Farbowanie psa, a dokładniej jego sierści, w ostatnim czasie bardzo zyskuje na popularności. Niestety, mało kto zdaje sobie sprawę, że jest to bardzo niebezpieczne dla zwierząt i może skończyć się naprawdę źle.
Farbowanie psa na najróżniejsze kolory dla wielu osób jest niegroźnym trendem, dzięki któremu nasze czworonogi mogą wyglądać jeszcze bardziej uroczo niż na co dzień. Niestety rzadko myślimy, jak nasze działania faktycznie mogą wpłynąć na naszego pupila, którego dobro powinno być dla nas priorytetem. Co gorsze, w tym przypadku skończyło się na tym, że psiak stracił kawałek swojego ucha przez fanaberię właścicielki.
Farbowanie psa: zwierze straciło kawałek ucha
Często powtarza się powiedzenie, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Nie da się ukryć, że zwierzęta te odwdzięczają się swoim właścicielom pełnią miłości i lojalności, nawet gdy w zamian otrzymują niewiele. Równie często można usłyszeć stwierdzenie, że pies to nie zabawka, ale o tym zapomina teraz coraz większa liczba osób.
Musimy pamiętać, że pies to żywa istota, która, tak samo jak my, czuje zarówno ból, jak i radość. Może też w najróżniejszy sposób reagować na nasze działania, takie jak podawanie leków, zmiana żywności, czy w tym przypadku farbowanie futra.
Do całego zdarzenia doszło w prowincji Hua Hin we wschodniej Tajlandii. Właścicielka suczki imieniem Diffy postanowiła zabrać ją do salonu piękności, gdzie pies został poddany zabiegowi farbowania uszu. Początkowo wszystko szło po myśli kobiety, a uczy czworonoga zyskały uroczy jaskrawoczerwony kolor.
Barwa ta, według zapewnień kosmetyczki, miała utrzymać się przez dwa dni, ale nikt nawet nie przypuszczał, że pies dostanie bardzo silnej reakcji alergicznej. Po nałożeniu farby na uszach czworonoga zaczął się złuszczać naskórek, a także pojawiły się liczne strupy. Niestety, wraz z nimi odpadł kawałek ucha Diffy.
– Pojawiły się zwykłe symptomy alergii, takie jak swędzenie, pieczenie i złuszczanie naskórka. Gdy jednak strupy odpadły, odpadła też końcówka ucha – opowiada kobieta.
Wszystko przez chemikalia zawarte w farbie, która została zastosowana. Mimo wszystko właścicielka suczki nie wini salonu za to, co się stało. W tym wszystkim widzi własną winę, bo to przecież ona chciała zafarbować futro swojego psa.
– Nie winię salonu piękności, ale siebie, za to, że chciałam ufarbować psu uszy – dodaje.
Mimo okazanej skruchy, na kobietę wylała się cała fala hejtu. Miejmy nadzieję, że ta historia będzie przestrogą dla osób, którym chodzi po głowie taki sam pomysł.
Źródło: pikio.pl