Nikt nie myśli o swoim zdrowiu, zwłaszcza, gdy jest młody i w kwiecie wieku. Niestety czasami w jednej chwili można stracić to, co najważniejsze. Wtedy pozostaje nadzieja i wiara w pomocną dłoń innych ludzi. Tak było w przypadku Pawła.
Niewinne złego początki
Niewiele brakowało, aby życie Pawła Reglińskiego skończyło się już jakiś czas temu. 34-latek jadąc samochodem po autostradzie niespodziewanie stracił przytomność. Tylko dlatego, że wtedy towarzyszył mu ojciec, nie doszło do wypadku.
Był to jednak początek dramatu młodego mężczyzny i jego bliskich. Jak się później okazało, nagły atak był jednym z pierwszych objawów tego, co dzieje się w jego głowie.
Kompleksowe badania przeprowadzone w szpitalu wykazały, że w płacie czołowym mózgu zlokalizowany jest guz. W jednej chwili całe dotychczasowe życie Pawła, jego plany i marzenia stanęły pod znakiem zapytania. Nie mógł uwierzyć, że znalazł się w takiej sytuacji.
Od tamtej pory, jego życie nierozerwalnie związało się ze szpitalem. Osobiście odczuł, jak dramatycznie choroba może zmienić życie. Z ukochanego domu, przeniósł się na oddział onkologii, z którego nie każdemu udaje się wrócić.
Jak opisuje swoją historię na stronie prowadzącej zbiórkę:
Wędrówki po polskich lekarzach dawały tylko jedną odpowiedź: ciesz się życiem, póki możesz. Nie jesteśmy w stanie ci pomóc. Wyrok śmierci w wieku 33 lat to coś przerażającego. Już nie ma przyszłości. Jest tylko miejsce na cmentarzu…
Ostatnia deska ratunku
Rodzina Pawła nie poddała się i rozpoczęła poszukiwania alternatywnych metod leczenia. Udało się znaleźć klinikę w Niemczech, która po przeanalizowaniu wyników badań chorego oświadczyła, że podejmie się leczenia protonami. Jest to w chwili obecnej jedyna możliwa metoda leczenia. Guza nie można usunąć w inny sposób.
Choroba sprawiła, że Paweł całkowicie opadł z sił. Guz uciskający na nerw wzrokowy spowodował niemal zupełną ślepotę, a ogólny ból uniemożliwia mu poruszanie się. Mimo to, mężczyzna cały czas jest świadomy i nie traci nadziei na wyzdrowienie.
Niemiecka klinika wykazuje diametralnie inne podejście do choroby niż polskie szpitale i pozwala wierzyć, że choroba może minąć. Dostępna technologia polega na precyzyjnym celowaniu, bezpośrednio w guza, bez ryzyka uszkodzenia mózgu. Jest tylko jeden problem…
Kosztowna terapia
Jedyną przeszkodą, jak zapewnia na stronie Paweł, jest wysoki koszt terapii protonowej. Leczenie chorego zostało wycenione na 30 tysięcy euro. Co więcej, ze względu na brak możliwości poruszania się, konieczny będzie również transport medyczny do kliniki, co daje łączny koszt 150 tysięcy złotych.
Paweł napisał na stronie:
Nigdy bym nie podejrzewał, że w tak młodym wieku przyjdzie mi prosić o pomoc na ratowanie życia. Nie mam jednak wyjścia i z całego serca proszę o wsparcie
Leczenie już trwa
Jak rodzina Pawła informuje na fanpage’u „4 do potęgi 3 – Idziemy na wojnę z rakiem”, od początku roku 34-latek był już kilka razy w Niemczech. Po ostatniej wizycie nieco poprawił się jego wzrok.
Niestety, we wrześniu wdała się infekcja i przez długi czas leżał w szpitalu w Gdyni. Święta spędził w domu, jednak jego stan jest nadal ciężki. Paweł jest sparaliżowany i nie widzi.
Filmik promocyjny
Przyjaciele i bliscy Pawła próbują dotrzeć do jak największej liczby ludzi, którzy zechcą mu pomóc i wesprzeć finansowo. Każda złotówka jest na wagę… życia. Stworzyli wzruszający filmik, który w niecałym czterech minutach opowiada historię chorego.
Głównym bohaterem miał być sam Paweł. Niestety stan zdrowia 34-latka znacznie się pogorszył, dlatego musiał go zastąpić brat. W nagraniu jednak zabiera głos i kończy swoją wypowiedź słowami „nigdy się nie poddam!”.
Źródło: popularne.pl