Służby rozpoczęły pilną akcję na Okęciu. Rzecznik lotniska potwierdził, że chodzi o alarm bombowy.
Jako pierwszy wiadomość o sytuacji na Okęciu podał portal polsatnews.pl. Według relacji dziennikarzy alarm bombowy ma dotyczyć samolotu, który na stołeczne lotnisko przyleciał z Kijowa.
– Trwa akcja sprawdzająca – potwierdził Piotr Rudzki, rzecznik prasowy Lotniska Chopina w Warszawie, w rozmowie z polsatnews.pl.
Służby w trybie natychmiastowym zareagowały na zgłoszenie, które napłynęło z lotniska. Obecnie na płycie Okęcia ma stacjonować nie tylko kilka radiowozów, ale także ambulans i pojazdy służb technicznych.
Według ustaleń dziennikarzy Onetu, na pokładzie może obecnie przebywać ok. 70 pasażerów. Cały czas przebywają z nimi również członkowie załogi LOT.
W tym momencie trwają czynności, które mają zweryfikować zasadność i prawdziwość podnoszonego alarmu bombowego. Dla przypomnienia, z bardzo podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w Wielkanoc.
Kolejny alarm bombowy na Okęciu
Wówczas alarm dotyczy samolotu, który zakończył kurs ze Stambułu. Z pokładu trzeba było ewakuować ponad 100 osób. Po sprawdzeniu maszyny przez pirotechników okazało się, że na pokładzie nie znajdował się żaden ładunek wybuchowy.
Wówczas rzecznik Okęcia podkreślił, że tego typu sytuacje są bardzo problematyczne w obecnej sytuacji. Szczególnie, że dochodzi do blokowania karetek, które w tym czasie mogły obsłużyć pacjentów wymagających pomocy.
– To strasznie przykre, że w takiej sytuacji coviodowej, kiedy karetki, które mogłyby przydać się pacjentom, są zajęte – powiedział Piotr Rudzki w Poniedziałek Wielkanocny, kiedy jasne już było, że mowa jest o fałszywym alarmie bombowym.
Źródło: goniec.pl