Wiadomości

Degradacje, delegacje, dyscyplinarki. Jak kierownictwo prokuratury używa „kija” na „niepokornych”

Blisko 90-stronicowy raport przygotowany przez niezależne od władzy Stowarzyszenie Prokuratorów „Lex Super Omnia” pokazuje na przykładach, jak rządzący polską prokuraturą traktują tych śledczych, którzy nie okazali się bezwzględnie posłuszni i lojalni. Poza masowymi degradacjami powstał też system „karnych” delegacji, często kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania – bez względu na sytuację rodzinną danego prokuratora.

Degradacje, delegacje, dyscyplinarki. Jak kierownictwo prokuratury używa "kija" na "niepokornych"

  • Raport Stowarzyszenia „Lex Super Omnia” (LSO) zatytułowany: „Metoda kija – dobrozmianowy system nękania niezależnych prokuratorów” ma zostać publicznie zaprezentowany w poniedziałek o godz. 15
  • Onet poznał wcześniej treść tego dokumentu. Wynika z niego m.in., że – jak piszą autorzy – „głównym celem tzw. reformy w prokuraturze była wymiana kadrowa (…) Dokonano całkowitej przebudowy prokuratury, awansując na wysokie stanowiska osoby z kręgu najbliższych znajomych oraz młodych, najczęściej bezideowych prokuratorów”
  • Autorzy raportu wskazują, że wobec tych, którzy nie poszli na „układ” z rządzącymi pozostały wyłącznie szykany, czyli tytułowy „kij”
  • Wśród metod osób kierujących prokuraturą wymieniają masowe degradacje (tylko w 2016 r. zdegradowano 114 doświadczonych prokuratorów), postępowania dyscyplinarne, stawianie prokuratorom zarzutów karnych oraz „karne” delegacje do miejsc odległych o kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania
  • Takie właśnie represje spotkały na początku 2021 r. siedmioro prokuratorów związanych z LSO, którzy – bez możliwości zgłoszenia sprzeciwu wobec tej decyzji – zostali z woli Bogdana Święczkowskiego delegowani na pół roku do prokuratur odległych od ich domów – w jednym z przypadków – o nawet ponad 600 km. Na przenosiny dostali półtora dnia

Raport Stowarzysznia „Lex Super Omnia” to ponad 80 stron przykładów tego, w jaki sposób obecne kierownictwo prokuratury – czyli Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro oraz jego I Zastępca i Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski traktują tych śledczych, którzy pozotsali „niepokorni” i nie zgadzają się z aktualnymi metodami zarządzania prokuraturą.

„Głównym celem tzw. reformy w prokuraturze była wymiana kadrowa. W krótkim czasie dokonano całkowitej przebudowy prokuratury, awansując na wysokie stanowiska osoby z kręgu najbliższych znajomych oraz młodych, najczęściej bezideowych prokuratorów, dla których szybkie awanse, władza i wynikające z tego profity osobiste były ważniejsze, aniżeli treść roty prokuratorskiej” – piszą autorzy raportu. Jak wskazują, to właśnie było „jednym z głównych założeń rzekomej reformy prokuratury, aby w imię funkcjonalnych zmian wykreować grono osób, które bez jakichkolwiek zahamowąń będą podejmować czynności i decyzje zgodne z oczekiwaniami ich patronów politycznych”.

Tyle że aby tych „młodych, bezideowych” – jak piszą autorzy raportu „LSO” – awansować, trzeba było „zrobić dla nich miejsce”. I tak się właśnie stało. Po tym, jak w marcu 2016 r. zlikwidowana została niezależna od rządzących Prokuratura Generalna, a władzę nad śledczymi ponownie objął minister sprawiedliwości, czyli polityk Zbigniew Ziobro, doszło do bezprecedensowej fali odejść z prokuratury. Jak czytamy w raporcie, w całym 2016 r. była to liczba 305 prokuratorów, najwyższa na przestrzeni lat 2010 – 2015.

Nie koniec na tym, bo dobrowolne odejścia można uznać za luksus z czasach, gdy w prokuraturze rządzi metoda „marchewki i kija”. Tak zresztą zatytułowany jest najnowszy raport LSO: „Metoda kija. Dobrozmianowy system nękania niezależnych prokuratorów”. To wprost nawiązanie do słów Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego, który w wywiadzie dla prorządowej telewizji wPolsce.pl jesienią 2-16 r. oświadczył, że tak właśnie władza zamierza zarządzać prokuraturą – poprzez system nagród i kar.

„Kijem” w tych, którzy nie wykonują ślepo poleceń władzy. Metoda nr 1? Degradacja

Raport LSO opisuje, że co najmniej 32 prokuratorów dotknęły poważne represje – zarówno dyscyplinarki, jak postępowania karne. Nie koniec na tym, bo jak czytamy w dokumencie, do palety środków „karnych” doszły też degradacje. W 2016 r. do prokuratur niższego szczebla skierowano 114 doświadczonych prokuratorów, zaś łącznie degradacje objęły 124 osoby. Pretekstem była zmiana struktury prokuratury – czyli likwidacja prokuratur apelacyjnych i stworzenie na ich miejsce prokuratur regionalnych.

Wśród tych zdegradowanych znaleźli się doświadczeni śledczy z prokuratur apelacyjnych, który trafili – decyzją nowego kierownictwa prokuratury – nawet o dwa szczeble niżej, czyli do prokuratur rejonowych. Tak było na przykład z Krzysztofem Parchimowiczem, dawniej w Prokuraturze Generalnej czy Jackiem Bilewiczem, także z PG oraz z Marzeną Kowalską, byłą zastępczynią dawnego Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta.

Dwoje zdegradowanych – Katarzyna Kwiatkowska, obecnie pełniąca obowiązki prezeski „LSO” oraz Jarosław Onyszczuk z zarządu stowarzyszenia pozwali kierownictwo prokuratury za te – ich zdaniem wątpliwe konstytucyjnie – degradacje.

Śledczych „od Smoleńska” Macierewicz zsyła na poligon. Ziobro w tym samym czasie każe im się stawić w prokuraturze

Wśród zdegradowanych było także 19 prokuratorów z likwidowanych prokuratur wojskowych, w tym tych, którzy brali udział w prowadzeniu śledztwa w sprawie katastrofy lotniczej w Smoleńsku.

„Czterech z nich (rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej oraz prokuratorzy, którzy polecieli do Smoleńska lub Moskwy po 10 kwietnia 2010 r.) zostało zwolnionych z zajmowanych stanowisk prokuratorskich oraz przeniesionych do rezerwy kadrowej i skierowanych do wykonywania zadań służbowych w liniowych jednostkach wojskowych, m.in. w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie i 2. Brygadzie Zmechanizowanej w Złocieńcu” – czytamy w raporcie „LSO”. Ministrem obrony był wówczas Antoni Macierewicz, który decyzjom o skierowaniu prokuratorów do służby w liniowych jednostkach wojskowych nadał rygor natychmiastowej wykonalności, co uzasadnił „ważnym interesem społecznym” Nie wyjaśnił, jakim.

Co kuriozalne, równocześnie całkowicie sprzeczną decyzję dotyczącą tych samych prokuratorów wydało kierownictwo prokuratury, które tych samych byłych prokuratorów wojskowych skierowało do pracy w prokuraturach regionalnych. W tym samym czasie szef MON Macierewicz przeniósł ich do rezerwy kadrowej, czyli „monowskiej zamrażarki”, przeznaczonej – jak czytamy w raporcie LSO – wyłącznie dla żołnierzy zawodowych. Jednocześnie jednak powierzył prokuratorom „pełnienie obowiązków pancerniaka czy artylerzysty w liniowych jednostkach wojskowych położnych na rubieżach Polski” – opisują autorzy raportu.

Równolegle – mając pełnić obowiązki na przykład artylerzysty – jak nakazało im MON, prokuratorzy mieli obowiązek stawić się w prokuraturach rejonowych, bo tak zażyczyło sobie MS.

„Od tego momentu funkcjonowali (prokuratorzy – red.) w realiach dwóch aktów prawnych wzajemnie wykluczających się, czyli decyzji MON-u przenoszącej do rezerwy kadrowej i kierującej do liniowych jednostek wojskowych oraz dekretu Prokuratora Generalnego przenoszącego ich do prokuratur rejonowych” – piszą autorzy raportu LSO.

Jak nie degradacja, to dyscyplinarki. LSO: przejaw słabości i bezsilności kierownictwa prokuratury

Masowe, bezprecedensowe degradacje nie uciszyły środowiska niezależnych prokuratorów. Już rok po tzw. „reformie” prokuratury, czyli w 2017 r, powstało Stowarzyszenie „LSO”, czyli autorzy opisywanego raportu. Jego założyciel i do niedawna prezes Krzysztof Parchimowicz za „postawienie się” obecnemu kierownictwu prokuratury doświadczył i wciąż doświadcza szykan.

Toczy się wobec niego 17 postępowań dyscyplinarnych, w których rozprawy odbywają się w różnych częściach Polski. W efekcie Parchimowicz skazany jest na, jak czytamy w raporcie „LSO”, „turystykę dyscyplinarną”, podróżując z jednej rozprawy na drugą. Nie koniec na tym, bo prokuratura zajmuje się nim także w kontekście trzech spraw karnych – postawienie mu zarzutów może okazać się wyłącznie kwestią czasu.

Prok. Parchimowicz nie jest jedynym, którego dotknęły represje dyscyplinarne. Sprawy takie prowadzone są nie przez powoływanych na pełną, czteroletnią kadencję prokuratorskich zastępców rzeczników dyscyplinarnych, ale przez – jak zwracają uwagę autorzy raportu „LSO” – osoby wskazywane przez Prokuratora Krajowego jako „pełniące obowiązki” rzecznika. To oznacza, że osoby te mają świadomość, że mogą stracić to stanowisko w każdej chwili i nie mają żadnej gwarancji niezależności – na co wskazywał Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Adam Bodnar.

Za co wszczynane są wobec prokuratorów „niepokornych” dyscyplinarki? Głównie za wypowiedzi w mediach, ale nie tylko. Powodem mogą być też publikacje czy udział w głośnym Marszu Tysiąca Tóg na początku 2020 r.

Poza sprawami dyscyplinarnymi, prokuratorzy muszą mierzyć się także ze stawianymi im zarzutami karnymi. Przy pomocy złożonej głównie z dawnych, współpracujących w przeszłości ze Zbigniewem Ziobrą prokuratorów Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego części z nich uchylono już immunitety i mają postawione zarzuty karne. Tak jest na przykład w przypadku Józefa Gacka, który usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków. Prok. Gacek prowadził tzw. cywilny wątek śledztwa „smoleńskiego”.

Wszystkie te działania mają, według autorów raportu „LSO” wywołać wśród prokuratorów „efekt mrożący”. Jak podkreślają, nic z tego nie wyszło.

„W istocie jest to przejaw słabości kierownictwa prokuratury reprezentowanego przez Zbigniewa Ziobrę i Bogdana Święczkowskiego i upadającego mitu o ich silnych charakterach” – piszą prokuratorzy z „LSO”. Wskazują, że „lata ich rządów pokazują, że nie są w stanie podjąć dyskusji z oponentami, a ich autorytet budowany jest jedynie na strachu oraz instytucjonalnym przekupstwie” – czytamy w raporcie.

„Ich >>odwaga<< kończy się w zaciszu gabinetu” – kwitują.

„Karne” zsyłki dla „niepokornych”, nawet o kilkaset kilometrów od domu. Szefostwo prokuratury sięga po karną „armatę”

Wśród szerokiego wachlarza środków, za pomocą których kierownictwo prokuratury może uprzykrzyć życie tym podwładnym, którzy nie stosują się bezwzględnie do ich poleceń są „karne” delegacje.

„Kolejną formą quasi kary dyscyplinarnej są delegacje do innej jednostki organizacyjnej prokuratury, znajdującej się poza miejscem pracy lub zamieszkania na okres do sześciu miesięcy bez zgody prokuratora” – czytamy w raporcie LSO.

Jak wskazują autorzy, przykładem takiej delegacji była ta dotycząca Mariusza Krasonia, prokuratora Prokuratury Regionalnej w Krakowie delegowanego do Prokuratury Rejonowej Wrocław – Krzyki Zachód, położonej 300 km od miejsca jego zamieszkania, przy sprawowaniu opieki nad starszymi rodzicami.

Dalej, autorzy raportu przypominają, że delegowanie prok. Dariusza Wituszki z prokuratury w Szczecinie do odległego o 600 km Rzeszowa zakończyło się jego śmiercią.

Całkowicie bezprecedensowa okazała się decyzja Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskego z 18 stycznia 2021 r. W tym dniu siedmioro prokuratorów związanych z „LSO” dowiedziało się, że za półtora dnia mają stawić się w nowych miejscach pracy, odległych od ich miejsca zamieszkania o nawet kilkaset kilometrów.

Prok. Katarzyna Kwiatkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa – Praga w Warszawie została delegowana do Prokuratury Rejonowej w Golubiu – Dobrzyniu (ponad 180 km od miejsca zamieszkania).

Prok. Katarzyna Szeska z Prokuratury Rejonowej Warszawa – Wola w Warszawie delegowana została do Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu (324 km od miejsca zamieszkania).

Prok. Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa – Mokotów w Warszawie do Prokuratury Rejonowej w Śremie (310 km od miejsca zamieszkania).

Prok. Jarosław Onyszczuk z Prokuratury Rejonowej Warszawa – Mokotów w Warszawie do Prokuratury Rejonowej w Lidzbarku Warmińskim (260 km od miejsca zamieszkania).

Prok. Mariusz Krasoń do Prokuratury Rejonowej Kraków – Podgórze.

Prok. Daniel Drapała z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu do Prokuratury Rejonowej w Goleniowie (411 km od miejsca zamieszkania).

Prok. Artur Matkowski z Prokuratury Rejonowej Poznań – Grunwald do Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie (620 km od miejsca zamieszkania).

Czym „podpadli” kierownictwu prokuratury ci przymusowo delegowani? Przykładowo, Katarzyna Kwiatkowska pełni obowiązki prezesa Stowarzysznia „LSO”. Pozwała prokuraturę za bezpodstawną, jej zdaniem, degradację, zapowiada też kroki prawne w związku z przymusową delegacją, którą w rozmowie z Onetem określiła jako „dyskryminację i nierówne traktowanie”.

Prok. Ewa Wrzosek zasłynęła zaś „najkrótszym śledztwem w historii”. W kwietniu 2021 r. chciała sprawdzić, czy wybory prezydenckie w czasie pandemii koronawirusa nie stwarzają zagrożenia epidemiologicznego. Śledztwo umorzono po trzech godzinach, a wobec prokurator wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne.

„Raport jest zatem nie tylko kroniką obrazującą charakter i zakres szykan podjętych w stosunku do nielicznych niezależnych prokuratorów, ale również wezwaniem dla środowiska prokuratorskiego, koleżanek i kolegów mających świadomość istniejących w prokuraturze nieprawości, łamania niezależności prokuratorskiej, aby aktywnie włączyli się i wsparli prokuratorów walczących o praworządność w Polsce i nowoczesną, niezależną prokuraturę” – tak kończą swój raport niezależni śledczy z „LSO”. Jak podkreślają, „im bowiem więcej głosów sprzeciwu i jawnego protestu, tym większa nadzieja na powstrzymanie szykan i retorsji, które łatwo jest koncentrować na określonej grupie osób”.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close