Świat

Były ambasador: jeśli Zachód nie oprzytomnieje, ludzie będą łapani na ulicach naszych miast i wywożeni

– Jeżeli Zachód nie oprzytomnieje, to w ciągu roku, może dwóch lat ludzie będą łapani na ulicach miast i wywożeni do Rosji, a samoloty będą lądować nie tam, gdzie trzeba – mówi Onetowi Wiktor Ross, rosjoznawca, były ambasador Polski w Mołdawii i Armenii, komentując zatrzymanie w poniedziałek polskiego samolotu przez rosyjską policję. Maszyna miała lecieć z Petersburga do Warszawy. Z jej pokładu wyprowadzono następnie opozycyjnego rosyjskiego polityka Andrieja Piwowarowa.

Były ambasador: jeśli Zachód nie oprzytomnieje, ludzie będą łapani na ulicach naszych miast i wywożeni

  • – To, co robi Wschód, jest na granicy terroryzmu i faszyzmu państwowego. Mamy do czynienia z bardzo silną presją Rosji, która wykracza poza jakiekolwiek standardy europejskiej kultury politycznej – uważa politolog i dyplomata
  • Według niego Rosjanie „eksportują swoje standardy na Zachód”, by za jakiś czas móc wprowadzać tam swoje normy, ponieważ „Zachód jest bezradny”. – To pobudzi także do działania różnego rodzaju środowiska prawicowo-nacjonalistyczne
  • Ross mówi także m.in. o uległości Niemców, ale także administracji Joego Bidena, np. w kwestii gazociągu Nord Stream 2

Zatrzymany to były dyrektor wykonawczy organizacji „Otwarta Rosja”, która wielokrotnie krytykowała Kreml i samego prezydenta Putina. Piwowarow kilka dni temu zlikwidował jednak to stowarzyszenie, bo jak sam mówił, nie chciał narażać na szykany i niebezpieczeństwo pracujących z nim ludzi. Po tym kroku opozycjonista chciał wyjechać z Rosji na urlop. Pisał w mediach społecznościowych, że jedzie odpocząć. Tymczasem według Federalnej Służby Bezpieczeństwa dysydent znajdował się na liście poszukiwanych. On sam o tym nie wiedział.

– Rosyjscy i białoruscy opozycjoniści są dla Mińska i Moskwy niewygodni, ponieważ zaburzają działanie tamtejszej propagandowej tuby informacyjnej – tłumaczy Wiktor Ross, dodając, że „granice zostały przekroczone”.

– Nie możemy się do tego przyzwyczajać, choć sednem putinowskiej Rosji jest system bezczelnego przyzwyczajania zachodnich państw, struktur i mentalności ludzi do swoich działań. Wszystko po to, by móc je kontynuować w nieskończoność. To, co robi Wschód, jest na granicy terroryzmu i faszyzmu państwowego. Mamy do czynienia z bardzo silną presją Rosji, która wykracza poza jakiekolwiek standardy europejskiej kultury politycznej – uważa politolog i dyplomata.

„Zachód jest bezradny”

Według naszego rozmówcy „Kreml widzi brak oporu ze strony Zachodu, dlatego kontynuuje swoją politykę”. – Reakcja jest przecież znikoma. Ulegli są Niemcy. Nawet Joe Biden, który zapowiadał sankcje, ustępuje w sprawie Nord Stream 2. W Europie wiele państw jest powiązanych z Moskwą.

Zdaniem byłego ambasadora powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, to „efekt działań rosyjskich specsłużb”. Po drugie, Rosjanie „eksportują swoje standardy na Zachód”, by za jakiś czas móc wprowadzać tam swoje normy, ponieważ „Zachód jest bezradny”.

– To pobudzi także do działania znajdujące się tam różnego rodzaju środowiska prawicowo-nacjonalistyczne. Z czasem może to przynieść Rosji określone korzyści. Dużą w tym rolę odgrywają fabryki trolli, które szerzą dezinformację. Tymczasem europejskie państwa, rozczarowane swoimi liberalnymi tradycjami, zaczynają przejmować rosyjskie propagandowe stereotypy, które to w Rosji są codziennie nagłaśniane. To ma wpływ na poziom świadomości Rosjan, ale nie tylko.

Po trzecie, jak uważa Ross, „mamy także do czynienia z konfrontacją wartości i interesów”. – Gdyby Europa rzeczywiście chciała postawić na wartości, musiałaby zrezygnować z części interesów z Rosją, ale na pewno byłoby inaczej i można byłoby liczyć na bardziej stanowczą reakcję na działania Kremla. Jeżeli Zachód nie oprzytomnieje, to w ciągu roku, może dwóch lat będziemy widzieć eskalację konfliktu ze strony Moskwy. Ludzie będą łapani na ulicach miast i wywożeni do Rosji, samoloty będą lądować nie tam, gdzie trzeba.

Rozgrywki na najwyższym szczeblu

Działania Rosji wpisują się w szerszą geopolityczną grę. Z jednej strony Kreml widzi brak reakcji ze strony państw Zachodu, z drugiej prowadzą działania wyprzedzające, które mają zminimalizować skutki ewentualnego odzewu. – Rosyjscy eksperci mówią wprost – jeśli Zachód uniemożliwi Rosji korzystanie z przelewów SWIFT, które pozwalają na dokonywanie transferów pieniężnych w dowolnej walucie i do każdego banku na całym świecie, ta skazana będzie na Chiny. Rosyjski minister spraw zagranicznych był już w Pekinie i rozmawiał o tamtejszych systemach bankowych – mówi nam Ross.

Według niego ostatnie decyzje Bidena w sprawie Nord Stream 2 wskazują, że „może dojść do swego rodzaju resetu w relacjach między Zachodem a Rosją”. – Nie przewiduję jednak formy znanej nam z czasów Baracka Obamy, gdyż prezydent USA uzależniony jest także od Kongresu. Odczuł to także Donald Trump, który rozmawiał z Putinem, ale sankcje musiał wprowadzać. Podejrzewam, że podczas spotkania w Genewie Biden być może przeprosi Putina za to, że w telewizyjnym wywiadzie zapytany o to, czy rosyjski prezydent jest mordercą, nie zaprzeczył. Wtedy pozostanie czekać na to, jak zareaguje Rosja – podsumowuje.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close