Wiadomości

PiS wstydziło się raportu Macierewicza. Każdy inny moment, by go pokazać, byłby dla Kaczyńskiego gorszy

Antoni Macierewicz, po sześciu latach od powołania przez Macierewicza, przedstawił wnioski z raportu, który przeforsował Macierewicz, wcześniej pozbywając się wrogów Macierewicza z Podkomisji Smoleńskiej. Niczego nowego Macierewicz nie powiedział.

PiS wstydziło się raportu Macierewicza. Każdy inny moment, by go pokazać, byłby dla Kaczyńskiego gorszy

Według niego na pokładzie Tu-154M zamontowano bomby i to ich eksplozje doprowadziły do katastrofy. Dowodów na to Podkomisja Smoleńska nie ma, a to, co jako dowody przedstawia, nie przekonuje nawet polityków PiS, którzy o zamachu są przekonani.

Raport Podkomisji Smoleńskiej to dzieło Macierewicza. W jego wykuwaniu posłużył się amatorami, którzy katastrofami nigdy się nie zajmowali, a w Smoleńsku nigdy nie byli. Amatorzy ci byli przez Macierewicza opłacani i utwierdzani w przekonaniu, że tworzą historię.

Próby polemizowania z Macierewiczem przez tych sześć lat to zadanie beznadziejne. Z jednej strony szef Podkomisji mówił, że czarne skrzynki były fałszowane, a z drugiej posługuje się ich zapisami. Stawiał tezę o gigantycznym skoku temperatury, co miało dowodzić wybuchu, a potem się z tego wycofywał. Twierdził, że kilka osób przeżyło katastrofę, a potem okazywało się to nieprawdą. O swoich rewelacjach nie informował prokuratury prowadzącej własne śledztwo, choć ta domagała się od niego rzekomych dowodów.

Teraz Macierewicz wskazuje, gdzie konkretnie umieszczono bomby, ale jak się tam znalazły, to już nie może ustalić. I można by dalej mnożyć. A wszystko to obwieszcza „ponad wszelką wątpliwość”, używając technicznego języka, który sprawia wrażenie, jakby wiedział, o czym mówi.

Otóż nie wie. Taka też jest dość powszechna w PiS opinia: Macierewicz błądził przez sześć lat. Podobnie też sądzi prezes PiS Jarosław Kaczyński, który jeszcze w 2018 r. dezawuował prace Macierewicza. Nieprzypadkowo Kaczyński – także pod presją wściekłych na Macierewicza rodzin smoleńskich – odsunął go w cień na kilka lat.

Macierewicz, który niknął już w cieniu, wrócił w związku z 12. rocznicą katastrofy smoleńskiej. Pokazał amatorską prezentację multimedialną. Ogłosił po raz kolejny, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Teraz prezes PiS sam powołuje się na raport Macierewicza – obok materiałów prokuratury – jako dokument, który utwierdza go w przekonaniu o zamachu. Ale jednocześnie, na co warto zwrócić uwagę, Kaczyński nie jest wylewny w podziękowaniach dla Macierewicza.

Macierewicz właśnie teraz wrócił niejako z konieczności. Bo choć raport Podkomisja przyjęła pół roku temu, to teraz okoliczności – zbrodnie Putina w Ukrainie – sprawiają, że dalsze trzymanie raportu o rzekomym zamachu w Smoleńsku stawałoby się już niezrozumiałe dla twardego elektoratu PiS.Tym bardziej, że sam prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przywołał katastrofę smoleńską w czasie swojego przemówienia przed polskim Zgromadzeniem Narodowym („Pamiętamy straszną tragedię w Smoleńsku z 2010 r. Pamiętamy, jak były badane okoliczności tej katastrofy. Wiemy, co to oznaczało dla was i co oznaczało dla was milczenie tych, którzy wszystko dokładnie wiedzieli, ale cały czas oglądali się jeszcze na naszego sąsiada”).

Agresja Rosji na Ukrainę, gdy świat widzi morderstwa i kłamstwa Putina, sprawiła, że przekonanie „Putin mógł dokonać zamachu w Smoleńsku” nie brzmi absurdalnie. Ba, brzmi wręcz naturalnie. Co jednak ważne: Putin mógł, ale nie ma dowodów na to, że zamachu dokonał. A wcześniejsze badania – komisji Millera i biegłych na zlecenie prokuratury – tezie o zamachu zaprzeczały.

Bez względu na to, że w PiS jest wiele osób przekonanych o zamachu, to PiS trochę się wręcz wstydziło raportu Macierewicza. Kiedyś jednak trzeba było go pokazać, a każdy moment byłby gorszy niż obecny. Absolutnie najtwardszy elektorat PiS jeszcze się dzięki temu raportowi scementuje, a reszty wyborców niewiele dzieło Macierewicza interesuje. Polityczny efekt – po sześciu latach błądzenia Macierewicza – nie jest aż tak zły, jako mogło się wydawać przez te wszystkie lata.

Źródło: gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close