Wiadomości

Donald Tusk mebluje Platformę. Chce osłabić „baronów”

Donald Tusk jutro zapowie zmiany we władzach Platformy. Ogłosi też kalendarz wyborów wewnętrznych. W październiku do walki o regiony staną partyjni baronowie i ich konkurenci. W przeszłości rywalizacja w terenie wywołała brutalną wojnę w partii.

Donald Tusk mebluje Platformę. Chce osłabić "baronów"

  • Donald Tusk powiększa liczbę wiceprzewodniczących Platformy do dziesięciu i poszerza zarząd ugrupowania. Zmiany mają zostać ogłoszone jutro na konwencji Platformy w Płońsku
  • – Donald chce uniknąć powtórki z przeszłości, kiedy baronowie utworzyli spółdzielnię. Chce mieć zarząd pod kontrolą – słyszymy w PO
  • Do najciekawszych starć dojdzie na Pomorzu, Dolnym Śląsku i Podlasiu

Zmiana warty

– Tadeusz na żartach się nie zna. Jeśli w coś się angażuje, to na 100 proc. – mówi Onetowi polityk PO.

„Tadeusz”, to prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Jego syn Krzysztof Truskolaski ogłosił właśnie start w wyborach na szefa regionu PO. Młody Truskolaski ma 29 lat, jest posłem od 2015 roku. Pierwszy raz mandat zdobył z listy Nowoczesnej, ale od dwóch lat nosi w kieszeni legitymację Platformy. Krótki staż w partii mu nie przeszkadza, bo ma duże ambicje.

Jego oponenci przekonują, że za tym projektem stoi ojciec, czyli włodarz Białegostoku. I nie ma znaczenia, że Tadeusz Truskolaski sam nie jest członkiem PO, bo to jedna z najbardziej wpływowych postaci na Podlasiu. W końcu rządzi miastem, w który żyje jedna czwarta mieszkańców regionu.

– Od sześciu lat buduję swoją markę, ciężko na to pracując. Oczywiście, że są sprawy, w których konsultuję się z ojcem, ale są również tematy, które nas różnią. Nie jesteśmy jednością. Jeśli ktoś mówi, że nie jestem samodzielny, to znaczy, że nie ma żadnych argumentów. Popiera mnie zdecydowana większość szefów struktur powiatowych – mówi Onetowi Krzysztof Truskolaski.

Kiedy 18 sierpnia Donald Tusk odwiedził Podlasie, Truskolascy nie odstępowali go na krok. Na zdjęciach agencyjnych z tego dnia jedynie gdzieś w tle można dojrzeć Roberta Tyszkiewicza. Kojarzony z Grzegorzem Schetyną poseł od 15 lat (z małą przerwą) jest szefem PO na Podlasiu. Ale wiele wskazuje na to, że ten czas właśnie się kończy.

On sam na razie oficjalnie nawet nie ogłosił, że chce się ubiegać o reelekcję. – Wszystko stanie się jasne pod koniec września – mówi w rozmowie z Onetem.

Karty ma jednak słabe. W 2019 r. Koalicja Obywatelska zdobyła w regionie zaledwie trzy z czternastu mandatów do Sejmu (PiS zgarnęło osiem). Startujący z pierwszego miejsca na liście Tyszkiewicz dostał tylko 17 tys. głosów. Umieszczonego na „piątce” Eugeniusza Czykwina wyprzedził o trzy tysiące głosów.

Tymczasem Krzysztofa Truskolaskiego poparło aż 37 tys. wyborców (startował z drugiego miejsca).

„Tusk powiedział, że jest gotów oddać życie”

Ale to nie był jedyny taki przypadek. Również w kilku innych okręgach liderzy regionalnych struktur wypadli blado. Szef PO w Wielkopolsce Rafał Grupiński zdobył niecałe 18 tys. głosów, startując z „dwójki”. Był to dopiero piąty wynik. Aż o 50 tys. głosów lepszy rezultat uzyskała Joanna Jaśkowiak, prywatnie była żona prezydenta Poznania.

Między Jaśkowiakiem a Grupińskim od dawna trwa konflikt, który jednak nie zostanie rozstrzygnięty w otwartym starciu wyborczym. Włodarz stolicy Wielkopolski nie będzie się ubiegał o funkcję w regionie Platformy. – Nie mam takich planów – słyszymy.

Samorządowiec wskazuje na nowego przewodniczącego PO: – Donald Tusk powiedział mi niedawno, że jest gotów oddać życie, żeby jego dzieci i wnuki żyły w normalnym kraju. I ja mu wierzę. Ja też mam dzieci i będę robił wszystko, żebyśmy zostali po stronie cywilizacji europejskiej, zamiast pójść na Wschód – mówi Onetowi Jacek Jaśkowiak.

I dodaje: – Jeśli chcemy wygrać kolejne wybory, musimy szanować wolę Donalda Tuska, który chce przegrupować siły, pokazać nowe twarze i postawić również na samorządowców. Natomiast ja nie widzę się w tej rywalizacji, bo mam świadomość, że o ile mogę liczyć na duże poparcie wśród mieszkańców Poznania, o tyle w strukturach Platformy wygląda to już zupełnie inaczej. Nie ma sensu startować w wyborach, w których nie miałbym szans – dodaje Jaśkowiak.

Tymczasem z informacji Onetu wynika, że Rafał Grupiński intensywnie zabiega o poparcie Tuska. Zdaniem Jacka Jaśkowiaka, jeśli dotychczasowy szef regionu ogłosi swój start, będzie miał kontrkandydata. Samorządowiec wymienia przy tej okazji nazwiska prezydenta Piły Piotra Głowskiego i marszałka województwa Marka Woźniaka.

Mocne samorządowe nazwiska weszły też do gry w innych województwach. Na Dolnym Śląsku po władzę idzie popularny prezydent Wałbrzycha i lekarz Roman Szełemej. Chce go powstrzymać poseł KO Michał Jaros. Start Szełemeja ucieszył Grzegorza Schetynę, który odpuścił osobistą walkę o przywództwo w regionie.

W 2013 r. Schetynę pokonał ówczesny stronnik Donalda Tuska Jacek Protasiewicz. Słynny zjazd partyjny w Karpaczu stał się okazją do lokalnej bitwy. Było tak ostro, że głosowanie trzeba było powtórzyć. Potem okazało się, że działacze z obu frakcji nawzajem się nagrywali. Padły oskarżenia o korupcję polityczną.

Podobna historia ma się już nie wydarzyć. Zresztą wszystko wskazuje na to, że Donald Tusk chce osłabić znaczenie regionalnych baronów partyjnych.

Właśnie dlatego powiększa liczbę wiceprzewodniczących Platformy do dziesięciu i poszerza zarząd ugrupowania, gdzie połowa miejsc ma przypaść kobietom. Zmiany mają zostać ogłoszone jutro na konwencji Platformy w Płońsku.

– Donald chce uniknąć powtórki z przeszłości, kiedy baronowie utworzyli spółdzielnię. Chce mieć zarząd pod kontrolą – słyszymy w PO.

To jednak nie znaczy, że Tuskowi jest obojętne, kto wygra regionalne wybory. Na pewno jego uwagę przyciąga sytuacja na Pomorzu, gdzie mieszka. Bliska Rafałowi Trzaskowskiemu Agnieszka Pomaska kilka dni temu oficjalnie ogłosiła swój start.

Ma jednak potężnego rywala w postaci marszałka województwa Mieczysława Struka.

Na Pomorzu Zachodnim do startu był namawiany pochodzący ze Szczecina marszałek Senatu Tomasz Grodzki, jednak ostatecznie ten pomysł upadł. Polityk nie miałby raczej większych szans z zachodniopomorskim marszałkiem Olgierdem Geblewiczem.

O władzę na Śląsku chciał się ubiegać prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Faworytem jest jednak były marszałek województwa Wojciech Saługa. Obaj pozostają w konflikcie. Saługę poparł właśnie Borys Budka.

Zmian raczej nie będzie na Mazowszu (szefem jest tam Andrzej Halicki, w Małopolsce (Aleksander Miszalski), Łódzkiem (Cezary Grabarczyk), Opolskiem (Andrzej Buła), Warmińsko-Mazurskiem (Jacek Protas), Lubuskiem (Waldemar Sługocki), Lubelskiem (Krzysztof Żuk) i Świętokrzyskiem (Artur Gierada).

Nie wiadomo, jak rozstrzygnie się sytuacja na Podkarpaciu. Tym regionem kieruje teraz były wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik, jednak ten od kilku miesięcy pracuje w Warszawie na stanowisku szefa Miejskiego Przedsiębiorstwa w Warszawie. Z informacji Onetu wynika, że jest brany pod uwagę jako potencjalny kandydat na wiceprezydenta stolicy.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close