Sport

„Był dobrym człowiekiem”. Wspomnienie o Piotrze Nurowskim

Zawsze był uśmiechnięty, ciepły i życzliwy. Mimo wysokich funkcji nigdy nie zamykał się na drugiego człowieka – takiego Piotra Nurowskiego wspominają sportowcy, współpracownicy i przyjaciele. W środę mija dziewiąta rocznica śmierci prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Jego śmierć jest niepowetowaną stratą dla polskiego sportu.

– Piotr Nurowski jako prezes PKOL-u ruszył tę instytucję w kierunku wielkiego świata sportu. Sam tym sportem żył jak nikt inny i potrafił szkicować plany na wiele lat do przodu. Plany dla całej instytucji, nie tylko dla siebie […]. Tak naprawdę nikt już go nie zastąpi. Nikt – pisał Marian Kmita, Dyrektor ds. Sportu Telewizji Polsat, w której Nurowski pracował od dnia jej powstania. – To był podwójny fenomen – dodaje – po pierwsze, był prezesem wielkiego związku jako 27-latek, po drugie obejrzał kilka igrzysk olimpijskich z pozycji prezesa PZLA, który dostarczał regularnie mnóstwa medali.

Przez całe życie Nurowski był pasjonatem sportu. Jeszcze jako uczeń sandomierskiego liceum był spikerem na miejscowym stadionie, a dzięki swoim umiejętnościom, po ukończeniu studiów wygrał konkurs na sprawozdawcę sportowego w Polskim Radiu. Z mediami związał się na długo jako współtwórca Telewizji Polsat i ojciec chrzestny największej telewizji sportowej – Polsatu Sport.

W nim nie było czegoś takiego, że to on chce wypłynąć na sporcie. Wręcz przeciwnie, dla sportu chciał jak najwięcej. Myślał o sportowcach, bo przejście z „życia do życia” jest wyjątkowo trudne. Chciał nam pomóc, to było w nim wyjątkowe – mówi była pływaczka, mistrzyni olimpijska z Aten Otylia Jędrzejczak.

Według Tomasza Majewskiego, Nurowski był idealnym działaczem sportowym. Człowiekiem, który kochał sport. I żył sportem.

– Chodzi o to, jaką atmosferę stwarzał. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie kierował całą ekipą, całą misją. Atmosfera była wtedy wyjątkowa, wręcz wspaniała. Wszyscy się doskonale bawili, nie tylko z uwagi na wyniki, jakie osiągnęli – wspomina dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.

Pekin 2008 przypomniał też Adam Krzesiński, florecista, który startował na trzech igrzyskach i z dwóch przywiózł medale.

– Stoi mi przed oczami wspomnienie Piotra z Vancouver, kiedy idzie na czele polskiej reprezentacji podczas ceremonii otwarcia igrzysk. Niesie polską flagę, wymachuje tą flagą i jest tak bardzo szczęśliwy, uśmiechnięty – opowiada sekretarz generalny Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który tę funkcje pełni od 2005 roku.

– Myślę o nim w kategorii najbardziej generalnej, bo był dobrym człowiekiem – powiedział o Nurowskim Marian Kmita.

Jako prezes PKOl marzył o igrzyskach w Polsce i wierzył, że nasz kraj jest w stanie podjąć się organizacji tej wyjątkowej imprezy.

W 2012 roku godzinny film, pod swojskim tytułem „Nurek” – tak Nurowskiego nazywali najbliżsi znajomi, wyprodukowała Telewizja Polsat. Dokumentalny obraz stworzony przez Małgorzatę Pietkiewicz i Radosława Kietlińskiego, nie dłuży się i nie zasmuca. Odwrotnie – jest taki, jak jego życie – wesołe, dynamiczne i szybkie. W dokumencie przepytano 39 osób, z wszystkich okresów życia późniejszego Prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Od rodziny począwszy, przez szkolnych kolegów z podstawówki i liceum, braci studenckiej, przyjaciół z Polsatu do wielu wybitnych sportowców, z którymi zetknął się najpierw jako Prezes PZLA a później jako szef PKOL-u.

Źródło: polsatsport.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close