Wiadomości

„Kto zabił Iwonę Wieczorek?”. Ta książka ma wywołać „tornado” w sprawie zaginionej gdańszczanki. Mama Iwony: „To chwyt marketingowy”

Ta książka ma pokazać zupełnie nowe kulisy jednej z najgłośniejszych spraw kryminalnych w Polsce. Już sam jej tytuł: „Kto zabił Iwonę Wieczorek?” sprawia, że osoby interesujące się historią zaginionej w 2010 roku gdańszczanki, nie mogą przejść wobec niej obojętnie. „Ta książka już kilka miesięcy przed premierą wywołała burzę. Wkrótce nadejdzie tornado, którego boją się nie tylko sprawcy” – zapowiada tajemniczo autor książki Janusz Szostak.

"Kto zabił Iwonę Wieczorek?". Ta książka ma wywołać "tornado" w sprawie zaginionej gdańszczanki. Mama Iwony: "To chwyt marketingowy"

Premiera książki „Kto zabił Iwonę Wieczorek” ma się odbyć 8 września w Gdańsku. Nie wszystkim się to podoba. Mama Iwony Wieczorek już kilka miesięcy temu wyraziła swój głośny sprzeciw wobec pomysłu wydania kolejnej książki na temat jej córki przez Janusza Szostaka. — Tytuł książki jest chwytem marketingowym, a pan Janusz już jakiś czas temu stracił u mnie autorytet — komentuje w rozmowie z Faktem.

Janusz Szostak od lat stara się rozwikłać tajemnicę zaginięcia Iwony Wieczorek. Dziennikarz śledczy i szef Fundacji Na Tropie, jako jedna z niewielu osób przeanalizował dokładnie obszerne akta sprawy i jest przekonany, że gdańszczanka została uprowadzona i zamordowana. Od dawna głośno mówi również o tym, że wie, kim są rzekomi sprawcy zbrodni, o czym może świadczyć znamienny tytuł jego najnowszej książki. Janusz Szostak autor książki „Kto zabił Iwonę Wieczorek?” zapowiada, że publikacja pokaże zupełnie nowe, nieznane dotąd oblicze tej głośnej sprawy.

Premiera książki „Kto zabił Iwonę Wieczorek?”

– Ta książka już kilka miesięcy przed premierą wywołała burzę. Wkrótce nadejdzie tornado, którego boją się nie tylko sprawcy. Apogeum zbliża się! – zapowiada tajemniczo autor publikacji.

Janusz Szostak w rozmowie z Faktem uchylił rąbka tajemnicy na temat treści książki. Czego możemy się spodziewać?

— Książka będzie zawierać bardzo dużo nowych informacji na temat sprawy Iwony Wieczorek, ale też jej mamy, pani Iwony Główczyńskiej. Zwracałem się do niej z prośbą o komentarz, ale odmówiła. Będą m.in. wypowiedzi znajomych Iwony, czego wcześniej nie było, bo oni w pewnym momencie przestali się wypowiadać. Są też wypowiedzi innych osób, które mają związek z tą sprawą, jest tych informacji bardzo dużo. Są też informacje, które przez wiele osób były podważane, a dotyczą, takich niekonwencjonalnych metod, jak hipnoza czy jasnowidzenie — zdradza Janusz Szostak i jednocześnie przyznaje, że w książce dochodzi do pewnej ściany, której nie jest w stanie przebić. Dlaczego?

— Myślę, że jest pewien opór nawet ze strony śledczych, ja to widzę, że idą w taką stronę, gdzie nie znajdą prawdy. Wygląda to tak, jakby robili to celowo. W książce wyjaśniam to szerzej. Wskazuję, w jakim kierunku powinni iść. Na pewno jest tam dużo materiału, którego nigdy wcześniej nigdzie nie było, są tam fakty, które wskazują na domniemanych sprawców. Nikogo nie oskarżam, ale zadaję pytania i jako dziennikarz szukam prawdy — podkreśla autor książki.

Dodaje też, że tuż po premierze książki będzie prowadził kolejne poszukiwania Iwony Wieczorek w Gdańsku.

Premiera książki „Kto zabił Iwonę Wieczorek?” została zapowiedziana na 8 września 2021 roku w hotelu Hampton by Hilton na ulicy Lektykarskiej 4 w Gdańsku. Na spotkanie zostali zaproszeni dziennikarze oraz czytelnicy, którzy od lat śledzą tę jedną z najbardziej tajemniczych zagadek kryminalnych w Polsce.

Iwona Główczyńska: To podlega pod paragraf

Pomysł wydania kolejnej książki na temat sprawy Iwony wieczorek przez Janusza Szostaka od dawna budzi spore emocje i nie wszystkim się podoba. Jedną z osób, która wyraziła swój zdecydowany sprzeciw wobec zamiarów autora, jest sama Iwona Główczyńska, mama zaginionej gdańszczanki. Już kilka miesięcy temu podczas konferencji zwołanej przez Krzysztofa Rutkowskiego nie kryła emocji, mówiąc, że dziennikarz „robi sobie etat” na sprawie zaginięcia jej córki. Czy pojawi się na premierze książki „Kto zabił Iwonę Wieczorek?”.

— Nie pojawię się na premierze, bo nie otrzymałam zaproszenia, ale raczej i tak nie jestem zainteresowana. Ja nadal przeżywam mocno tę tragedię i takie wydarzenia nie będą nigdy dla mnie łatwe — mówi w rozmowie z Faktem Iwona Główczyńska i dodaje, że nie zmieniła zdania na temat publikacji książki.

— Uważam że jedna książka wydana przez Pana Janusza Szostaka na temat Iwony wystarczy. Przez te lata od jej wydania nic się takiego nie wydarzyło, co rzuciłoby nowe światło na sprawę. Nie widzę sensu pisania drugiej książki na temat zaginięcia mojej córki. Przynajmniej póki sprawa się nie wyjaśni, a tym bardziej z tytułem, który brzmi jak brzmi i jest chwytem marketingowym według mojej opinii. Tytuł zwykłego czytelnika zachęcić ma do kupna nowej książki, bo dowie się z niej niby, co się wydarzyło i kto zabił moją córkę. Nie ma po pierwsze ciała Iwony, ani zabójcy, by pisać książkę o takim tytule. Poza tym, patrząc na pierwszą jego książkę o Iwonie można domniemać, że w drugiej będą znowu insynuacje w stronę osób, które są być może Bogu ducha winne. Osób, które znowu wraz ze swoimi bliskimi będą musiały odchorować wydanie tej książki, która pójdzie w świat — twierdzi mama Iwony Wieczorek.

Iwona Główczyńska przyznaje, że nie zna treści książki, ale uważa, że znajdą się w niej jedynie spekulacje, które nie mają odzwierciedlenia w faktach. — Jeśli Pan Janusz mówi, że wie kto rzekomo zabił Iwonę i ma na to dowody, a mówi to wprost: powinien powiadomić o tym fakcie odpowiednie służby, które zajmują się teraz sprawą mojej córki. Jeśli tego nie robi, to nie dość, że ma w tym współudział, to jeszcze podlega pod paragraf. Jeśli ja znam sprawcę jakiegoś zdarzenia, to ja zgłaszam taki fakt policji i prokuraturze — mówi mama Iwony Wieczorek.

Janusz Szostak: Iwona Główczyńska wie, co się stało z jej córką

Jak słowa mamy Iwony Wieczorek komentuje Janusz Szostak? — Jak już wcześniej podkreślałem, jestem praktycznie jedyną osobą, której bardzo zależy na odnalezieniu Iwony Wieczorek, i która poświęca temu mnóstwo własnego czasu i pieniędzy. I robię to od kilku lat praktycznie każdego dnia. Natomiast pani Iwona Główczyńska jest jedyną osobą w Polsce – a przecież przypomnijmy, że jest matką zaginionej – której to przeszkadza — mówi dziennikarz.

Janusz Szostak twierdzi, że mama Iwony Wieczorek jest – w jego opinii – osobą niewiarygodną, której nie zależy na dotarciu do prawdy o sprawie zaginięcia jej córki.

— Ona tę wiarygodność straciła w moich oczach przed rokiem, kiedy namawiała ludzi do bojkotowania poszukiwań jej córki prowadzonych przeze mnie i przez „Fundację Na Tropie”. Stała się również dla mnie niewiarygodna, gdy zaczęła uczestniczyć w akcjach Krzysztofa Rutkowskiego, które mają znamiona mataczenia, w których brali udział przestępcy, tacy jak gangster „Kanada”, czy też żołnierze WOT, którzy teraz mają zarzuty za udział w tych działaniach — mówi szef „Fundacji Na Tropie”.

Janusz Szostak posuwa się nawet do stwierdzenia, że mama Iwony wieczorek ma wiedzę na temat tego, co stało się z jej córką. — Pani Główczyńska twierdzi, że w tej książce nie będzie nic istotnego dla sprawy. Skąd ona to wie? Nie czytała tej książki, nie wie, co w niej jest. Pani Główczyńska nie czytała nawet akt sprawy, które dotyczą jej własnej córki, bo nie jest tym zainteresowana, bo – śmiem twierdzić – że ona wie, co się stało z jej córką. I nie musi tego czytać. Wie, co się stało z jej córką i dlatego boi się tej książki. Być może ma powody, żeby się bać, nie zaprzeczam. Pani Główczyńska, według mnie, ma wiedzę na temat tego, co się stało z Iwoną Wieczorek, być może nie od samego początku tej sprawy, ale w pewnym momencie ta prawda do niej dotarła i nie rozumiem, dlaczego nie chce jej ujawnić — uważa Janusz Szostak i nie waha się użyć stwierdzenia, że mama Iwony Wieczorek powinna trzymać się z daleka od tej sprawy.

— Pani Główczyńska twierdzi, że w tej sprawie nie wydarzyło się nic od 2018 roku. Bardzo mało zatem wie, bo wydarzyło się dość dużo i warto o tym pisać. Przeszkadza jej tylko, że ja o tym piszę. Gdy inni dziennikarze piszą o tym w mediach niemal codziennie, to jej to nie przeszkadza. Przeszkadzam ja, bo ja docieram do prawdy. Najlepiej, jakby pani Główczyńska trzymała się z dala od tej sprawy, bo mam wrażenie, że nie zależy jej na prawdzie, a wprost przeciwnie — ocenia szef „Fundacji Na Tropie”. — Jest wiele faktów, które na to wskazują, nawet moje rozmowy z policjantami, i to od początku śledztwa wielu policjantów ma wątpliwości, co do wiarygodności tej kobiety. Ta kobieta nie jest wiarygodna. Ta kobieta kłamie, tak jak kłamała publicznie, że nigdy nie wiedziała, że powstaje moja pierwsza książka, co udowodniłem, umieszczając na kanale YouTube nagrania, które obnażyły jej kłamstwo. Myślę, że jej rola w tej sprawie może być dla wielu osób zaskoczeniem — podkreśla.

Matka Iwony w odpowiedzi na zarzuty dziennikarza odpowiada, że dawno już straciła do niego zaufanie. — Pan Janusz jakiś czas temu już stracił u mnie autorytet i nie będę z nim dyskutować na temat nowej książki o Iwonie. Jeśli sprawa się zakończy, to czy Szostak, czy inna osoba mogą pisać wtedy książki na ten temat, ale poparte dowodami. Tylko wtedy jednak, jeśli sprawa znajdzie finał, a w akt oskarżenia będą postawieni zabójcy. Na tę chwilę nic nie wiemy. Nikt nie wie, ani ja, ani policja i prokuratura, która zajmuje się sprawą od 2010 roku. Dlatego byłam i nadal jestem przeciwna wydaniu tej książki — podsumowuje Iwona Główczyńska.

Zaginięcie Iwony Wieczorek

Przypomnijmy. 19-letnia Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku w Gdańsku. Po kłótni ze znajomymi opuściła sopocką dyskotekę i pieszo wracała do domu w Gdańsku Jelitkowie. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały ją najpierw przy ul. Grunwaldzkiej w Sopocie o godzinie 3:07, następnie przy wejściu na plażę numer 63 w okolicy Chilly Willy, gdzie widać ją o 4:12. Od domu dziewczynę dzielił kawałek promenady i pas Parku Reagana. Nigdy tam jednak nie dotarła. 8 stycznia Iwona Wieczorek miała obchodzić 30. urodziny.

Zaginięcie Iwony Wieczorek to dramat rodziny i kompromitacja polskich organów ścigania. Pytanie o to, co się stało na przestrzeni kilkuset metrów, które dzieliły ją od klatki, od blisko 10 lat pozostaje bez odpowiedzi. Przy tej sprawie pracowały tuzy kryminalistyki, jasnowidze, dziennikarze i samozwańczy detektywi.

Umorzone śledztwo i Archiwum X

Śledztwo w sprawie zaginięcia 19-latki prowadziła Komenda Wojewódzka Policji i Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. W styczniu 2012 r. prokuratura formalnie je umorzyła. Jednak we wrześniu 2018 roku akta sprawy przejęła Prokuratura Krajowa w Warszawie, a w 2019 roku trafiły do Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie, czyli słynnego Archiwum X.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close