega Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych.
🔴ALERT🔴
Od wczesny godzin porannych wysoki wzrost działań dezinformacyjnych w przestrzeni polskich social media dot możliwych zagrożeń #atom #Ukraina #wojna w kontekście płyn #Lugola i możliwego promieniowania. pic.twitter.com/gPgnleFmvh— Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowyc (@ibimspl) March 4, 2022
Liczba zapytań o to, gdzie można zdobyć płyn Lugola oraz w jaki sposób go dawkować, znacząco wzrosła od dnia wybuchu wojny w Ukrainie, czyli 24 lutego. Z danych brand24.pl wynika, że w ciągu jeden doby (pomiędzy 24 a 25 lutego 2022 r.) liczba wyszukiwań frazy „płyn Lugola” wzrosła 10-krotnie, z 66 do 609.
Największy ruch w internecie widoczny jest jednak od 4 marca rano.
Płynu Lugola brakuje w aptekach. Farmaceuci przestrzegają przed jego szkodliwością
Coraz więcej osób stara się zdobyć płyn Lugola na własną rękę. W wielu polskich aptekach jest on obecnie niedostępny, na Allegro za 100 ml trzeba dziś zapłacić nawet 200 zł. Lekarze i farmaceuci przestrzegają jednak przed stosowaniem go na własną rękę.
Co więcej, sprzedawany w aptekach płyn Lugola ze względu na stężenie nie jest przeznaczony do spożywania. Nadaje się jedynie do użytku zewnętrznego.
Czym jest i kiedy stosuje się płyn Lugola? Dlaczego nie należy robić tego teraz?
Płyn Lugola, czyli wodny roztwór jodu oraz jodku potasu opracowany prawie 200 lat temu przez francuskiego lekarza Jeana Lugola, ma działanie bakteriobójcze. Jest często stosowany do dezynfekcji drobnych ran czy uszkodzeń naskórka.
Roztwór płynu Lugola o niskim stężeniu może służyć jako środek antyseptyczny do płukania gardła przy infekcjach bakteryjnych. Nie można go natomiast pić, ponieważ grozi to problemami żołądkowo-jelitowymi, wystąpieniem licznych alergii, a nawet perforacją ścian przewodu pokarmowego.
Płyn Lugola może być wprawdzie stosowany w leczeniu chorób tarczycy, jednak tylko na wyraźne zalecenie lekarza. W takiej sytuacji przepisuje się preparaty o bardzo niskim stężeniu, zazwyczaj dostępne na receptę i specjalnie przygotowywane przez farmaceutów. Absolutnie nie poleca się kupowania wysoko stężonego płynu Lugola i samodzielnego rozcieńczania go.
Przedawkowanie płynu Lugola lub jego długotrwałe przyjmowanie może znacząco pogorszyć funkcjonowanie tarczycy, wywoływać mdłości, bóle głowy, duszności, bezsenność, a nawet prowadzić do silnych zatruć. Jego niekontrolowane podawanie jest szczególnie niebezpieczne w przypadku dzieci.
Płyn Lugola? Zainteresowanie preparatem powraca co jakiś czas
W pamięci wielu Polaków płyn Lugola zapisał się jako „lek na promieniowanie”, który miał uchronić społeczeństwo przed radioaktywną chmurą, unoszącą się nad Europą po wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu i ograniczyć wchłanianie przed tarczycę szkodliwego izotopu jodu. Wiele osób wspomina, że był on obowiązkowo podawany wszystkim – szczególnie dzieciom. Dyskusja na temat zasadności stosowania płynu Lugola trwa do dziś, należy jednak po raz kolejny podkreślić, że nie ma żadnych podstaw do stosowania go obecnie.
Niestety strach przed zagrożeniem powoduje masowe wykupowanie tego produktu za każdym razem, gdy do uszu opinii publicznej dociera informacja o zagrożeniu atomowym. Podobnie było w 2014 r., gdy władze Ukrainy poinformowały o awarii elektrowni w Zaporożu czy w 2011 r., po katastrofie elektrowni w Fukushimie.
Źródło: wydarzenia.interia.pl