– Nigdy Kiszczak mnie nie szantażował. Ja jestem nie do szantażowania – tak Lech Wałęsa komentuje sprawę listu od byłego wicepremiera Czesława Kiszczaka. Treść dokumentu została ujawniona przez dziennikarzy „Rzeczpospolitej” i Polskiego Radia.
Dziennikarze Polskiego Radia i „Rzeczpospolitej” odnaleźli w amerykańskim archiwum Hoovera dokumenty z prywatnego archiwum Czesława Kiszczaka. Wśród nich znalazł się list byłego wicepremiera do Lecha Wałęsy z 31 maja 1993 roku.
Zdaniem dziennikarzy generał Czesław Kiszczak w 1993 roku planował wywierać wpływ na Lecha Wałęsę. W sposób zawoalowany sugerował on swoją wiedzę na temat agenturalnej przeszłości ówczesnego prezydenta.
Wałęsa: Kiszczak nigdy mnie nie szantażował
Były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z „Rzeczpospolitą” stwierdził, że nigdy nie otrzymał tego listu, choć nie wykluczył, że mógł on trafić do Kancelarii Prezydenta.
– Myślę, że list został sfabrykowany już później przez obecnych podrabiaczy – stwierdził Wałęsa. Podkreślił też, że trzeba sprawdzić autentyczność dokumentu.
– SB fabrykowało dokumenty i wysyłało do różnych osób, w tym do Anny Walentynowicz. Bezpieka robiła wszystko, żeby mnie zohydzić społeczeństwu. Później, kiedy kandydowałem na prezydenta, te dokumenty wracały do kancelarii jako anonimy – dodał polityk.
– Nigdy Kiszczak mnie nie szantażował. Ja jestem nie do szantażowania – zaznaczył Lech Wałęsa.
Źródło: gazeta.pl