Wiadomości

Kaczyński goni „tłuste koty” i chce ratować „Polski Ład”. Boi się powtórki sprzed 14 lat

Jarosław Kaczyński pogonił swoją partię do pracy po – jak to ujął – „covidowym śnie”. Pogroził też „tłustym kotom” z PiS, którym wcześniej jednak pozwolił obsiąść państwo. Kongres PiS uczynił „początkiem wielkiej mobilizacji”, której celem jest trzecia kadencja. Ale na początek nakazał ratować „Polski Ład”, by nie poszedł on na dno, ale stał się „sukcesem na miarę 1000-lecia”.

Kaczyński goni "tłuste koty" i chce ratować "Polski Ład". Boi się powtórki sprzed 14 lat

Tak naprawdę, to Jarosław Kaczyński wie doskonale, że partia mu się rozbestwiła i bez jej okiełznania może – co sam mówił – zapomnieć o utrzymaniu władzy. A ponadto w czasie pandemii partia – jak każda inna – ochoczo konsumowała władzę, ale nie gryzła trawy w terenie. To – wedle deklaracji prezesa – ma się zmienić. Bo bez wstrząśnięcia partią na półmetku rządów prezes może zapomnieć o przedłużeniu władzy.

Bez „Polskiego Ładu” nie ma władzy dla PiS

Jarosław Kaczyński wygłosił litanię sukcesów PiS („wielki dorobek, który ma pewne luki”) i bił w Donalda Tuska. Ale to było jedynie tłem kongresu PiS.

Dla Jarosława Kaczyńskiego warunkiem koniecznym trwania u władzy jest przeforsowanie „Polskiego Ładu”, który według niego jest „historyczny w wymiarze 1000-lecia”. Bił więc w jego krytyków – w tym z obozu prawicy jak np. Jarosława Gowina i Zbigniewa Girzyńskiego (ich nazwiska oczywiście nie padły).

Niby dobrze, ale jednak źle

– Skoro jest tak dobrze, to dlaczego nasze sondaże są niższe niż wynik, który uzyskaliśmy w wyborach? – pytał. I dał odpowiedź, że decydujące wcale nie są media, wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, COVID czy też „piątka dla zwierząt”. – To wszystko na pewno ma znaczenie, ja tego nie kwestionuję. Będziemy musieli te sprawy rozważać, oczywiście nie wycofując się z naszych zasad, z naszych podstawowych zasad moralnych, które są głęboko osadzone w chrześcijaństwie – zapewniał.

Ważniejsze dla Kaczyńskiego były błędy, niepowodzenia i słabości obozu.

Za niepowodzenia uznał przede wszystkim program „mieszkanie+”. To klęska i wie to każdy, kto o tym programie słyszał. Także premier Mateusz Morawiecki, który program firmował, uznał go za fiasko.

To bolesna dla samego prezesa diagnoza, że jego państwo jest „zbyt słabe”, a „spory wewnątrz rządu” zbyt mocne, by można było budować mieszkania. Uznał też, że reformy sądownictwa to klęska – też z winy obozu rządzącego, choć tego nie powiedział, to wini głównie prezydenta Andrzeja Dudę, ale także Zbigniewa Ziobrę.

Prezes bije się w piersi

Słabości. To był punkt dla Kaczyńskiego bardzo ważny i „najbardziej gorzki”. Tą słabością PiS-u jest sam PiS – kondycja partii. Prezes zresztą bił we własne piersi.

Wedle prezesa PiS wewnątrz formacji toczą się „nieustanne walki” w okręgach. By je ukrócić, kongres zmienia strukturę partii: rozdrabnia 40 okręgów na prawie 100 i ustanawia nad nimi dodatkowy bat w postaci pełnomocników sekretarza generalnego, którym będzie zaufany człowiek prezesa, poseł Krzysztof Sobolewski.

Wedle prezesa PiS jego partia sama się wykrwawia i staje jałowa, bo rękami lokalnych baronów odpycha ludzi garnących się do PiS, ale zagrażających pozycji spasionych u władzy baronów. Kaczyński nazwał to – jak sami też pisaliśmy przed kongresem PiS, a teraz mówił to prezes PiS – „syndromem tłustych kotów”, czyli „niechęci do pracy”, a jedynie do „walki o różnego rodzaju stanowiska”.

Nepotyzm, na który prezes sam pozwolił

Kaczyński piętnował też nepotyzm – rozlewanie się rodzin i znajomków po spółkach Skarbu Państwa i administracji państwa. Kłopot w tym, że przez sześć lat rządów PiS de facto sam dał na to przyzwolenie. – Ta łyżka jest ciągle bardzo mała w stosunku do beczki naszych sukcesów, ale ja mam wrażenie, że jest jednak coraz większa. I trzeba jasno powiedzieć, że jeśli tego nie zmienimy, to nie mamy żadnych szans na to, żeby wygrać wybory – powiedział.

To brzmi jak groźba, ale też nie pierwszy raz prezes ją wygłaszał i nigdy nie kończyło się to jakimś przełomem.

Nie pozwolić „Polskiemu Ładowi” zatonąć

Jak już pisaliśmy na Gazeta.pl, w centrali PiS jest poczucie, że przegapiono czas na promowanie „Polskiego Ładu”, który kontrastuje wicepremier Jarosław Gowin. W PiS to właśnie Gowin jest obwiniany o to, że „Ład” nabiera wody, bo to właśnie Gowin wciąż negocjuje w nim poprawki, podkreślając przy tym, że „Ład” to podwyżki podatków.

Teraz Kaczyński pogania działaczy partyjnych, by „odkłamywali” ten „Ład”. Według niego „Polski Ład” jest wręcz przedmiotem „wielkiego hejtu”. I choć wedle prezesa ta „kampania dezinformacyjna” jest kłamliwa, to jednak może się okazać bardzo skuteczna, a „Ład” utonąć. Widać też, że Kaczyński wciąż ma traumę z 2007 r., gdy stracił władzę na rzecz Donalda Tuska – wówczas, przekonywał prezes, gospodarka pędziła, a i tak to opozycja wyrwała mu władzę. Wyraźnie obawia się powtórki sprzed 14 lat.

Poszukiwania głosów na wsi

Gdzie Kaczyński widzi dodatkowe głosy dla PiS? Na wsi. Ma bowiem powstać – do tego zobowiązuje partię uchwała kongresu – osobny program dla wsi, „Polski Ład dla polskiej wsi”. To też kiepska recenzja wiejskiej i rolniczej części „Polskiego Ładu”.

I kadrowe przyspieszenie

Co ciekawe, Kaczyński zapowiedział też kadrową czystkę w aparacie państwa. Powód? „Niespójności w obozie”.

Wyjaśnił, jak to rozumie. – W naszej administracji jest wciąż wielu ludzi, którzy nam źle życzą. I jest też także wielu ludzi, którzy może dobrze nam życzą, ale strasznie się boją podejmowania decyzji. Trzeba z tymi ludźmi się rozstać. Różne procesy związane z naszymi decyzjami, inwestycjami muszą postępować dużo szybciej – grzmiał.

„Początek wielkiej mobilizacji”

Kongres PiS ma być „początkiem wielkie mobilizacji”, by PiS przeszło – jak pisaliśmy w Gazeta.pl – w stan kampanijnej i wyborczej gotowości. – Jeżeli zrealizujemy „Polski Ład”, jeżeli oczyścimy naszą partię z niedobrych zjawisk, jeżeli wesprzemy polską wieś, to z całą pewnością zwyciężymy – przekonywał.

To samo zresztą – sprawczość i wolę zwycięstwa – deklarował dziś też Donald Tusk, który dziś przejął Platformę Obywatelską.

18 lat i kolejna kadencja. Ostatnia

Formalnością było wybranie Kaczyńskiego na fotel prezesa partii. 1245 głosów było „za”, 18 „przeciwko”, a pięć wstrzymało się od głosu. Innego wyniku być nie mogło.

Z kolei – najtrudniejsza dla partyjnych baronów – uchwała kręcąca bat nad nimi przeszła jednogłośnie. – Jednoznacznie widoczny jest autorytet Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma żadnego innego lidera, który mógłby mieć jakąś siłę sprawczą. Wszyscy rozumieją, że on jeden może poprowadzić PiS dalej. W rządzeniu i przez następne wybory – mówi nam jeden z delegatów na kongres PiS.

Sam prezes zapewniał: – Po raz ostatni staję na czele PiS. Jeśli poczuję, że jest to ponad możliwości, odejdę. Ale spróbuję.

Najciekawszy będzie jednak wynik jutrzejszego głosowania nad potencjalnym następcą prezesa – premierem Mateuszem Morawieckim. Ma on dołączyć do grona wiceprezesów partii. Głosowanie będzie tajne, a wtedy w delegatach budzi się niepokorność. Sam prezes lubi żartować, że gdyby Morawieckiemu przeciąć skórę, to na wierzch wyszłyby nie żyły, ale przewody jak u robota. Wynik głosowania – wysokie lub niskie poparcie w grupie ok. 500 najważniejszych PiS-owców – pokaże, czy Morawiecki obok kabli ma już żyły z partyjną krwią.

Źródło: gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close