2 000 euro dla każdego Polaka! Festiwal przedwyborczy obietnic trwał w najlepsze. Politycy roztaczają przed nami wizje tak piękne, że gdy skończy się kampania, a zacznie szara, powyborcza rzeczywistość, może nam być ciężko do niej wrócić. Jako że dzisiaj jest ostatni dzień na składanie obietnic przed I turą wyborów, kandydaci dwoją się i troją, żeby go jak najlepiej wykorzystać. Prezydent Andrzej Duda przebił wszystkich kontrkandydatów.
Ostatnie dni kampanii
Wszyscy kandydaci w nadchodzących wyborach starają się jak najlepiej wykorzystać ostatnie chwile kampanii. Również prezydent Andrzej Duda nie zwalnia tempa po wizycie w Stanach Zjednoczonych.
Dzisiaj, a więc w ostatni dzień kampanii przed pierwszą turą wyborów, starający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda realizował ambitny plan odwiedzenia Małopolski, Śląska i Wielkopolski. Prezydent, tak jak pozostali kandydaci, agitował już od rana.
„500 plus nie wystarczy”
Podczas spotkania z mieszkańcami Wierzbinka, prezydent przekonywał, że ma ambitne plany na II kadencję. Zapowiedział, że świadczenia 500 plus i 300 plus mają pozostać w polskich rodzinach.
Natomiast w Mikstacie prezydent Duda przekonywał, że „500+ nie wystarczy, by rodzina żyła na godnym poziomie”.
Chcę, żeby ludzie w Polsce żyli na takim poziomie, na jakim żyje się na zachodzie Europy. 500+ było po to, by politycy opozycji nie musieli śmiać się, że wystarczy szczaw i mirabelki, żeby zapewnić dzieciom w wielu rodzinach, aby nie były głodne w szkołach
– powiedział.
Podkreślił również, że flagowy program PiS-u był wielkim sukcesem i zmniejszył ubóstwo wśród polskich dzieci o 90 procent.
2 000 euro dla każdego Polaka
Temat 500 plus i 13 emerytury pojawia się podczas niemal każdego wystąpienia kandydata PiS. Jednak ostatnie sondaże prezydenckie pokazują, że to może nie wystarczyć, ponieważ rokowania dla prezydenta Dudy nie są zbyt optymistyczne.
W ostatni dzień kampanii prezydent zdecydował się na mocny akcent. Podczas spotkania z mieszkańcami Wierzbinka, Andrzej Duda zaznaczył, że w najbliższych latach w Polsce musi być wzrost wynagrodzeń.
Ja bym chciał, żeby na koniec tej drugiej, pięcioletniej kadencji Polak przeciętnie zarabiał co najmniej, w przeliczeniu na euro, 2 tys. euro. Co najmniej
– zadeklarował.
Chociaż doprecyzował również, że „będą tacy, którzy będą zarabiali więcej i tacy, którzy będą zarabiali trochę mniej”, to niewątpliwe jedna z najmilszych obietnic, jakie padły podczas tej kampanii.
Źródło: popularne.pl