Tragiczna śmierć czterolatki zniszczyła szczęśliwą rodzinę. Matka dziewczynki ujawnia, że tylko młodsze dzieci trzymają ją przy życiu. Zaledwie 10 dni przed dramatycznych zdarzeniem kobieta urodziła bliźnięta.
Szczęśliwa rodzina
Freya Thorpe z Upper Heyford, niedaleko Bicester w Wielkiej Brytanii miała cztery latka, gdy na świat przyszło jej rodzeństwo. Jej mama urodziła bliźnięta. Dziewczynka nie posiadała się z radości, że będzie miała się z kim bawić. Na razie jednak bliźnięta wymagały stałej uwagi jej mamy.
Tragicznej wrześniowej niedzieli 29-letnia Elise Thorpe miała pełne ręce roboty przy dwojgu zaledwie dziesięciodniowych noworodkach, a jej partner akurat musiał wyjść z domu.
Freya, która wyraźnie się nudziła, uprosiła mamę, by pozwoliła jej odwiedzić koleżankę, mieszkają po sąsiedzku. Ponieważ odległość nie była wielka, a obie rodziny się znały, mama czterolatki wyraziła zgodę. Dopilnowała jeszcze, by córka zabrała ze sobą swój ulubiony kask z jednorożcem, bo dziewczynki miały w planach jazdę na rowerach.
W pewnym momencie domową krzątaninę Elise przerwało nagłe uczucie niepokoju o córkę, tak silne, że bez chwili namysłu zadzwoniła do swojego partnera. Powiedziała mu, żeby rzucił wszystko i natychmiast udał się do domu koleżanki Frei, bo ma poczucie, że zdarzyło się coś złego.
Tragiczna śmierć czterolatki
Kiedy kilka minut później Elise usłyszała sygnał przejeżdżającej przez osiedle karetki, a jej partner nie pojawił się w domu, zrozumiała, że jej najgorsze przeczucia się ziściły.
Wkrótce potem roztrzęsiony mężczyzna zjawił się w domu. Powiedział, że Freya powiesiła się na drzewie. Policja, która badała okoliczności śmierci czterolatki, ustaliła, że kask czterolatki zaczepił się o gałąź drzewa. Dziewczynka zaczęła się dusić. W ciężkim stanie przewieziono ją do szpitala. Walczyła o życie przez kolejne dwa dni. Niestety, chociaż lekarze robili wszystko, co było w ich mocy, dziecko zmarło.
Zrozpaczona matka wyznała w rozmowie z agencja SWNS, że przed samobójstwem powstrzymuje ją tylko myśl o dwojgu młodszych dzieciach, potrzebujących jej opieki i miłości. Jak ujawniła:
Inaczej bez cienia wątpliwości odebrałabym sobie życie tamtej nocy w szpitalu. Życie po śmierci córki jest jak wyrok dożywocia.
Kobieta wyznała także, że coraz trudniej jej patrzeć na bliźnięta, bo z dnia na dzień coraz bardziej przypominają zmarłą córkę. Na razie, jak przyznaje, nie jest w stanie okazać im tyle miłości, ile przelała na Freyę.
Źródło: popularne.pl