Wiadomości

Chciał się zaszczepić, ale bał się wyjść z domu. Zmarł na COVID-19

33-letni Brendon Jones z Anglii chciał zaszczepić się na COVID-19. Cierpiał jednak na agorafobię.

– „Ciężko mu było wyjść z domu. On jednak chciał przyjąć zastrzyk i uważał, że szczepionka zadziała” – wytłumaczyła w rozmowie z Daily Mail jego matka.

Matka mężczyzny dodała, że 33-latek był samotnikiem i ciężko znosił przebywanie w zatłoczonych miejscach. Brendon zaraził się koronawirusem od rodziny. Zmarł w szpitalu na początku lipca.

Brendon Jones zmarł na COVID-19 po około 9 dniach walki w szpitalu North Manchester General Hospital w Crumpsall. Jak podaje Daily Mail mężczyzna nie był zaszczepiony, ale „chciał przyjąć zastrzyk tak szybko, jak to możliwe”. Niestety, Jones cierpiał na agorafobię. Bał się tłumów i zatłoczonych miejsc. Dlatego też nie był w stanie udać się do punktu szczepień.

33-latek mieszkał z matką i ojcem. Lubił spędzać z nimi czas, stąd dobrze czuł się w trakcie lockdownu, gdy mógł dłużej cieszyć się ich towarzystwem. Brendon lubił też gry wideo. Był znany i lubiany w społeczności graczy.

Pod koniec czerwca 6 osób z jego rodziny zaraziło się koronawirusem. Ojciec i matka 33-latka byli zaszczepieni i przeszli zakażenie łagodnie. Ich syn jednak znosił je o wiele gorzej. Stan mężczyzny szybko się pogarszał.

Matka Brendona powiedziała dziennikarzom, że męczył go mocny kaszel.

– „W niedzielę zaczął wymiotować, dostał biegunki. Odczuwał też silny ból. Taki stan utrzymywał się przez kilka dni. Nic też nie jadł” – mówiła.

7 dnia zaniepokojona złym stanem syna, zadzwoniła na pogotowie.

– „Bardzo się o niego martwiłam. Nie był już nawet w stanie sam wejść na górę. Powiedzieli, że wysyłają karetkę. Po chwili oddzwonili i poprosili syna do telefonu. Powiedziałam im, że nie jest w stanie nawet złożyć zdania. Porozmawiali jednak Brendonem i zdecydowali, że ambulans nie jest konieczny. Mówili, że syn po prostu odczuwa symptomy choroby” – wyjaśniła matka Brendona Jonesa.

Mężczyźnie przepisano leki, jednak jego stan nadal się pogarszał.

– „Byłam naprawdę zaniepokojona. Odpływał, tracił przytomność i pytał, co się z nim dzieje. Mówił «nie dam rady mamo, czuję, że zaciska mi się gardło». W piątek znów zadzwoniłam po karetkę i zabrano go do szpitala North Manchester General Hospital.”

W sobotę rano 33-latek trafił na OIOM.

– „W niedzielę powiedzieli, że jego poziom tlenu musi być wyższy. Był na morfinie i wysłał mi dwie wiadomości na WhatsApp, że czuje się trochę lepiej. Ale w poniedziałek nie było żadnej poprawy, a lekarze podłączyli go do respiratora. I już. Po piątej rano dostaliśmy telefon z informacją, że musimy przyjechać do szpitala, żeby się pożegnać” – powiedziała.

Brendon Jones zmarł we wtorek 13 lipca.

Matka zmarłego mężczyzny liczy na to, że śmierć jej syna uświadomi ludziom, że COVID-19 jest chorobą, która może zaatakować osoby w każdym wieku. Kobieta wyraziła też żal za to, że nie jej synowi nie udało się zaszczepić.

– „Od 18 lat miał zdiagnozowaną agorafobię. Nie poszedł się zaszczepić, bo ciężko mu było wyjść z domu. On jednak chciał przyjąć zastrzyk i uważał, że szczepionka zadziała” – wytłumaczyła matka i dodała, że był samotnikiem i ciężko znosił przebywanie w tłumie.

Brendon Jones cierpiał na agorafobię przez traumę z dzieciństwa. Chodził na terapię, aby móc radzić sobie ze strachem.

– „Ludzie mówili, że był łagodnym olbrzymem. Ci, którzy go znali, wiedzieli, że ma dziwaczne poczucie humoru. Był bardzo nieśmiały, ale w rodzinnym gronie potrafił bawić towarzystwo swoich suchym poczuciem humoru. Kochał przyrodę, zwierzęta i kosmos. Był kopalnią wiedzy – po prostu interesował się światem. Chciał wiedzieć wszystko o wszystkim. Uwielbiał też swoje siostrzenice i siostrzeńców. Sprawiał, że głośno się śmiali” – wspominała jego matka.

Kobieta ma nadzieję, że angielska służba zdrowia zapewni łatwiejszy dostęp do szczepionek osobom, które mają problem z wyjściem z domu.

Źródło: twojenowinki.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close