Najgorszym koszmarem dla rodzica jest to, że coś może stać się jego dziecku. Tracey Tyler z Nuneaton w Anglii widząc swojego syna siedzącego przy komputerze i rozmawiającego z przyjaciółmi nie miała pojęcia co się wydarzy.
14-letni Sam napisał kilka słów do swoich przyjaciół i odszedł od komputera, a oni kontynuowali grę – poinformował British Mirror.
Dopiero kilka godzin później matka chłopca zdała sobie sprawę, co kryło się za słowami jej ukochanego syna.
Zostanie rodzicem to jedna z najważniejszych rzeczy, jaka dzieje się w życiu człowieka. To zmienia wszystko.
Oznacza to nie tylko konieczność opieki nad dzieckiem, ale też to, że sami bardzo się zmieniamy.
Przechodzimy z etapu, kiedy mogliśmy robić to, na co mieliśmy ochotę, na taki etap w życiu kiedy powinniśmy zapewnić dziecku, jak najlepsze warunki do życia. To dziecko staje się najważniejsze.
To duża zmiana, która już na zawsze wpływa na nasze życie.
Ostatnie cztery słowa w jego życiu
Tego tragicznego dnia, tak jak przez wiele innych dni, syn Tracey Tyler spędzał czas przed ekranem komputera. Za jego pośrednictwem rozmawiał z przyjaciółmi.
Nic nie wskazywało na to, by coś złego miało się wydarzyć.
Tak więc, gdy Sam napisał do swoich przyjaciół, że „wracam za dwie sekundy”, nie było w tym nic zaskakującego.
Wszyscy pomyśleli, że pewnie chce pójść do łazienki, albo coś szybko zrobić.
Niestety te słowa były ostatnimi w jego życiu – napisał British Mirror.
„Minęło 16 miesięcy i kilka dni od śmierci Sama. To nigdy nie będzie dla mnie łatwe”- powiedziała matka Tracey dla Coventry Live.
Sam odszedł od biurka z komputerem, a później znaleziono go martwego. Popełnił samobójstwo.
Rozmowa, która może uratować życie
Tracey Tyler opowiadając o tym co się stało ma nadzieję, że coraz więcej rodziców będzie w stanie zauważyć wysyłane przez dzieci znaki ostrzegawcze.
Kobieta ma również nadzieję, że rodzice zdobędą się na trudną rozmowę z dziećmi na temat problemów psychicznych.
Chociaż rozmowa na temat samobójstwa nie jest łatwa, to Tracey wierzy, że może uratować życie.
„Szkoda, że ktoś mi tego wcześniej nie powiedział. Wtedy mogłabym odbyć ją z Samem. Powiedzieć wiem, że możesz mieć jakieś problemy, a on mógłby odpowiedzieć: ‚tak mamo, jest mi ciężko’. Wiem, że tak by zrobił”- powiedziała.
„Jednak większość dzieci nie chce niepokoić swoich rodziców, mówiąc im o tym, że im źle”.
„Jestem przekonana, że przeprowadzenie tej okropnej rozmowy, której nikt sobie nie życzy, może uratować życie”.
„Wiem, to dlatego, że otrzymałam wiadomości od ludzi, którzy poznali historię Sama i rozmawiając ze swoimi dziećmi dowiedzieli się, że i one mają myśli samobójcze lub chcą sobie zrobić krzywdę”.
Od czasu samobójstwa syna Tracey stara się zwrócić uwagę na problemy psychiczne dzieci w wieku szkolnym, aby więcej dzieci mogło w porę uzyskać pomoc.
Źródło: newsner.com