Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. To niezwykły czas, który wesoło spędza się z najbliższymi. Jednak jak wiadomo, nie wszyscy w taki sam sposób. Okazuje się bowiem, że niektórzy pozbywają się najstarszych członków rodziny na ten wyjątkowy czas i mają na to swoje sposoby.
„Tato ma biegunkę”, „Babcia nie chce jeść”
Pielęgniarka ze szpitala publicznego pod Warszawą przyznaje, że ludzie zawsze znajdą jakiś powód, aby odesłać starszych członków rodziny do placówki. „Nie wiem, co się dzieje! Mamusia gorzej wygląda!”, „Tato ma biegunkę”, „Babcia nie chce jeść” – to tylko niektóre zwroty, które już wielokrotnie słyszała. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że wiele osób samo przyczyniło się wcześniej do pogorszenia stanu zdrowia starszego pacjenta.
Starszy człowiek niczym dziecko
Starszy człowiek potrzebuje niemal tyle samo uwagi, co małe dziecko. Wystarczy, że przez dwa dni nie przyjmie leków, nie wypije wystarczającej ilości płynów, o których tak często zapomina, i bardzo szybko się odwadnia. To z kolei przyczynia się do zagęszczenia moczu, a następnie zapalenia układu moczowego. W takiej sytuacji starszy pacjent musi pozostać w szpitalu w celu przeprowadzenia dalszych badań.
Masowe przywożenie starszych pacjentów
Przywożenie starszych pacjentów do szpitala trwa przez cały rok, jednak tuż przed świętami jest ich znacznie więcej.
Przez cały rok zdarzają się takie sytuacje, ale od piątku rozpoczął się istny koszmar. W tym momencie na oddziale internistycznym na 40 pacjentów mamy 15 leżących, jeszcze wczoraj było ich 17, ale w nocy dwóch zmarło. Wiemy, że to się dopiero zaczyna. Tak naprawdę najgorsze czeka nas w nadchodzącym tygodniu. W ubiegłym roku po 20 grudnia nie było miejsc na oddziale, więc ci staruszkowie leżeli na korytarzu, jeden obok drugiego
– mówi pielęgniarka.
Ile czasu potrzeba, żeby wyleczyć odwodnionego pacjenta?
To zależy. Jeśli doszło już do zapalenia, starsza osoba musi przejść kurację antybiotykową – trwa ona 7 dni. W przeciwnym razie może dostać sepsy i umrzeć. Nieco inaczej to wygląda w sytuacji, gdy do zapalenia jeszcze nie doszło. Wtedy jest mowa tylko o chwilowym pogorszeniu stanu zdrowia, a pacjent wychodzi z placówki najczęściej po 3 lub 4 dobach. Nie zawsze tak się jednak dzieje, a wszystko z powodu rodzin, które po prostu nie zjawiają się w celu odbioru starszych osób.
Przestają odbierać telefony i nie ma żadnej możliwości, żeby się z nimi skontaktować. A zgodnie z prawem nie możemy wypisać pacjenta, który nie jest samodzielny. Więc leży na oddziale, aż do momentu, w którym rodzina łaskawie się zjawi. Niech pani sobie wyobrazi, że ci pacjenci przyjeżdżają do nas zapakowani jak na wycieczkę. Mają w torbach ubrania na dwa tygodnie, a do tego świąteczne małe choineczki albo światełka. Rodziny pakują staruszków z pełną świadomością, że nie odbiorą ich przed Świętami, ani nawet przed Sylwestrem
– relacjonuje pielęgniarka.
Tłumaczenia
W końcu rodziny zjawiają się, aby odebrać z placówek starsze osoby. Jak wtedy reagują?
Wymyślają najróżniejsze historie. Że byli w pracy, że sami zachorowali, że mąż był w delegacji i nie mieli jak odebrać pacjenta. Tylko kto jeździ w delegacje na Święta? Czasem też pojawiają się w drugi dzień Świąt, żeby odwiedzić pacjenta. Są to zazwyczaj kobiety – wnuczki albo córki. Przychodzą same i użalają się nad leżącym: „Oj biedna mama, tak mi jej szkoda!”. A jak mówimy, że możemy już wypisać pacjenta, to nagle zmieniają narrację. Wymyślają, że nie mogą dzisiaj zabrać go do domu, bo pracują przez całe Święta, albo dlatego, że dziecko zachorowało na zapalenie płuc i istnieje ryzyko zarażenia. Później w pośpiechu opuszczają szpital i pojawiają się dopiero po Nowym Roku
Czy to zawsze widać? Pielęgniarka uważa, że „im bardziej płaczą, że coś złego dzieje się z pacjentem, tym bardziej wiadomo, że to szopka i sami przyczynili się do pogorszenia stanu zdrowia”. Personel medyczny nie może nic z tym jednak zrobić. I choć ma pewność, że zaniedbanie pacjenta leży po stronie rodziny, nie ma na to żadnych dowodów. Ta historia jest tego najlepszym przykładem.
Jak wspomina pielęgniarka:
W piątek kobieta przywiozła 67-letnią mamę w stanie wegetatywnym. Powiedziała: „Nie wiem, co się stało, mama jeszcze trzy dni temu chodziła”. Zapytałam, czy dawała jej jeść i pić, choć dobrze wiedziałam, że pacjentka od jakichś dwóch dni nie miała nic w ustach. Ta kobieta spojrzała na mnie ze złością i powiedziała: „Co mi pani sugeruje?”. Zamilkłam, nie mogę nic zrobić, nie mając twardych dowodów
„Mam w d**ie matkę”
Wśród wielu historii, jedna z nich w szczególny sposób zapadła pielęgniarce w pamięć.
Dwa miesiące temu przyszła dziewczyna i powiedziała wprost: „Mam w d**ie matkę. Czekam, aż umrze”. Myślałam, że się przesłyszałam. Spojrzałam na nią, jak na wariatkę, ale co mogłam powiedzieć? Pacjentka zmarła wczorajszej nocy. Dziś rano córka przyszła na oddział uśmiechnięta i szczęśliwa. Chciała tylko odebrać rzeczy
– mówi z niedowierzaniem.
Czy tak postępuje rodzina?
Pielęgniarka uważa, że starsi pacjenci nie są „wygodnymi” osobami. Trzeba mieć ich cały czas na oku, robią pod siebie, budzą się w nocy, a kiedy tylko odczuwają ból, potrafią być naprawdę złośliwi. Rodziny nie zawsze są w stanie znieść wszystkie ich zachcianki i być na każde ich zawołanie. Do tego dochodzą względy finansowe.
W końcu przychodzą Święta i taka rodzina pragnie, z całego serca, mieć trochę spokoju, więc pozbywa się pacjenta w jedyny możliwy sposób. Na miejsce w państwowych domach opieki dla seniorów czeka się czasem dwa lata, prędzej można umrzeć, niż doczekać. A poza tym oddanie bliskiej osoby jest przyznaniem się do pewnej porażki
– mówi pielęgniarka.
Smutek w oczach starszych pacjentów
Patrząc na te historie, nasuwa się pytanie, czy po starszych pacjentach, którzy nie do końca na własne życzenie trafili do szpitali, widać smutek i żal? Okazuje się, że bardzo często nie, a to z prostego powodu. Oni po prostu mają zakodowane w głowach, że ich bliscy chcą dla nich jak najlepiej i są szczęśliwi, że mogą na nich liczyć.
Czy coś można z tym zrobić?
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, zważywszy na fakt, że starsi pacjenci często wypowiadają się w imieniu swoich rodzin w samych superlatywach. Bardzo potrzebują mieć dobry obraz bliskich, co pokazują niemal na każdym kroku, choć sami doskonale wiedzą, że prawda jest zupełnie inna. Na siłę wmawiają sobie, że rodzinie na nich zależy. Co na to personel szpitala? Przyjmuje to wszystko z pokorą, bo zdaje sobie sprawę, że jest to zapewne jedyna rzecz, która trzyma ich w tym wieku przy życiu.
Święta na internie, to najsmutniejsze Święta, jakie można sobie wyobrazić
– podsumowuje pielęgniarka.
Spotkaliście się z tego typu traktowaniem osób starszych? Czy tak postępuje najbliższa rodzina, która z pewnością wiele zawdzięcza tym osom? Osobom, które często u schyłku swojego życia są bardzo, bardzo samotne.
Źródło: popularne.pl